Zapowiedź podwyżki miejskiego ciepła zbulwersowała mieszkańców miasta. Ludzie mówią wprost: to niedorzeczność.
Zapowiedź podwyżki miejskiego ciepła zbulwersowała mieszkańców miasta. Ludzie mówią wprost: to niedorzeczność. Przy okazji zwracają uwagę na dwa aspekty. Po pierwsze, opłaty za miejskie ciepło stanowią jeden z większych wydatków w domowych rachunkach. Po drugie, podłączenie do miejskiego ciepłociągu to poważny uszczerbek w domowym budżecie. - Pani prezydent oraz prezes PGK, zamiast straszyć ludzi podwyżkami, powinni zastanowić się nad tym, czy sami nie zapędzą się w kozi róg… - zauważa pani Jadwiga.
Szeroka dyskusja na temat miejskiego ciepła, a właściwie możliwości wzrostu jego ceny, toczyła się podczas grudniowej sesji rady miejskiej. Prezes PGK Wiesław Kamiński oraz prezydent Anna Milczanowska, o czym napisaliśmy przed tygodniem w materiale pt. „W nowym roku wzrośnie cena miejskiego ciepła”, ostrzegają mieszkańców przed wzrostem cen za dostawę energii cieplnej. Winę oczywiście zrzucają na radnych, którzy nie wyrazili zgody, aby z miejskiego budżetu zostały pokryte koszty instalacji odpylania kominów miejskiej ciepłowni.
- Jeżeli spółka zapłaci za tę inwestycję ze swoich pieniędzy i wstawi koszty do taryfy ciepłowniczej, to nowa konstrukcja taryfy ciepła dla miasta i dla mieszkańców wzroście o co najmniej 5 proc. Jeżeli tak się stanie, będzie to rzeczywiście uszczerbek dla kilkunastu tysięcy gospodarstw domowych, które mają komfort bycia ogrzewanymi przez ciepło komunalne, czyli to ciepło, które jest w ramach zadań własnych miasta - mówił podczas grudniowej sesji prezes PGK Wiesław Kamiński.
Zapowiedź podwyżki zbulwersowała mieszkańców miasta. Telefonujący do redakcji radomszczanie zwracali w przeważającej większości uwagę na fakt, iż najłatwiej przerzucić koszty remontów na mieszkańców. - A może by tak, zamiast podwyższać sobie pensje, brać nagrody i trzynastki, przeznaczyli te pieniądze na nasze wspólne dobro, bo rozumiem, że spółka jest takim wspólnym dobrem. Życie pokazuje jednak, że wszelkiego rodzaju dziury najłatwiej łatać kosztem innych - zauważa poirytowany pan Andrzej, mieszkający w zasobach jednej ze spółdzielni mieszkaniowych korzystających z miejskiego ciepła.
Zapowiedź podwyżki bulwersuje też mieszkańców domów jednorodzinnych, które są zasilanie miejskim ciepłem. Pani Jadwiga, mieszkająca wraz z mężem w takim domu, mówi wprost, iż zachowanie władzy to drwina z mieszkańców miasta.
- Pewnie, najłatwiej winą za wszystko obarczyć innych. W tym przypadku radnych za pokrzyżowanie planów pani prezydent i pana prezesa. Jednak pani prezydent i pan prezes powinni pamiętać, że podwyższając opłaty za ciepło, mogą sami zapędzić się w kozi róg, gdyż mieszkańcy mogą po prostu przestać korzystać z miejskiego ciepła - mówi pani Jadwiga. Coś w tym może być. Podwyżka, którą zapowiada m.in. prezes PGK, nie weszła jeszcze w życie, a na terenie miasta są już takie posesje, które zostały podłączone do miejskiego ciepłociągu, jednak ich właściciele nie korzystają z dostaw ciepła. - Kilkanaście budynków, głównie domów, jest przyłączonych do miejskiej sieci ciepłowniczej, lecz nie korzysta z dostaw ciepła - potwierdza prezes PGK Wiesław Kamiński.
Najprawdopodobniej przyczyną takiego stanu rzeczy jest cena miejskiego ciepła. - Wraz z mężem jesteśmy emerytami. Ponieważ zdrowie nie dopisuje, zdecydowaliśmy się na podłączenie do miejskiego ciepłociągu. Do ogrzania mamy blisko 90 m kw. powierzchni. Dziś z bólem serca muszę przyznać, że nie stać nas na to, aby cały miesiąc korzystać z miejskiego ciepła. Rachunki by nas zjadły… Dla przykładu podam tylko, iż korzystając z miejskiego ciepła od 20 grudnia 2014 roku do 4 stycznia tego roku otrzymałam rachunek opiewający na 405 złotych. Do tego muszę doliczyć jeszcze 50 złotych za prąd zasilający pompę tłoczącą wodę do kaloryferów - mówi pani Jadwiga, zwracając uwagę na fakt, iż miejskie ciepło to luksus w całym tego słowa znaczeniu. - Droga jest nie tylko dostawa ciepła. Ci, którzy zdecydują się na podłączenie do miejskiego ciepłociągu, słono za to płacą ze swojej kieszeni. My podłączyliśmy się w 2010 roku. Całkowity koszt podłączenia wyniósł blisko 8 tys. złotych - podkreśla.
Czym uwarunkowane są koszty podłączenia zainteresowanych do miejskiego ciepłociągu, zapytaliśmy prezesa PGK. - Zgodnie z art. 7 pkt 8 Prawa Energetycznego, odbiorca ciepła uiszcza opłatę przyłączeniową w oparciu o stawki zawarte w taryfie dla ciepła. Taryfę dla ciepła dla Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Radomsku zatwierdził Urząd Regulacji Energetyki. Opłata przyłączeniowa stanowi iloczyn odpowiedniej dla danej średnicy przyłącza stawki zawartej w taryfie oraz długości przyłącza podanej w metrach bieżących, a mierzonej od sieci do węzła ciepłowniczego. W celu poboru ciepła odbiorca musi zaopatrzyć się w węzeł ciepłowniczy. Ceny węzłów, w zależności od producenta, wielkości oraz pełnionych funkcji, wahają się w przedziale od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych - tłumaczy prezes Wiesław Kamiński.
Miejskie ciepło to faktycznie luksus i to pod każdym względem. Mieszkając w bloku, chcąc nie chcąc, słono trzeba płacić za ciepło przez okrągły rok. Jedyną rekompensatą - w przypadku łagodnej zimy - jest zwrot części poniesionych kosztów. W domu jednorodzinnym w pierwszej kolejności słono płaci się za podłączenie do miejskiego ciepła, a potem, chcąc mieć ciepło w domu, płaci się do PGK słone rachunki.
Życie nie kłamie. Pani Jadwiga w 2010 roku, chcąc mieć ów luksus, musiała zapłacić blisko 8 tys. złotych. Wzięła kredyt. Teraz boli ją to, iż ona albo mąż muszą palić w piecu, ponieważ nie stać ich, aby przez okrągły miesiąc korzystać z miejskiego dobrodziejstwa. Jedna z rodzin, która ów luksus zapragnęła mieć w 2014 roku, zapłaciła za niego ponad 15 tys. złotych. Niestety, jest wśród grona tych, które są przyłączone do miejskiej sieci ciepłowniczej, lecz nie korzystają z dostaw ciepła. Powód - zbyt duże koszty…
Istnieje możliwość otrzymania w jednym z banków dotacji pokrywającej część poniesionych kosztów, ale pod bardzo ważnym warunkiem. Musi nastąpić całkowita likwidacja dotychczasowego (tańszego, np. na węgiel, ekogroszek lub drewno) systemu ogrzewającego dom. Jednak nie wszyscy właściciele domów jednorodzinnych decydują się na takie rozwiązanie, wolą mieć alternatywę…
PGK dostarcza energię cieplną do mieszkań około 23 tys. mieszkańców miasta, co stanowi nieco ponad 11 tys. gospodarstw domowych. - Zasilamy w ciepło 157 budynków mieszkalnych wielorodzinnych i 355 domów jednorodzinnych - tłumaczy prezes Wiesław Kamiński, zwracając uwagę na fakt, iż PGK ogrzewa też inne podmioty. - Ogrzewamy przedszkola, szkoły podstawowe i średnie, przychodnie zdrowia, szpital, MDK, bibliotekę, muzeum, obiekty sportowe, urzędy i instytucje państwowe, obiekty usługowo-handlowe czy niektóre banki - dodaje.
Zatem zapowiadana podwyżka dotknęłaby wszystkich wymienionych odbiorców ciepła. I w tym przypadku rzeczywiście zasadne wydają się słowa pani Jadwigi, że pani prezydent oraz prezes PGK, zamiast straszyć ludzi podwyżkami, powinni zastanowić się nad tym, czy sami nie zapędzą się w kozi róg…
Autor: Monika Bednarczyk-Bojdo
Artykuł pochodzi z bezpłatnego tygodnika "Między Stronami", który jest dostępny m.in. w sklepach OSM i Zorza. Elektroniczną wersję tygodnika można pobrać ze strony www.miedzystronami.com