Marian Makowski przez ponad 20 lat opiekował się salą pamięci żołnierzy AK w Piotrkowie Trybunalskim. Gdy jednak w grudniu 2019 r. przyszedł otworzyć niewielkie muzeum, okazało się, że sala pamięci została bez jego wiedzy zlikwidowana. Niezwykle poruszyło to Jakuba Czerwińskiego, znanego z youtubowego kanału „Irytujący Historyk”, który postanowił wybudować nową salę pamięci. Pomogli mu w tym jego widzowie.
Ta historia zaczyna się w latach 80. Wtedy to piotrkowscy kombatanci Armii Krajowej stworzyli przy klasztorze o. Bernardynów salę pamięci. Przez lata była ona miejscem spotkań członków Światowego Związku Żołnierzy AK, a także popularnym celem wycieczek młodzieży szkolnej. Kustoszem niewielkiego muzeum przez ponad 20 lat był Marian Makowski, który pomimo swojej niepełnosprawności co niedziela otwierał salę pamięci i czekał na gości.
Wszystko zmieniło się w grudniu 2019 r. O likwidacji muzeum AK pan Marian dowiedział się jako ostatni. Gdy 15 grudnia przyszedł otworzyć ekspozycję, zastał gołe ściany. Eksponaty przewieziono do Archiwum Państwowego i muzeum w Piotrkowie Trybunalskim – w rękach pana Mariana pozostał jedynie sztandar 25. pułku piechoty AK.
Zrzutka
Gdy pochodzący z Piotrkowa Trybunalskiego Jakub Czerwiński, znany z prowadzenia kanału „Irytujący Historyk” na YouTubie, dowiedział się o całej sprawie, postanowił działać. W tym celu założył fundację „Cor Ignis” (z łac. „Ogniste Serca”), która miała pomóc w realizacji założonego celu – budowy nowej siedziby sali pamięci.
Pod koniec marca tego roku na kanale Jakuba Czerwińskiego pojawił się film pt. „Apel o ratowanie sztandaru AK”. Youtuber przedstawił w nim swoim widzom całą sprawę i poprosił ich o wsparcie na portalu zrzutka.pl. Jak wynikało z jego wyliczeń, na postawienie budynku od podstaw potrzebne jest 100 tys. zł.
„Nie byłbym sobą, gdybym się z tym pogodził. Ci ludzie mnie wychowali. Stanisławowi Karlińskiemu ps. «Burza» pomagałem edytować książkę ze wspomnieniami. To on mnie namówił, bym reaktywował w swoim mieście «Strzelca». A przecież ich żyło i pomagało w różnych działaniach znacznie więcej. Do dziś ostała się jednak tylko jedna bohaterka, pani doktor Halina Kepińska-Bazylewicz ps. «Kora». Wiele lat temu organizowałem z nią spotkania dla młodzieży. Dlatego nie mogę pogodzić się z tym, żeby to się tak skończyło. Tak miałko i żenująco” – mówił w swoim filmie Czerwiński.
- Wiele skomplikowała pandemia, która zabrała mnóstwo czasu, nerwów, zdrowia i pieniędzy. Dopiero wiosną tego roku mieliśmy umowę na działkę pod projekt, wolny czas i pieniądze na start. Swoje musiały też odstać dokumenty założycielskie w sądzie, których przygotowanie trwało prawie dwa miesiące. Finalnie ten rok opóźnienia zaszkodził tylko wzrostem cen na materiały budowlane, cała reszta czynników była niezmienna – mówi naszemu portalowi.
Decyzji gwardiana klasztoru o zlikwidowaniu sali pamięci Czerwiński komentować jednak nie chce.
- Stało się bardzo źle, lecz zamiast w tym się babrać, skupiamy się na stworzeniu nowego miejsca – ucina krótko temat.
Bez internautów by się nie udało
Nowe muzeum miało być stosunkowo tanie, mobilne oraz łatwe w montażu. Zdecydowano się na, jak to określił Czerwiński, „wóz Drzymały na miarę XXI wieku” – budynek złożony z kontenerów modułowych. Koszt ich budowy i transportu jest stosunkowo niski, a ponadto na kontenery poniżej 35 m2 nie jest potrzebne pozwolenie na budowę (wystarczy zgłoszenie). Dodatkowo można je łatwo przenieść w inne miejsce, gdyby kiedykolwiek zaszła taka potrzeba.
Fundacji „Cor Ignis” udało się pozyskać od Aeroklubu Ziemi Piotrkowskiej kawałek ziemi na lotnisku w Piotrkowie Trybunalskim. Teraz pozostawało już tylko zebrać pieniądze i ruszyć z budową.
Zakładane 100 tys. zł internauci wpłacili na konto zbiórki w zaledwie kilka dni. Ostatecznie zebrano prawie 150 tys. zł, z czego część wpłacili także Polacy mieszkający za granicą i obcokrajowcy niezwiązani z naszym krajem.
- Poczułem wtedy ulgę. Łatwiej było mi się skupić na zadaniu wiedząc, że plan minimum wykonamy na sto procent. Że teraz walczymy o więcej. W tamtej chwili pomyślałem, że jestem w stanie dotrzymać słowa. Jak się później okazało nie było tak różowo, ale wiedziałem chociaż, że pomysł jest ważny, skoro prawie 3 tysiące osób go wsparły swoimi pieniędzmi w czasie kryzysu – mówi Jakub Czerwiński.
Otwarcie nowej sali pamięci zaplanowano na 3 lipca, czyli pierwszy dzień festiwalu Fly Fest odbywającego się na piotrkowskim lotnisku. Pierwsze prace budowlane ruszyły już w kwietniu i na dobrą sprawę jeszcze się nie zakończyły, choć muzeum inaugurację ma już za sobą.
- Po imprezie musieliśmy wszystko spakować i wrócić do prac wykończeniowych, które potrwają zapewne do końca września – tłumaczy Czerwiński.
Ze względu na sukces zbiórki postanowiono zakupić nie jeden, ale aż dwa kontenery modułowe. Dodatkowo w sezonie letnim rozstawiany miał być namiot z sezonowymi eksponatami. Szybko jednak okazało się, że zebrana kwota może okazać się niewystarczająca – wszystko przez gwałtowny wzrost cen stali na początku 2021 r.
Kiedy w 2020 r. fundacja poprosiła firmę zajmującą się produkcją i montażem kontenerów modułowych o wycenę, nowy kontener kosztował ok. 60 tys. zł. Gdy jednak zwróciła się z tą samą prośbą w kwietniu tego roku, okazało się, że cena wzrosła do 92 tys. zł. Działaczom „Cor Ignis” udało się jednak znaleźć firmę z Radomia, która miała zapas tego surowca i zgodziła się zbudować kontener za starą cenę. Niestety na drugi nie starczyło już materiału, więc fundacja zakupiła używany za ok. 30 tys. zł. Jakby tego było mało, teren okazał się być nierówny i pełen śmieci.
- Wszystkie problemy budowlane były trudne. Podłej jakości, nierówny i pełen śmieci grunt, w którym topiły się maszyny. Skokowy wzrost cen materiałów i usług budowlanych. Nie do końca uczciwi podwykonawcy niektórych prac i ogólne pandemonium budowlane. Zadań było tyle, że cudem udało nam się zorganizować wystawę przy okazji Fly Festu – mówi Czerwiński.
Budowa obiektu nigdy by się nie udała, gdyby nie wsparcie wolontariuszy. W pracę na miejscu zaangażowało się wiele osób, w tym także ok. 50 specjalistów – m.in. elektryków, hydraulików, geodetów – którzy nieodpłatnie pomogli w wykończeniu obiektu. Niektórzy z nich przejeżdżali nawet po kilkaset kilometrów, aby wspomóc inicjatywę fundacji „Cor Ignis”.
- Łącznie wspomogło nas „na łopacie” prawie 50 osób z ZHP, ZHR, „Strzelca”. Byli też pojedynczy przedstawiciele takich organizacji jak Ruch Narodowy i osoby nigdzie niezrzeszone – dodaje Czerwiński.
To ma być żywe muzeum
Pomimo trudności nowa Sala Pamięci żołnierzy AK zgodnie z planem została oficjalnie otwarta 3 lipca 2021 r. W uroczystości wzięli udział m.in. harcerze i członkowie „Strzelca” oraz przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Głównym punktem inauguracji było przekazanie przez Mariana Makowskiego, byłego kustosza sali pamięci, wspomnianego wyżej sztandaru 25. pułku piechoty AK – jedynej pamiątce po starym muzeum – piotrkowskiej młodzieży.
Jakub Czerwiński wielokrotnie wspominał, że sala pamięci ma być czymś więcej niż tylko zbiorem eksponatów. Fundacja zamierza udostępniać pomieszczenia wszystkim organizacjom i instytucjom, które będą potrzebowały siedziby. Zgodnie z założeniami Czerwińskiego, niewielkie muzeum ma stać się centrum aktywności obywatelskiej.
- Na moment obecny zgłosiły się te organizacje, które już pomagały przy budowie. Myślę, że następni pojawią się w trakcie działalności placówki, gdy zobaczą, jakie możliwości daje ten obiekt. Niestety w Polsce borykamy się z brakiem zaufania oraz niewiarą w sukces w społeczeństwie. Całym projektem chcemy pokazać innym społecznikom, by trzymali głowę wysoko i się nie poddawali. Że nie trzeba z fajnymi projektami, które można zrobić za niewielkie pieniądze, chodzić od drzwi do drzwi, prosić się i znosić upokorzenia. Wystarczy, że sama praca pro publico bono jest trudna. Chcemy tą siedzibą i innymi formami wsparcia ulżyć społecznym aktywistom w naszym rejonie – tłumaczy Czerwiński.