Kilka deszczowych październikowych dni, ciepłe noce to klimat dla wysypu grzybów w lesie. Miłośnicy zbierania grzybów to potwierdzają.
Zbigniewowi Smolarczykowi zebranie dwóch siatek i koszyka grzybów zabrało w niedzielny poranek 1,5 godziny.
- Same prawe. Grzybów jest w brud. Jedyny minus to bardzo mokro pod nogami i z drzew też kapie za kołnierz - komentuje radomszczanin.
Nie zawsze grzybiarze zdradzają swoje miejsca polowania na grzyby. Zwyczajowo mają swoje miejsca, w które co roku zaglądają. Pan Zbigniew nie robi tajemnicy. Grzyby zbierał w lasach na Grzebieniu koło Radomska. Będą na zalewajkę a zasuszone przydadzą się na wigilię.