Co pewien okres czasu przez świat przewiewa duch historii. Obecnie też mamy taką sytuację od kilkunastu dni koronawirus zagościł sobie w naszym kraju, w naszej Polsce. Co on zamierza? Jakie ma dalsze plany? Nikt tego nie wie.
Wiadomo nam, że sieje panikę, choroby, spustoszenie i śmierć. Nikogo nie oszczędza. Sprawiedliwie potraktuje każdego: prezydenta, ministra, księdza, dyrektora, szwaczkę czy zwykłego człowieka z ulicy.
Podobno wszystko dzieje się po coś. Może w tym przypadku też tak jest. Może musi zniszczyć się to co już było, by zrobić miejsce na lepsze nowe?
Nasze domy, nasze rodziny a także i my sami, mamy teraz dostatecznie dużo czasu, by pobyć ze sobą i rodziną tak blisko jak nigdy dotąd. Popatrzeć z czułością i życzliwością na siebie.
Powiedzieć do swojego dziecka: „Jak Ty kochanie wyrosłaś i wypiękniałaś” lub „Nie wiedziałem, że jesteś taki mądry i oczytany synku”. Swojej partnerce czy partnerowi powiedz coś miłego np.: „Ja wciąż Cię kocham tą samą wielka miłością, wiesz?”. Tak. W obliczu zagrożenia, ba śmierci nabieramy pokory, skruchy, spokoju, przewartościowania życia.
Myślę, że wielu z nas ta sytuacja zmieni, żeby tylko na lepsze. Potrzeba nam mądrych, a nie nawiedzonych, pracowitych, dobrych ludzi rządzących, dla których zwykły człowiek zawsze będzie priorytetem.
Potrzeba nam przede wszystkim społeczeństwa, które nie będzie tylko umiało krzyczeć, domagać się i krytykować wszystko i wszystkich ale współpracowało wspólnie na rzecz prawidłowego rozwoju i dostatku. Tego byśmy sobie wszyscy życzyli. Prawda?
Zaczynajmy więc od siebie i od zaraz.
Nie można obojętnie przejść obok naszych zmarłych – żniwo koronawirusa, oraz obecnie cierpiących z jego powodu. Pozostaje nam modlitwa ale taka nie na pokaz. Modlitwa cicha, taka każdego z nas najszczersza, wychodząca ze środka naszych serc.
Nadesłane: Anna Ryng