37 lat temu podczas pacyfikacji katowickiej kopalni Wujek zginęło 9 górników. Jednym z nich był Andrzej Pełka, pochodzący z Niedośpielina w gminie Wielgomłyny. Od lat w jego rodzinnej miejscowości pamięta się o najwyższej ofierze, jaką złożył na ołtarzu ojczyzny. Uroczystości zorganizowano 2 grudnia.
Rok 1981 zapisał się w ponury sposób na kartach polskiej historii. Puste półki sklepowe, żywność i benzyna na kartki, strajki, niepokoje społeczne, represje władz komunistycznych, a w końcu wprowadzony 13 grudnia 1981 r. stan wojenny.
Tego samego dnia jeszcze przed ogłoszeniem przez Jaruzelskiego stanu wojennego, służby aresztowały Jana Ludwiczaka, przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" w Kopalni Węgla Kamiennego „Wujek” w Katowicach. Było to powodem przerwania pracy przez górników i ogłoszenia strajku.
16 grudnia doszło do pacyfikacji zakładu przez milicję, wojsko i oddziały ZOMO, ROMO i NOMO. Czołgi zrobiły wyłom w kopalnianym murze i wdarły się na teren zakładu. Mimo niskiej temperatury polewano strajkujących lodowatą wodą z armatek wodnych. Wkrótce padły także strzały z ostrej broni. W wyniku brutalnej pacyfikacji zginęło 9 górników: Jan Stawisiński, Joachim Józef Gnida, Józef Czekalski, Józef Krzysztof Giza, Ryszard Józef Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając, a 23 zostało rannych. Rannych zostało również 41 milicjantów i żołnierzy, w tym 11 ciężko.
Najmłodszym z zabitych górników był 19-letni Andrzej Pełka. Pochodził z niewielkiego Niedośpielina, na Śląsk przyjechał za chlebem. Jako członek NSZZ „Solidarność" również włączył się do strajku. Dostał dwie kule - jedna przebiła na wylot płuco, druga głowę. Zmarł po dwóch godzinach w katowickim szpitalu na Ligocie.
Pogrzeb miał miejsce 20 grudnia w jego rodzinnej parafii - rodzinie nie pozwolono nawet otworzyć trumny na czas pogrzebu. Ceremonia była pilnowana przez funkcjonariuszy milicji obywatelskiej. Świadkowie pożegnania górnika, pamiętają, że było wtedy dużo śniegu i Nysa, która miała zawieźć trumnę na cmentarz, nie mogła przejechać. Któryś z miejscowych rolników zawiózł więc trumnę na miejsce spoczynku saniami.
Już od lat zarówno przy grobie, gdzie pochowany jest Andrzej Pełka, jak i na terenie tutejszego kościoła, gdzie znajduje się pamiątkowy obelisk poświęcony dziewięciu górnikom z "Wujka" oddaje się hołd poległym. Nie inaczej było w tym roku. Uroczystości zorganizowane 2 grudnia przez radomszczańską Solidarność i władze samorządowe gminy Wielgomłyny rozpoczęły się od podniosłego nabożeństwa w miejscowym kościele, podczas którego płomienne kazanie wygłosił ks. Łukasz Mozler. Po mszy złożono kwiaty i zapalono znicze przy pomniku oraz na cmentarzu.