W ramach swej trasy koncertowej do Radomska w miniony niedzielny wieczór zawitał Grzegorz Rogala ze swym zespołem. Podczas koncertu radomszczanie mogli posłuchać specyficznego jazzu.
W ramach swej trasy koncertowej do Radomska w miniony niedzielny wieczór zawitał Grzegorz Rogala ze swym zespołem. Podczas koncertu radomszczanie mogli posłuchać specyficznego jazzu, naznaczonego elementami etno, choć odwołania do folku, do polskiej i żydowskiej muzyki ludowej były dosyć luźne, gdyż więcej w prezentowanej muzyce było jednak klasycznego jazzu niż rodzimych, krzepkich przytupów czy żydowskiej melancholii.
Czterech muzyków grających na: puzonie (sam Rogala), saksofonie, kontrabasie i perkusji dało dobry koncert. Na pewno był on z kategorii tych niszowych, choć przy prawie pełnej sali muzyka wzbudzała niekłamany aplauz i wykonawcy opuścili estradę dopiero po bisie. Repertuar, według słów lidera grupy,muzycznie opowiadał pewne historie,dotykał na przykład wielu faktów z przeszłości Żydów -do tego jednak trzeba było dużej wyobraźni, by te muzyczne interpretacje jakoś sobie poukładać. Z trudem też można było doszukać się w muzycznych frazach znanych tematów czy standardów.Na pewno jednak w pierwszym utworze kilka nut było „skradzionych” ze „Skrzypka na dachu”. Być może czulsze i bardziej wyrafinowane ucho mogło wychwycić jeszcze inne analogie, ale te - przy wielkiej skłonności Rogali do swobodnych interpretacji - były mocno zamaskowane. Natomiast bez kłopotu można było dostrzec ukłon w stronę muzyki latino.
Drugim wykonawcą solowym podczas niedzielnego koncertu -oprócz Grzegorza Rogali -był gość specjalny: Sagit Zilberman – młoda saksofonistka z Izraela. Z Rogalą znają się od lat, gdyż razem studiowali jazz w Bostonie. Porozumienie tych dwojga muzyków było bardzo widoczne, więc nic dziwnego, że muzyk często zaprasza saksofonistkę do współpracy. Daje się również zauważyć, że oboje w wykonaniu stawiają na swobodę interpretacji i lekką improwizację. Wolność ta powoduje, że ten rodzaj muzyki jazzowej jest dość odległy od tego, co prezentują i do czego przyzwyczaiły radomszczan zespoły takie, jak Kroke czy Klezmafour (oba niezwykle ciepło przyjęte przez naszą publiczność). Program koncertu promującego płytę Grzegorza Rogali „Enthuzjazzm” był tak ułożony, że każdy z muzyków miał swoje przysłowiowe pięć minut, co jest od długiego czasu ogólnie przyjętą przez zespoły zasadą, która umożliwia prezentowanie solówek wykonywanych przez pozostałych członków zespołu.