Trochę ponad miesiąc temu pisaliśmy o młodzieży, którą na ulice wyciągnął wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Jest jednak i druga strona tego medalu – to młodzi katolicy, którzy nie tylko w strajku kobiet nie uczestniczyli, ale i nie zgadzają się z jego postulatami. Ci zrzeszeni we wspólnotach młodzieżowych postanowili pokazać, że ważne są dla nich katolickie wartości. I zorganizowali internetową akcję „#Kochamkościół”.
Przeczytaj także: Młodzi wyszli na ulice. I mają rządowi coś do powiedzenia
Zamysł był prosty: żeby przekonać młodych do kościoła, trzeba użyć języka i środków przekazu, które są w stanie do nich trafić. Młodzież skupiona w sześciu organizacjach katolickich działających na terenie archidiecezji częstochowskiej – Ruchu Światło Życie, Szkole Nowej Ewangelizacji, Liturgicznej Służbie Ołtarza, Duszpasterstwie Akademickim Emaus, Schole Liturgicznej „Domine Jezu” i Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży – zdecydowała, że najlepszą drogą będzie internet.
– Uznaliśmy, że musimy jakoś przybliżyć młodych do kościoła. Ale nie karcąc ich, bo to by nas donikąd nie doprowadziło. Chcieliśmy pokazać, że kościół jest im potrzebny i że nie powinni go odrzucać – mówi nam Kamila Suchańska, jedna z inicjatorek akcji. Do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży należy od sześciu lat.
– To wyszło tak trochę z przypadku. Na pierwsze spotkanie zaciągnęła mnie moja kuzynka, która przygotowywała się wtedy do bierzmowania. Spodobało mi się. Dzięki KSM-owi możemy stać się świadomymi, dojrzałymi chrześcijanami, kierującymi się w późniejszym życiu nauką kościoła – dodaje.
Julia Stachowska, również z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, przekonuje natomiast, że celem nie była agresywna polemika z postulatami strajku kobiet, a promowanie tej pozytywnej strony kościoła.
– To była nasza reakcja na wszystkie ataki na kościół i profanacje, które mogliśmy w ostatnim czasie obserwować – mówi.
Decyzja o zorganizowaniu akcji zapadła pod koniec października, gdy przedstawiciele katolickich organizacji młodzieżowych spotkali się z biskupem pomocniczym archidiecezji częstochowskiej, Andrzejem Przybylskim. Pomysł wyszedł od członków Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, ale w jego realizację postanowili zaangażować się wszyscy.
– Chcieliśmy pokazać, że choć trwają teraz różne protesty i ludzie dzielą się na wrogie obozy, to kościół, czyli również my, potrafi się zjednoczyć – tłumaczy Marta Kluczniak. Na co dzień studiuje pedagogikę na Uniwersytecie Jana Długosza w Częstochowie, ale jest też animatorką w Ruchu Światło Życie.
– Dotarcie do młodzieży jest teraz naprawdę trudne. Zastanawialiśmy się więc, w jaki sposób możemy przekazywać im Ewangelię. Z pomocą przyszedł internet – dodaje.
Na Facebooku obserwuje ich ponad tysiąc osób, na Instagramie – około stu. Choć projekt w całości koordynują członkowie katolickich wspólnot działających na terenie archidiecezji częstochowskiej, to w planach jest wyjście poza jej geograficzne granice. Organizatorzy zachęcają więc młodych ludzi z całej Polski do wysyłania zdjęć opatrzonych hasztagiem „#Kochamkościół” oraz nagrywania i publikowania swoich świadectw wiary.
Kilka z nich odnaleźć można na facebookowym profilu akcji „#Kochamkościół”: młodzi ludzie tłumaczą w nich, jaką rolę w ich życiu odgrywa wiara. „Życie, które prowadziłam przed poznaniem pana Boga, tak naprawdę nie miało wiele z życiem do czynienia” – mówi Sara. „Kościół dla mnie to trwanie w żywej relacji z Jezusem” – dodaje Łukasz. Niektórzy włączają się do akcji w trochę inny sposób: przykładem może być Jakub Głowienka, który nagrał film o codziennym życiu Jasnej Góry.
– Nie chodzi tu o miłość do instytucji czy struktur, nawet nie o miłość do konkretnych ludzi, choć ona oczywiście jest niezwykle ważna. Kochając kościół, kochamy Jezusa, bo on jest jego głową i jego założycielem – mówi biskup Andrzej Przybylski w filmie nagranym w ramach akcji wspólnie z Tygodnikiem Niedziela.
Organizatorzy nie ukrywają, że jednym z przyświecających im celów było pokazanie sprzeciwu wobec postulatów strajku kobiet. O strajkujących wypowiadają się jednak z szacunkiem – jak podkreślają, są w stanie zrozumieć ich złość, ale jako katolicy zawsze będą stać za życiem.
– Jestem przeciwna, nie mogłabym jednocześnie tworzyć projektu „#Kochamkościół” i popierać postulatów strajku. Nikt mnie do tego nie zmusza, po prostu moja wiara mi na to nie pozwala – mówi Julia.
– To bardzo trudny temat, ale ja zawsze stałam, stoję i będę stać za życiem. Uważam, że niewinne dziecko nie może zostać zabite tylko dlatego, że tak się komuś podoba. Nigdy nie mamy stuprocentowej pewności, że urodzi się chore. Dlaczego ktoś ma decydować o życiu innego człowieka? – retorycznie pyta Kamila. I dodaje, że wielu ludzi jest na protestach tylko po to, by wykrzyczeć swoją frustrację, często nawet nie do końca wiedząc, o co w nich chodzi.
– Rozumiem ten bunt i rozumiem tę złość, bo też jestem kobietą. Jestem jednak katoliczką i nigdy nie opowiedziałabym się przeciwko życiu. Jestem w stanie uszanować tych, którzy mówią o swoich poglądach głośno ale delikatnie, ale nie tych, którzy robią to w sposób agresywny: np. poprzez niszczenie kościołów czy zwykły wandalizm – dodaje Marta.
Pytamy, jakie są według nich największe zagrożenia dla dzisiejszego kościoła. Ale nie te zewnętrzne, mniej lub bardziej rzeczywiste – o nich kościelni hierarchowie mówią praktycznie cały czas. Chodzi nam o zagrożenia wewnętrzne: takie, które powstały we wnętrzu tej instytucji i z którymi musi się ona uporać samodzielnie.
– Myślę, że nieposłuszeństwo księży może stanowić jedną z trudności. Z pewnością problemem jest także to, że kościół wydaje się mało atrakcyjny dla młodych. Mają wrażenie, że on jest dla osób starszych, ale nie dla nich. Księża się starzeją, przeżywamy w ostatnim czasie kryzys powołań: myślę, że warto by było, żebyśmy my, jako młodzi, też trochę wyszli do księży – odpowiada Kamila.
– Niektóre kościoły mogą być zamknięte na różne wspólnoty młodzieżowe, czasami się z tym spotykamy: odprawia się tam msze i to tyle. Jeśli chcemy pokazać, że kochamy kościół i że jest on dla nas ważny, to powinniśmy celować w młodych – mówi Julia.
– Trzeba zacząć od pracy nad sobą. Jak jeszcze można go zmienić? Hm, chyba trzeba pokazać, że nie jest obcy. I że nie żyje gdzieś w średniowieczu, a w XXI wieku. Warto przestać go idealizować i pokazać wreszcie, że tworzą go zwykli, nieidealni ludzie – dodaje Marta.