"Wełniane Istoty" to grupa młodych filmowców z Zespołu Szkół Elektryczno-Elektronicznych w Radomsku, którzy wygrali wycieczkę do Paryża dla całej klasy. Konkurs, w którym brali... ››
Dzień Dziecka. 1 czerwca, godzina 12.00 w południe, a młodzi filmowcy właśnie wtedy ruszają do jednej z najsłynniejszych stolic świata. Jadą do Paryża.
"22 godziny jazdy autokarem to męczarnia, ale nie ma czego żałować, było super!" - mówią. A na dowód pokazują zdjęcia. I tylko wymieniają, gdzie bawili.
Rozpoczęli od obowiązkowego przystanku pod wieżą Eiffla. Na wpół żywi - zmęczeni po całonocnej podróży - płyną po Sekwanie. A z perspektywy statku cały Paryż okazuje się być miastem prawdziwie godnym swej sławy.
Nigdy nie pomyśleliby, że Łuk Tryumfalny to tak naprawdę rondo, gdzie wszyscy jeżdżą na "zakładkę".
"Polska, Francja... Dwa światy. Nie tylko, jeśli chodzi o komunikację, ale o mentalność" - dopowiadają.
Od razu zaczynają opowiadać o Les Tuileries. To ogród nieopodal Luwru, gdzie przebywają setki osób. Nie ma tam wiele miejsc siedzących, ale krótko ścięty trawnik, krzewy i żelazne posągi zachęcają do odpoczynku na "trawce". I rzeczywiście wszyscy tak się relaksują.
"Aux Champs Elysees..."
Odwiedzają też Plac la Concorde, Vendome, gdzie mijają Dom Chopina i słynną Operę Garnier. Chwile ciszy zapewnia im wizyta w katedrze Notre Dame. Jedzą najlepsze lody w Paryżu na wyspie św. Ludwika, a w międzyczasie powtarzają do siebie, że "nie wracają". Bo przed nimi jeszcze słynne Pola Elizejskie! Majestat, jaki nadaje sam widok tej ulicy, sam klimat spacerujących zakochanych, beretów i bagietek to czyste wyobrażenie. Dziś Pola to rzesze turystów, rzędy ekskluzywnych i drogich sklepów, a jednocześnie kolebka. Gdzie są ludzie, którzy nie znają Joe Dassin'ego w "Aux Champs Elysees"?
Dzielnica Studentów
Klimat, który zatarł obecny wygląd Pól zachowała jednak Dzielnica Łacińska. Dlaczego "łacińska"? Wszystko przez to, że była to dzielnica studentów, intelektualistów i humanistów, wszyscy ci ludzie posługiwali się językiem łacińskim, co przez lata wrosło się w nazwę. I to właśnie tutaj "Wełniani" czują paryską atmosferę: kioski z książkami, księgarnie, małe kafejki, wąskie uliczki, uliczni bardowie, jak trubadurzy wyśpiewują szanty i ballady. Może to kolejne światowe sławy? Tak przecież zaczynała legenda francuskiej sceny muzycznej, Édith Piaf. A słowa jej piosenki zachęcają do przysiądnięcia w tych małych bistrach: "Allez venez! Milord, Vous asseoir à ma table. Il fait si froid dehors ici, c'est confortable..."
Spacer po sztuce
Nie wybaczyliby sobie, gdyby ominęli Luwr. W dwie godziny przespacerowali od "Wens z Milo" przez "Koronację Napoleona I" aż do najsłynniejszego portretu świata, do "Mony Lisy". Podziwiali dzieła Caravaggia, Botichelliego, da Vinci, to tylko ci najbardziej rozpoznawalni, których historia zapisała na swych kartach.
Paryż to miasto wystaw, to miasto sztuki. Pałace, które budowano tylko i wyłącznie po to, by pokazać najnowsze wystawy, czy wreszcie sama wieża Eiffla, która - jako element jednej z wystaw - miała być rozebrana po jej zakończeniu. Stoi do dziś. A widok z niej zapiera dech w piersiach. Nic dziwnego, że średnio raz na dwanaście minut ktoś się komuś oświadcza.
Z Myszką Miki
W każdym z nas drzemie małe dziecko, które chce się bawić. Nietrudnym do wyobrażenia jest zatem wpuścić 30 "Wełniaczy" do Disneyland Parku na cały dzień.
Jechali kolejką po kanionie, strzelali z Buzzem Astralem, płynęli po wiosce Piratów z Karaibów, wystrzelali się w kosmos, zwiedzali Doms Strachu, czy oglądali "Capitana EO" w kinie 4D. W małym disneyowskim miasteczku towarzyszyli Myszce Miki podczas jej pochodu. Odwiedzili jej zamek, górujący nad całym miasteczkiem, którego widok zawsze rozpoczyna typowe disneyowskie produkcje.
"Było super, jeśli przyjadę jeszcze do Francji, do Paryża, to Disneyland też odwiedzę. Muszę!" - Czego chcieć więcej?
Film, film, film
Jak to filmowcy - całe życie z kamerą. Oni - cały pobyt w obiektywie. Dobry humor ich nie opuszczał. Świeże pomysły, nowe akcje. Jaki będzie tego efekt? Czas pokaże!