Karolina Cicha 4 listopada w MDK podążyła śladami poezji Tadeusza Różewicza. Jej muzyczna interpretacja okazała się nowo odkrytym szlakiem do zrozumienia – tej jak się wydawało – trudnej twórczości.
Karolina Cicha 4 listopada w MDK podążyła śladami poezji Tadeusza Różewicza. Jej muzyczna interpretacja okazała się nowo odkrytym szlakiem do zrozumienia – tej jak się wydawało – trudnej twórczości.
Środowy występ Karoliny Cichej wraz z zespołem Piotrem Domagalskim (gitara basowa, kontrabas), Witkiem Wilkiem (perkusja) i Pawłem Stankiewiczem udowodnił, że artystka wcale nie jest cicha, a wręcz głośna i bezkompromisowa w muzycznej interpretacji poezji Różewicza. Ekspresja wokalna artystki nie miała nic wspólnego z tzw. „krainą łagodności” którą często można usłyszeć podczas koncertów poezji śpiewanej.
- Będzie to koncert bardzo różnorodny i będą momenty bardzo głośne oraz takie śpiewane na ściśniętym gardle i momenty szeptu. Nie będzie za dużo tego, co zwykle kojarzy się z poezją śpiewaną, czyli tych flecików, tej łączki, bo to po prostu nie pasuje do twórczości Różewicza. Nie ma w tych wierszach rytmu, melodii wydawałoby się – jak sam powiedział – że rozwód współczesnej muzyki z poezją jest faktem dokonanym. Dla mnie to się nie sprawdziło. Dla mnie ta poezja jest bardzo inspirująca muzycznie – mówiła przed koncertem Karolina Cicha.
Pierwszą część występu stanowił krótki wykład o utworach Tadeusza Różewicza, które później zagrano podczas drugiej części.
Koncert zaczął się od utworu „Ciało” z tomu „Poemat otwarty” oraz „Księżyc świeci” z tomu „Czerwona rękawiczka”.
- Tadeusz Różewicz założył się z Tadeuszem Borowskim o to, czy jest możliwe stworzenie po wojnie poezji o słowiku, róży czy księżycu. Da się, ale – jak państwo usłyszycie – tekst o księżycu będzie również tekstem o zbrodni. Światło księżyca, które oświetla kałużę krwi jest niemym świadkiem – wyjaśniła w trakcie wykładu Karolina Cicha.
Niezwykle intrygująca okazała się także muzyczna interpretacja wiersza „Walentynki” w czterech częściach.
- „Walentynki” czyli komentarz Różewicza z 1999 roku do nowej już rzeczywistości, tej po przemianach, zmagdonaldyzowanej polskiej rzeczywistości. Różewicz pokazał się tu, jako starszy pan przyglądający się epoce z przymrużeniem oka. Jednocześnie cały czas pisze z tą swoją dykcją zaciśniętego gardła. Katastrofizm cały czas jest czytelny, pomimo ewidentnej ironiczności i żartobliwości tego tekstu – zaznacza artystka.
Podczas koncertu zaprezentowano także m.in. utwór „List do ludożerców”. „Od jutra się zmienię” czy „Wodzę oczami” – wszystko w niecodziennej aranżacji muzycznej.
Dla tych, którzy zwykle nie obcują z twórczością Różewicza, koncert Karoliny Cichej mógł okazać się zaskakujący i zachęcający do poznania bliżej poezji wielkiego radomszczańskiego poety.
ally