Na środowej (30 stycznia) sesji rady miasta większością głosów ustanowiono nowe, wyższe stawki diet dla radnych na całą pięcioletnią kadencję. Nowe stawki zaczną obowiązywać od 1 lutego br.
Jak wyjaśniała skarbnik Mariola Wypych nowe stawki diet są potrzebne z kilku względów. Po pierwsze ostatni wzrost pensji radnych miał miejsce w 2009 roku, po czym w 2011 roku znów była obniżka. Dodatkowo wzrosła pensja minimalna, dlatego też należy wyrównywać powstałe dysproporcje. W przeciągu poprzedniej 2,5 letniej kadencji prezydenta Jarosława Ferenca, wzrosły pensje urzędników o 400 zł. Głos sprzeciwu zabrała radna Wioletta Pal, która nie widziała uzasadnienia dla podnoszenia pensji radnym. Zaznaczając, że pracę, jaką radni wykonują ma charakter społeczny. Pytała wprost samorządowców, czy uważają, że te podwyżki im się należą. Tym samym pytała prezydenta Jarosława Ferenca, o to czy 30% wzrost pensji obejmie również pracowników np. przedszkoli oraz szkół.
- Skoro chcecie Państwo podnieść diety radnych, to pytam się czy o te 30% wzrosną też wynagrodzenia pracowników nie tylko urzędu miasta, ale i innych miejskich placówek. Mam też na myśli pracowników administracji i obsługi szkół oraz przedszkoli. Oni również oczekują podwyżek. Moim zdaniem wzrost diet radnych jest nieuzasadniony. Nie jestem przekonana, czy w obecnej sytuacji finansowej rzeczywiście powinniśmy sobie podnosić diety. Czy ta podwyżka w ogóle się nam należy?
- mówiła Wioletta Pal.
Radny Jacek Gębicz odnosząc się do słów Wioletty Pal stwierdził, że to wobec czego radna Pal jest przeciwna to uprawianie populizmu. Tłumaczył, że wzrost nie jest drastyczny, dodatkowo ostatni był 10 lat temu.
- Od 10 lat nie było podwyżki diet, to są stawki ustalane na pięć lat. Praca radnego to nie jest praca tylko jednego dnia, kiedy odbywa się sesja tylko, jest to praca również w komisjach, udział w spotkaniach z mieszkańcami. A dieta ma rekompensować utracone zarobki w zawodowej pracy. Proszę abyśmy nie uprawiali populizmu
- mówił radny Jacek Gębicz.
Przeciwny podwyżce był również radny Daniel Serwa z PiS. Zaproponował aby sesje odbywały się popołudniami, tak aby nie kolidowały one z pracą zawodową radnych, przez co nie traciliby części wynagrodzenia w ich pracy zawodowej.
- Brałem udział w takich sesjach, które odbywały się po południu i wtedy urzędnik przychodził później do pracy i raz w miesiącu to nie jest problem. A takimi podwyżkami obciążamy budżet jednoznacznie
- mówił radny Daniel Serwa.
Konsensusu nie udało się uzyskać, bo część z radnych wykonuje pracę popołudniami. W takich godzinach nie pracuje również urząd, przez co rajcy na sesjach nie mieliby możliwości uzyskać informacji od naczelników poszczególnych wydziałów.
- Nie ma złotego środka. Jest naprawdę bardzo trudno dobrać odpowiednie godziny, które odpowiadałyby wszystkim
- konkludował przewodniczący Rafał Dębski.
Od 1 lutego radni będą zarabiać:
- dla pełniącego funkcję przewodniczącego rady – 2 tys. zł (wcześniej 1 950 zł);
- dla wiceprzewodniczącego rady – 1 650 zł (wcześniej 1420 zł);
- dla przewodniczącego komisji – 1 500 zł (wcześniej 1220 zł);
- dla wiceprzewodniczącego komisji – 1 300 zł;
- pozostali radni – 1 200 zł (wcześniej 900 zł).