Marsz Wolności w Radomsku: mandaty za łamanie obostrzeń, jedna osoba zatrzymana przez policję

O godz. 13 przy muralu Warszyca w Radomsku, rozpoczął się dziś (10 października) Marsz dla Wolności. Jego uczestnicy chcieli pokazać swój sprzeciw wobec obostrzeń nakładanych przez rząd w związku z pandemią koronawirusa. Bo, jak mówią, żadnej pandemii nie ma – a jedynie plandemia, wywołana przez polityków i podsycana przez media.

Kto i dlaczego miałby wywoływać tę „plandemię”? Tu odpowiedzi są różne: Nowy Porządek Świata, Bill Gates, Stany Zjednoczone, Chiny czy nawet masoni. Cel? Zniewolenie społeczeństwa.

Jeszcze przed rozpoczęciem marszu kilka osób zostało ukaranych mandatami za nieprzestrzeganie obostrzeń (powiat radomszczański, podobnie jak i całą Polska, znajduje się od dziś w żółtej strefie, a więc obowiązuje w nim nakaz zasłaniania ust i nosa).

Przewodnicząca zgromadzenia, Anna Dziadkiewicz, zachęcała jednak uczestników do nieprzyjmowania kar, twierdząc, że obowiązek noszenia maseczek nie obowiązuje na terenach zielonych, a takim jest przecież skwer przy ul. Żeromskiego. Później, gdy demonstranci przeszli na plac 3 Maja, jedna osoba została zatrzymana przez policję i przewieziona na komisariat.

- Przeżywamy tragedię i jest to tragedia pod wieloma względami. Gdy było zaledwie 100 zakażeń, całkowicie zamknięto gospodarkę. Teraz, gdy zakażeń jest niby ponad 4000, wszystko jest otwarte. Dziwne, prawda? Dodajmy, że wszystko jest otwarte, ale nie przychodnie: ludzie nie mają teraz dostępu do leczenia, do profilaktyki! - mówiła Anna Dziadkiewicz.

Członkowie marszu uważają, że COVID-19 nie jest groźną chorobą, a media i politycy mają swój interes w straszeniu ludzi koronawirusem. I dlatego domagają się zniesienia obostrzeń, otwarcia przychodni i rozliczenia „winnych” lockdownu.  

Więcej o:
marsz wolności radomsko marsz o wolność radosmko stop plandemii radosmko koronawirus
Wróć na stronę główną

PRZECZYTAJ JESZCZE