Pożar składowiska odpadów w Kamieńsku - „To było podpalenie”

Pożar składowiska odpadów w Kamieńsku - „To było podpalenie” Fot. KSRG OSP Kamieńsk

Pożar, który wybuchł 20 kwietnia na terenie składowiska odpadów w Ruszczynie (gmina Kamieńsk) to efekt podpalenia. Wynika tak z przeprowadzonych kontroli straży pożarnej. A poinformował o tym dziś (30 kwietnia) na konferencji prasowej dyrektor zakładu Arkadiusz Mężyk.

Przypomnijmy – 20 kwietnia około godziny 16.50 zauważono i zgłoszono, że palą się śmieci na  powierzchni o wymiarach ok. 60 metrów na 60 metrów. Pożar rozwijał się od dołu składowiska od strony północnej. Z pożarem walczyło w sumie 22 jednostki zarówno państwowej, jak i ochotniczej straży pożarnej. Jak wynika z raportu wykonanego przez Powiatową Państwową Straż Pożarną w Radomsku w zakresie ustalenia przyczyn i okoliczności powstania pożaru wykluczono możliwość samozapłonu. Natomiast za prawdopodobną przyczynę uznano umyślne podpalenie.

- Nie zauważyliśmy uszkodzenia siatki ogrodzeniowej. A strażacy w dniu pożaru stwierdzili, że siatka jest rozcięta, ktoś zatem wszedł na teren. W związku z tym mamy podstawę sądzić, że zrobił to ktoś celowo. To nie jest samozapłon. Widziałem wiele pożarów, uczestniczyłem w wielu akcjach gaśniczych i moim zdaniem jest to podpalenie. Nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że robi to konkurencja, czy ktoś celowo by wymusić jakieś odszkodowanie. Jednak zakład się palił i nie możemy sobie więcej na to pozwolić. Dlatego też postanowiliśmy podjąć szereg inwestycji. W ciągu dwóch najbliższych miesięcy zostanie zmodernizowany monitoring, postawimy nową sieć obserwacyjną łącznie z czujnikami napadu. Dla dozorców chcemy kupić quada, z tego względu, że teren zakładu ma 18 hektarów
- mówił podczas konferencji dyrektor zakładu Arkadiusz Mężyk.

Pożar wybuchł na powierzchni, w jego dolnej części składowiska odpadów. Dlatego też mimo sporej powierzchni ogarniętej pożarem, ogień udało się dosyć szybko ugasić. Choć akcję tego dnia utrudniał silny wiatr. Wykluczono również samozapalenie składowiska śmieci, które powstaje w okresie od kilku do kilkunastu tygodni. Ogień pojawił się w miejscu u podnóża składowiska, w którym od roku nie operował żaden człowiek ani żaden sprzęt. Akcja pożarowa prowadzona była sprawnie również dzięki wykorzystaniu koparek z długim ramieniem.

- Jeżeli mamy pożar na wierzchowinie składowiska to jest on konsekwencją rozgarnięcia jakiegoś odpadu, w którym zaszła reakcja, czyli pożar może zacząć się na kwaterze u góry. Jeżeli w naszym wypadku pożar zaczyna się od dołu, gdzie my nie operujemy od roku to jest to bardzo problematyczne, bo tam nie ma prawa być żadnego zarzewia ognia. W swojej praktyce zawodowej nie spotkałem się z taką sytuacją żeby pożar był od dołu, a nie od góry. Samozapłon również nie wystąpił, ponieważ instalacja do wykrywani tlenku węgla przed pożarem, w trakcie oraz po pożarze, nie wykazała obecności tlenku węgla. Nic wewnątrz składowiska się nie tliło
- tłumaczył zdarzenie Arkadiusz Mężyk.

Pożar udało się sprawnie opanować dzięki zaangażowaniu wielu jednostek zarówno państwowej, jak i ochotniczej straży pożarnej. Pomimo świątecznego czasu wszystkie jednostki bojowe z Kamieńska i Gorzędowa działały na miejscu. O czym mówił burmistrz Kamieńska Bogdan Pawłowski, dziękując im za ich trud i poświęcenie.

- Akcja była bardzo sprawnie przeprowadzona. Wielkie podziękowania należą się Państwowej Straży Pożarnej, która bardzo sprawnie kierowała akcją. Ściągnięte zostały środki, które pod każdym względem zabezpieczały sytuację. W ciągu trzech godzin pożar został właściwie opanowany. Potem trwało już tylko dogaszanie i zabezpieczanie tego miejsca.  A główne działania trwały tak od godziny 17.30 do godziny 21, gdzie już było wiadomo, że pożar jest w pełni opanowany. Doświadczenie strażaków i koordynacja 20 wozami bojowymi wymagało dużego doświadczenia i mądrości. Duże też podziękowania dla strażaków ochotników. Cały czas było monitorowane także stężenie biogazów, które mogły się pojawić
- mówił burmistrz Bogdan Pawłowski.

Po takich doświadczeniach zakład planuje zmiany kadry ochroniarskiej, na taką która będzie bardziej doposażona, w specjalistyczny sprzęt, jak latarki, odpowiednie mundury oraz quad, którym pracownicy sprawnie i szybko będą mogli się przemieszczać po terenie zakładu. Obecny monitoring zostanie wymieniony na cyfrowy. Również planowane jest przeszkolenie pracowników zakładu z posługiwania się aparatami tlenowymi, by czuli się bezpiecznie.

Kto jest sprawcą? To weekendowy podpalacz.

Pożar 20 kwietnia to niestety nie jest incydent. Na składowisku odpadów było już kilka pożarów. M.in. w 2011 roku na dniach Kamieńska w dniu wolnym od pracy miało miejsce pierwsze podpalenie. Również w 2017 roku też w święta wielkanocne wybuchło kilka pożarów.

Policja prowadzi w dalszym ciągu dochodzenie, w kierunku wykrycia sprawcy podpalenia.

Więcej o:
pożar składowiska odpadów kamieńsk pożar straż pożarna radomsko
Wróć na stronę główną

PRZECZYTAJ JESZCZE