Prezydent Radomska jest dziadkiem. Wspominał o tym na jednym ze spotkań. Chyba z emerytami. Szczerze gratuluje. Sam jestem dziadkiem i wiem jak w tej sytuacji można przewartościować swoje życie.
Pewne zajęcia schodzą na plan dalszy. Inne nawet nie mają znaczenia. Wartością jest być dziadkiem. Teraz nasz prezydent maluje czy rysuje z dziećmi w przedszkolu. Piecze pączki w domowym zaciszu (złośliwi twierdzą, że wcześniej kupił w sklepie). Radomszczanie więcej wiary w umiejętności kulinarne naszego prezydenta.
Jednak wydział promocji w Urzędzie Miasta nie postarał się. W dodatku w tak gorącym czasie jaki kampanii wyborczej.
Przy okazji awarii ciepłociągu sytuacja sama krzyczała: wykorzystaj mnie. Mam przed oczami taki obrazek w lokalnych mediach z krzykliwym tytułem „Prezydent Radomska na pierwszej linii”. W roboczym kombinezonie, umorusany, ramię w ramię pomaga przy usuwaniu awarii ciepłociągu. A tak kicha. Tylko skromne wystąpienie na konferencji prasowej i informacja w stylu jak jest zima to jest zimo, a jak mróz to są awarie ciepłociągu, bo ciepłociąg jest stary. Już kiedyś coś takiego słyszeliśmy. Sorry taki mamy klimat.