Urząd Miasta w Bełchatowie przygotowuje się do wymiany wszystkich ulicznych latarni. A jak sytuacja wygląda w Radomsku?
Urząd Miasta w Bełchatowie przygotowuje się do wymiany wszystkich ulicznych latarni. Podpisana już została umowa z firmą, która przeprowadzi inwentaryzację i pomiar istniejących lamp. Jest to pierwszy etap inwestycji, na którą władze Bełchatowa pozyskały 10 mln złotych z programu SOWA, ogłoszonego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. A jak sytuacja wygląda w Radomsku?
Jak się okazuje, Radomsko wiedziało o programie ogłoszonym dla gmin z całej Polski przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej SOWA, ale nie zgłosiło do niego swojej akcesji z dwóch powodów. Po pierwsze, brak własności do 72 proc. sieci oświetleniowych na terenie miasta. Po drugie, ograniczone środki finansowe, jakimi dysponuje magistrat, by móc spłacać bezzwrotną sumę dotacji…
Inspiracją do napisania tego materiału stała się informacja sprzed kilku tygodni. Czytelnik naszej gazety, wyliczył, w których miejscach miasta (głównie w parkach) latarnie nie świecą swoim światłem. Szeroko zresztą pisaliśmy o tym miejskim defekcie w materiale „Lampy czy stojaki na żarówki” (nr 4 „Między Stronami” z 30 stycznia br.). W tejże publikacji Ludwik Madej, naczelnik Wydziału Planowania, Realizacji Inwestycji i Infrastruktury Miejskiej Urzędu Miasta w Radomsku, zauważył, iż większość napraw oraz prac konserwacyjnych, mających zapewnić sprawne działanie oświetlenia, będzie możliwa dopiero przy dodatniej temperaturze.
Wiedząc, iż Urząd Miasta w Bełchatowie wziął udział w projekcie SOWA i otrzymał 10 mln złotych dofinansowania na wymianę miejskiego oświetlenia, zapytaliśmy radomszczańskich urzędników, czy wiedzieli o tym projekcie. Odpowiedź naczelnika Ludwika Madeja była krótka, ale za to bardzo konkretna.
- Tak - stwierdził.
Drążąc dalej temat, zapytaliśmy naczelnika Madeja, czy Radomsko zgłosiło swój akces do projektu SOWA, ogłoszonego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Tym razem odpowiedź była równie krótka i konkretna.
- Nie.
Zapytaliśmy więc naczelnika Madeja, dlaczego wiedząc o możliwości pozyskania zewnętrznych środków na modernizację oświetlenia, radomszczański magistrat nie ubiegał się o nie.
- Przeszkodą jest brak własności do 72 proc. sieci oświetleniowych na terenie miasta oraz ograniczone środki finansowe - tłumaczy naczelnik Madej, zwracając uwagę na to, iż Bełchatów część z 10-milionowej dotacji będzie musiał zwrócić w formie pożyczki. - 45 proc. wartości inwestycji będzie pochodzić z dotacji Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Pozostała część ma być sfinansowana przy pomocy długoterminowej pożyczki z tegoż funduszu - dodaje.
Ów fakt potwierdza prezydent Bełchatowa Marek Chrzanowski, który jednak zwraca uwagę na to, iż jeżeli pożyczka będzie przez samorząd terminowo spłacana, to istnieje możliwość umorzenia pewnej jej części.
- W tych 10 mln złotych będzie kwota 4.480.171 złotych dotacji, czyli środków, które przychodzą do miasta i w nim pozostają. Pozostała kwota, konkretnie 5.412.789 złotych to pożyczka z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Ale tu dobry sygnał. Ta pożyczka może być umorzona, jeżeli będzie spłacona w części. Jeżeli tak by się stało, a wszystko wskazuje, że tak się zadzieje, będziemy mieli szansę te umorzone środki wykorzystać również na cele związane z poprawą stanu oświetlenia w naszym mieście. Myślę, że to dobry sygnał, tym bardziej, że ta pożyczka jest długoterminowa. 2021 rok to termin jej ostatecznego spłacenia, zatem z całą pewnością podołamy. Będziemy ją spłacać chociażby z oszczędności, które będą się pojawiać na rachunkach z tytułu zużycia energii za oświetlenie uliczne - tłumaczy prezydent Marek Chrzanowski.
Przystępując do programu SOWA, władze Bełchatowa miały dwa cele. Pierwszy to ochrona środowiska. Drugi, równie ważny, to mniejsze rachunki za energię.
Modernizacja oświetlenia przyniesie miastu wiele korzyści: znaczne oszczędności oraz zmniejszenie zanieczyszczenia środowiska. Inną zaletą zastosowania nowych źródeł światła będzie znacznie wyższy współczynnik oddawania barw, co zwiększy bezpieczeństwo poprzez lepsze rozpoznawanie kształtów i kolorów. Dzięki temu programowi zmodernizujemy już istniejące oświetlenie, m.in. poprzez zastosowanie nowych, energooszczędnych opraw. W projekcie uwzględniliśmy również wprowadzenie dodatkowych systemów sterowania inteligentnego i wykorzystywania dodatkowych możliwości obniżania mocy.
zauważa prezydent Marek Chrzanowski.
W ramach realizacji projektu (trwającym obecnie) zinwentaryzowanych zostanie ponad 5 tys. punktów świetlnych na terenie całego Bełchatowa. Lampy zostaną naniesione na mapę GIS. Przeprowadzone również będą pomiary fotometryczne. Obejmą one ponad 3 tys. lamp, m.in. na ulicach Wojska Polskiego, Mielczarskiego, Czaplinieckiej oraz na większości bełchatowskich osiedli, w tym na Dolnośląskim czy Binkowie. Wyniki badań posłużą do opracowania dokumentacji projektowej dla zadania „Modernizacja oświetlenia ulicznego z zastosowaniem systemu zarządzania oświetleniem ulicznym na ulicach Miasta Bełchatowa”. W dalszej części nastąpi punkt kulminacyjny zadania, czyli wymiana oświetlenia ulicznego na nowoczesne ledowe.
- Lampy ledowe to zupełnie inna jakość światła, inna jakość jego natężenia, intensywności i doświetlenia. Ponadto nowe oprawy oświetleniowe mają zupełnie inny system służący rozkładaniu strumienia światła. Dzięki nim uzyskamy tzw. przestrzeń pokrytą w całości przez lampy uliczne. Dziś te lampy, które funkcjonują, w wielu miejscach oświetlają tak naprawdę niewielką przestrzeń. Nowe systemy mają, można rzec, parabolę rozłożenia strumienia światła taką, która powoduje, że przestrzeń jest całkowicie doświetlona. Moim zdaniem, każdy, kto spojrzy na ten projekt w ten sposób, dostrzeże w nim konkretny cel, z którego w perspektywie czasu można być usatysfakcjonowanym - zauważa prezydent Bełchatowa Marek Chrzanowski.
Urzędnicy radomszczańskiego magistratu zauważają, że chociaż nasze miasto nie zgłosiło akcesu do projektu, a tym samym nie ubiegało się o zewnętrzne pieniądze, nie jest to równoznaczne z tym, że jego władze nie dbają o miejskie oświetlenie i nie podejmują działań mających na celu minimalizację kosztów opłat za energię elektryczną.
- W ramach ograniczenia zużycia energii elektrycznej miasto wymieniło stare oprawy rtęciowe na energooszczędne oprawy sodowe o mniejszej mocy, a większej jasności świecenia. 170 obwodów oświetleniowych zostało wyposażonych w zegary astronomiczne, które sterują czasem zapalania i wyłączania oświetlenia ulicznego. Na terenie miasta znajduje się 4.418 sztuk lamp, z których 95 proc. wyposażone jest w energooszczędne źródła światła - tłumaczy naczelnik Ludwik Madej.
***
Jak zauważył naczelnik Ludwik Madej, Radomsko wiedziało o programie SOWA, jednak nie przystąpiło do niego, ponieważ do 72 proc. oświetlenia znajdującego się na terenie miasta nie ma prawa własności, a poza tym miasto ma ograniczone środki finansowe…
W tym miejscu należy zadać sobie dwa pytania. Po pierwsze, o ilu zewnętrznych projektach miejscy urzędnicy wiedzieli, ale do nich nie przystąpili ze względu ograniczone środki finansowe? Po drugie, gdzie perspektywiczne, przyszłościowe i tzw. menedżerskie podejście do kierowania miastem?
autor: Monika Bednarczyk-Bojdo
Artykuł pochodzi z bezpłatnego tygodnika "Między Stronami", który jest dostępny m.in. w sklepach OSM i Zorza. Elektroniczną wersję tygodnika można pobrać ze strony www.miedzystronami.com.