Wiele kontrowersji wśród radomszczan wzbudziło wycięcie drzew podczas rewitalizacji skwerku przy ul. Sierakowskiego w Radomsku.
Po opublikowaniu na portalu artykułu „Wizualizacja skweru przy ul. Sierakowskiego” (w którym magistrat tłumaczy m.in. wycinkę drzew i koncepcję nowego skweru) i wrzuceniu go na Facebooka, nasze forum zawrzało.
Do tej pory pojawiło się ponad 20 komentarzy potępiających wyrąb drzew. Przytaczamy kilka z nich. - To co widać nie przypomina parku ani skweru. Gdzie jest zieleń??? Ja widzę wszechobecną kostkę – napisała Magda. - Genialne! Wyciąć drzewa, żeby powstał „betonowy skwer” - komentarz Aleksandry. - To chyba bardziej wyczekany parking dla Radomska a nie skwer. Wytnijmy Wszystkie drzewa. Po co aż tyle zostawiać? - podnosi Agnieszka.
Zapytaliśmy eksperta Ernesta Rudnickiego, dendrologa co sądzi o wycince drzew na skwerku przy ul. Sierakowskiego. Naszym zdaniem powinien on nieco uspokoić wszystkich obrońców wiekowych drzew i ostudzić emocje z tym związane.
Skwer był porośnięty głównie topolami berlińskimi sadzonymi w PRL. Są to drzewa żyjące ok. 100 lat, ale już w wieku 40-50 mają przeważnie rozległe ubytki w pniach. Jeśli są dodatkowo ogławiane (cięcie pozbawiające koron) to to próchnienie następuje o wiele szybciej. Topole berlińskie przy Sierakowskiego znajdowały się właśnie w tym wieku, niektóre z nich były w ten sposób cięte i w związku z tym były już w złym stanie. Zgadzam się z decyzją o ich usunięciu, ale jak bym miał decydować to jednak zostawiłbym spośród nich 3-4 duże, zdrowe okazy (a były takie) i wkomponował je w nowe założenie.
Oprócz rzeczonych topól na skwerze rosły przedwojenne wierzby płaczące. One również w związku ze złym sposobem cięcia w ostatnim dwudziestoleciu, uległy całkowitemu spróchnieniu i połamały się w ostatnich latach podczas wichur. Została z nich tylko jedna (o obwodzie 336 cm) będąca obecnie w fatalnym stanie, jeśli jeszcze jej nie wycięli (połowa drzewa sucha, owocniki hub). Dzwoniłem do UM poinformować o tym, że drzewo należy też usunąć - nie wiem czy już do tego doszło czy jeszcze. Ogółem mówiąc, nie ma co po tych drzewach aż tak płakać, ale warto zadbać, żeby pojawiły się tam kolejne, ale nie drzewka karłowe i krzewy, a drzewa, które rosną duże. Poza tym przypominam, że to teren podmokły i coś musi tą wodę ściągać. Topole i wierzby były idealne - nie były tam posadzone przypadkowo. Zaproponowałem w UM, że przekażę młode brzozy omszone. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Karłowe drzewa nie załatwią problemu i woda będzie tam stać.
A korzystając z okazji. Bardzo chciałbym zmienić pogląd radomszczan na topole. Widzę co wypisują mieszkańcy. To nie jest tak, że topole to chwasty. Mamy różne gatunki topól. Faktycznie ludzie kojarzą tylko kanadyjskie, berlińskie czy chińskie, które żyją krótko i się często łamią. One były sadzone w PRL w miastach. Tymczasem mamy rodzime gatunki topól, które są mocnymi i długowiecznymi drzewami - dożywają nawet do 300 lat.