Serce małego Kubusia to bomba, która może wybuchnąć i zabić

Serce małego Kubusia to bomba, która może wybuchnąć i zabić Fot. arch. prywatne

Każdy może przyłączyć się do ratowania trzyletniego Kubusia z Nowej Brzeźnicy w powiecie pajęczańskim.

Kubusiowi zostały niecałe cztery miesiące na zebranie miliona złotych potrzebnych na przeprowadzenie operacji serduszka.

Kubuś ma dziś 3 latka i jest w coraz gorszym stanie. Leczenie w Polsce jest tylko leczeniem paliatywnym. W międzyczasie u dziecka rozwinęła się fibroelastoza, a niedomykalność jest coraz większa. Ciśnienie między przedsionkami rośnie, a do tego dochodzi powiększające się nadciśnienie płucne. Lekarze nazywają taką wadę serca tykającą bombą. To, że wybuchnie, to pewne. Pytanie tylko, kiedy.

Trwają konsultacje z kliniką w Bostonie, rodzina czeka na ostateczny kosztorys. Wiadomo już, że koszt leczenia będzie bardzo wysoki – kilkaset tysięcy złotych. Minimum.

- Kubuś.... To za tym imieniem kryje się cały nasz świat, cała nasza motywacja do walki o lepsze jutro. Całe nasze życie... Nie umiemy sobie wyobrazić, że on odejdzie, że zostaną zabawki, puste łóżeczko, a w naszych sercach rana nie do zagojenia. Od urodzenia nasz synek pokazywał nam swoją siłę i wolę walki. Teraz my, rodzice, musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby Kubuś mógł doświadczyć beztroskiego dzieciństwa. By mógł żyć! W Polsce nie ma na to szans – napisali rodzice dziecka w serwisie siepomaga.pl, gdzie prowadzona jest zbiórka pieniędzy na leczenie maluszka.

Pieniądze na leczenie i rehabilitacje można wpłacać TUTAJ.

- Mój synek przyszedł na świat 28 listopada 2018 roku, jednak walka o jego życie zaczęła się o wiele wcześniej. Wykryto bardzo skomplikowaną wadę serca! Lekarze w Polsce są bezradni. Kubuś słabnie, jego stan się pogarsza. Bomba może wybuchnąć w każdej chwili! Szukamy ratunku za granicą i już teraz błagamy o pomoc, bo koszty będą gigantyczne – mówi Sonia Szwagruk, mama dziecka.

- Gdy byłam w ciąży, dowiedziałam się, że moje dziecko ma ciężką wadę serca. To krytyczna stenoza aortalna, niedomykalność wszystkich zastawek oraz nadciśnienie płucne. Nie mogłam w to uwierzyć, łzy same spływał po policzkach, a strach ściskał gardło… Moje maleństwo, mój synek! Był pod moim sercem, czułam jego ruchy, a mimo wszystko nie mogłam go ochronić – opowiada.

- W Warszawie zaproponowano nam zabieg przezskórnej walwuloplastyki płodowej. Polega to na tym, że za pomocą cienkich igieł wprowadza się do aorty dziecka tzw. balonik, który ma poszerzyć zwężone miejsce. Kubuś miał zwężone ujście lewe, czyli koniec aorty z zastawką.  Po kilku niepowodzeniach ostatecznie udało się i Kuba dostał szansę na życie. Jednak ten zabieg okazał się niewystarczający… Pozostawało czekać na poród i to, co wydarzy się potem. Gdy Kubuś przyszedł na świat, od razu zabrali go do CZD. Tam przeszedł szereg badań, cewnikowań serca, zabieg Raschkinda, wstawienie stentu w przewód tętniczy. A potem ostatni zabieg – wstawienie implantu AFR  między przedsionkami, aby tą drogą krew mogła się mieszać i natleniać – dodaje.

Licytacje w serwisie Facebook w TYM MIEJSCU.

Mimo bardzo poważnej wady serca, do tej pory Kubuś nie miał żadnej operacji. Lekarze mówili o przeszczepieniu zastawki płucnej w miejsce aortalnej, ale to niemożliwe – zastawka Kubusia ma tylko 2 płatki, zamiast 3, jak powinna. Ryzyko jest zbyt duże.

Więcej o:
kubuś pomoc kubuś nowa brzeźnica pomoc
Wróć na stronę główną

PRZECZYTAJ JESZCZE