Branża artystyczna, hotelowa i restauratorska - wszystkie, mocno ucierpiały wiosną. I nadal to nie koniec. Od kilkunastu dni ponownie mogą działać i sprzedawać jedzenie tylko na wynos. Sprawdziliśmy jak w trudnym czasie radzi sobie „Zajadalnia”, restauracja stworzona w formie Zakładu Aktywności Zawodowej.
W Radomsku w tym roku otwarło się kilka restauracji, teraz niemal wszystkie zamiast karmić ludzi i cieszyć się z przepełnionych sal czekają na telefony z zamówieniem. Podobnie jest w „Zajadalni” restauracji innej niż wszystkie. Jeśli ktoś nie zna tego lokalu to musi wiedzieć, że jest to pierwsze miejsce na gastronomicznej mapie miasta, które działa w ramach Zakładu Aktywności Zawodowej prowadzonego przez Fundację „Za". Większość pracowników to osoby z niepełnosprawnościami.
-Przed wszelkimi restrykcjami, kiedy wchodziłem na sale widziałem zadowolone twarze naszych klientów, ale i pracowników, mogli dzięki tej pracy mieć kontakt z innymi, zajmowali się podawaniem do stołu posiłków, przygotowaniem zastawy. Była integracja pracowników i klientów. Niestety koronawirus spowodował, że już tego nie ma, a do tego pojawia się strach. Każdy z pracowników boi się wirusa. My z racji tego, że pracownicy to osoby niepełnosprawne zawsze musieliśmy mieć specjalne środku jeśli chodzi o higienę i bezpieczeństwo i to u nas jest na najwyższym poziomie, niemniej są obawy
– mówi Mikołaj Chybała, prezes Fundacji „Za”.
Restauracja wystartowała z początkiem stycznia tego roku, najpierw musiała przebić się na rynku gastronomicznym w mieście, zyskać odpowiednią pozycję i klientów. Kiedy zaistniała w świadomości radomszczan przyszedł pierwszy lockdown. W wakacje lokal znów wyszedł na prostą, teraz znów musi starać się o klientów, którzy zamówią na wynos.
- Restauracje, które są długo na rynku może mają jeszcze jakąś poduszkę finansową, my zaczynaliśmy od zera, musieliśmy dużo zainwestować. My w tym momencie straciliśmy około 50 do 60 procent wszystkich obrotów. Sprzedawaliśmy już około stu posiłków dziennie, teraz jest to około 40. Myślę, że ludzie się trochę obawiają zamawiać na wynos
– tłumaczy Mikołaj Chybała.
„Zajadalnia” stara się poszukiwać stałych klientów. np. firm, które budują autostradę A1.