Miłoszek Małysa uczy się oddychać pełnymi płucami

Miłoszek Małysa w październiku w Barcelonie przeszedł poważną operację. Chłopczyk cierpiał na bardzo rzadką i poważną wadę serca TAPVC - całkowity nieprawidłowy spływ żył płucnych, nadciśnienie płucne. W Polsce nikt nie chciał się podjąć jego leczenia. To specjaliści z barcelońskiej Kliniki zdecydowali się przeprowadzić skomplikowaną operację, która miała dać dziecku szansę na dalsze życie. Wszystko się udało. Najpewniej nie będzie potrzebny przeszczep serca i płuc.

Miłoszek kilka dni temu obchodził swoje 1 urodziny. Już zaczyna chodzić. Rozwija się poprawnie. Chłopczyk uczy się oddychać pełnymi płucami.

- Wszyscy są w wielkim szoku – operacja poszła tak dobrze, że „zeszło” nadciśnienie i dziecko może zacząć żyć normalnie. My jako rodzice możemy żyć normalnie, bez codziennego strachu i obaw – mówi Monika Małysa, mama Miłoszka.

Operacja przeprowadzona została w październiku. Trwała 4 i pół godziny.

- Opieka w Klinice wspaniała, lekarze, pielęgniarki, tłumaczyli jak zabieg będzie wyglądać, co będzie robione. Miłoszek był pierwszym polskim dzieckiem w tej klinice, ja bym tych lekarzy nazwała cudotwórcami – komentuje mama.

Sama operacja kosztowało ponad 60 tysięcy euro a cewnikowanie 8 tysięcy euro. W tej chwili nie potrzebna jest już kolejna operacja. Niedługo zacznie się fizjoterapia.

- W tym momencie wiemy, że nie będzie potrzebny przeszczep serca i płuc tak jak nam lekarze na początku mówili. Teraz będzie już tylko lepiej, skupiamy się na kontrolach lekarskich i fizjoterapii - mówi mama chłopczyka.

Rodzice chłopca zorganizowali zbiórkę funduszy na leczenie chłopca, potrzeba było około 1,5 mln zł. Kwotę udało się zebrać w ekspresowym tempie. Prowadzono licytacje i zbiórki. Pomoc dla chłopca napływała z wielu stron. Za 200 tys. zł udało się wylicytować srebrny medal przekazany przez olimpijkę Marię Andrejczyk.

Mama i tata Miłka dziękują wszystkim, którzy włączyli się w pomoc dla ich synka.