Koncert patriotyczny w MDK

W niedzielny wieczór gościł w naszym mieście Lech Makowiecki wraz z zespołem Zayazd. Grupa znana jest przede wszystkim z wykonywania utworów narodowo-patriotycznych.

W ramach obchodów 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce Rada Programowa Zarządu Regionu Ziemi Łódzkiej NSZZ „Solidarność” w Radomsku, Miasto Radomsko oraz Miejski Dom Kultury  zorganizowały wiele uroczystości - kilka z nich dopiero odbędzie się w kolejnych dniach - wystaw, wykładów i koncertów, które miały i mają upamiętnić tamte grudniowe wypadki sprzed lat.

W niedzielny wieczór gościł w naszym mieście Lech Makowiecki wraz z zespołem Zayazd. Grupa znana jest przede wszystkim z wykonywania utworów narodowo-patriotycznych i właśnie tę stronę swej muzycznej twórczości lider i jego zespół odkryli przed radomszczańską publicznością. W wykonaniu bandu usłyszeliśmy takie ballady jak: „Katyń 1940 – ostatni list”, „Monte Cassino”, „Czterdziesty czwarty”, „Honor i gniew”, „Quo vadis, Polonia?”, „Szachy”. Makowiecki grał na gitarze, ale we wszystkich utworach towarzyszyła mu orkiestra, którą słychać było z playbacku, czasami też wychodził na estradę skrzypek, Leszek Bolibok, wykonując skrzypcowe solówki.

 

Artysta rozpoczął recital od utworu „Szloch” - niezwykle nastrojowej ballady, pięknie układającej się instrumentalnie. Równie wzruszające pod względem muzycznym i słownym były następne pieśni, traktujące o wspinaczce artysty na wzgórze Monte Cassino, o ostatnim liście żołnierza pisanym do rodziny, a wysłanym z Katynia, o bohaterskich warszawskich powstańcach. Mistyczny klimat nie udzielił się jednak publiczności – przynajmniej nie od razu. Zachęcana przez wykonawcę, by w pewnym momencie rozświetlić salę zapalniczkami, nie poszła za wezwaniem (czyżby moda na niepalenie spowodowała, iż po kieszeniach już nie nosi się zapalniczek?).

Szkoda, że na koncercie tak mało było młodych słuchaczy, a przecież to właśnie do nich odwoływał się muzyk i pieśniarz szczególnie w balladzie o patriotyzmie, kiedy pytany o to, czym jest patriotyzm, dochodził do wniosku, że nie tylko obowiązkowym płaceniem podatków, ale przede wszystkim patriotyzm to mieć dzieci i wychowywać je na dobrych ludzi. Dobrych Polaków. Makowiecki śpiewał też o domu, o grze w szachy, która była oczywistą aluzją do sytuacji z czasów stanu wojennego. W tej grze pionkami są zawsze dwie walczące ze sobą strony: my i oni. W stanie wojennym też były dwie strony: my i oni.


Brak spontaniczności w trakcie koncertu został jednak zrekompensowany prośbą o dwukrotne bisowanie. Przedtem jednak na estradę wyszła żona artysty, Bożena Makowiecka, i wyśpiewała kilka piosenek traktujących o nieco wcześniejszych patriotycznych zdarzeniach z historii Polski (np. o walkach polskich legionistów). Efektem pierwszego bisu było oryginalne wykonanie przez Bożenę i Lecha Inwokacji Mickiewiczowskiej, drugiego - wykonanie znanego amerykańskiej utworu country „Amazing Grace”.


Wbrew temu, co artysta zapowiedział przed koncertem, nie fałszował, co zapewne było tylko artystyczną – na szczęście - niesprawdzoną prowokacją i w czystej postaci kokieterią.

Więcej o:
koncert lech makowiecki patriotyzm rocznica stanu wojennego
Wróć na stronę główną

PRZECZYTAJ JESZCZE