Poirytowani sytuacją mieszkańcy ulicy Protazego w Radomsku przyszli 24 września do Urzędu Miasta na posiedzenie Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej. Rozpatrywali oni skargę złożoną przez mieszkańców do Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego na działalność prezydenta Jarosława Ferenca. Podejmowane działania polegające na naprawie drogi, są dla mieszkańców niezadowalające.
Jak się okazało na posiedzeniu komisji, problem mieszkańców ulicy Protazego w Radomsku, istnieje już od 2003 roku. Bowiem od tego roku mieszkańcy składali pierwsze pismo do Urzędu Miasta z prośbą o interwencję i podjęcie konkretnych działań mających na celu naprawę nawierzchni drogi. Za każdym razem, niezależnie od tego czyja kadencja akurat trwała odpowiedzi były bardzo podobne. Mieszkańców zapewniano, że w kolejnym roku budżetowym droga ta zostanie uwzględniona w wydatkach miasta. Działania pracowników magistratu ograniczały się jedynie do zlecania usypania kolejnych warstw kamieni na ulicy, czyli łatania dziur, a problem mieszkańców istniał dalej. Mieszkańcy zarzucają prezydentowi, że jego działania są tylko prowizoryczne, nie rozwiązują w dłuższej perspektywie problemu jakim jest to, że po deszczowych porach na ich ulicy tworzy się bajoro i skutecznie uniemożliwia normalne poruszanie się drogą zarówno rowerem, z wózkiem czy pieszo. Mieszkańcom zależy na tym, aby na drodze powstała nakładka bitumiczna z chłonnymi poboczami, czyli wybudowaniem kanalizacji deszczowej.
Na komisji nie zjawił się ani prezydent (jest w delegacji w Poznaniu), ani wiceprezydent, a jedynie ich pracownicy (naczelnicy stosownych wydziałów), którzy tłumaczyli mieszkańcom, że z wykonanych badań geotechnicznych grunty na tym osiedlu nie są chłonne, a więc przy silnych opadach deszczu mieszkańcy po wybetonowaniu drogi (wiąże się to również z tym, że droga byłaby o wiele wyżej położona od mieszkań) całą wodę mieliby na swoich posesjach. Jednak badania te wykonywano na innych ulicach tego osiedla, dlatego też radni zobligowali naczelników o przygotowanie stosownych dokumentów, w których jasno określono by, czy grunt na tej ulicy jest chłonny czy nie. Magistrat ma na to 30 dni.
Nadmienić należy, że działania polegające na corocznym łataniu powstałych dziur to dla miasta koszt 2 tys. złotych, natomiast to o co wnosili mieszkańcy, czyli kompleksowa budowa drogi z kanalizacją deszczową oraz chodnikami to koszt około 650 tys. złotych. Jednakże mieszkańcy są skłonni zgodzić się na budowę nakładki bitumicznej z kanalizacją deszczową, a to już koszt około 90 tys. złotych.
Fakt, że sytuacja ta trwa już od 15 lat i mieszkańcy piszą kolejne pisma do urzędu, spowodował nagromadzenie ich frustracji. Mają dość ciągłego zwodzenia i spychania problemu na kolejne lata wydatkowania kosztów z budżetu miasta, które w konsekwencji i tak nie zostają uwzględnione.
Ostatecznie po burzliwych rozmowach naczelników z mieszkańcami i z uwagi na to, że w piśmie użyto sformułowania „bezczynność działań” radni podjęli decyzję o odrzuceniu skargi na prezydenta, jako bezzasadnej, gdyż działania są przez urząd jednak prowadzone. Sugestie niektórych radnych były takie, by mieszkańcy pisali kolejne pisma do urzędu, z uwagi na nadchodzące wybory. Być może nowe władze zajmą się problemem i uwzględnią remont ulicy w kolejnych planach budżetu miasta.