„Gdy mówimy, że trenujemy taniec towarzyski, ludzie często nie wiedzą o co chodzi”

„Gdy mówimy, że trenujemy taniec towarzyski, ludzie często nie wiedzą o co chodzi” Fot. Studio Tańca Etiuda

Klaudia Zielińska i Norbert Głogosz taniec towarzyski trenują od ponad 10 lat. W barwach studia tańca „Etiuda” zdobyli już wiele nagród, ale dwa tygodnie temu spotkało ich wyjątkowe wyróżnienie – zarząd Polskiego Towarzystwa Tanecznego przyznał im najwyższą międzynarodową klasę taneczną (S) w tańcach standardowych i latynoamerykańskich. Naszemu portalowi opowiedzieli o swoich początkach, planach na przyszłość i wpływie pandemii na działalność „Etiudy”.

Oboje pochodzą z Masłowic, niewielkiej miejscowości pod Przedborzem, znajdującej się około 30 km od Radomska. Swoją przygodę rozpoczęli już w pierwszej klasie podstawówki, na zajęciach tanecznych organizowanych w ich szkole.

– Nasz dyrektor ściągnął instruktora z Kłomnic, od tego wszystko się zaczęło. Treningi odbywały się raz w tygodniu. Później, gdy zaczęliśmy z Klaudią tańczyć bardziej turniejowo, to doszedł do tego drugi trening, a potem było tego tylko więcej i więcej – mówi Norbert.

– Zaczynaliśmy w wieku 7 lat, a od 8 roku życia tańczymy wspólnie – dodaje Klaudia.

Obecnie trenują w studiu tanecznym „Etiuda”. Na treningi przyjeżdżają przynajmniej cztery razy w tygodniu, każdy z nich trwa od 1,5 do 3 godzin. Oboje są jeszcze uczniami: Klaudia chodzi do I LO, a Norbert – do ZSP nr 1. Teraz, ze względu na zdalne nauczanie, jest trochę łatwiej, ale gdy szkoły były jeszcze otwarte, zdarzało się, że do domu wracali dopiero późnym wieczorem.

– Jak już jechaliśmy rano do szkoły, to nie opłacało nam się wracać do domu po tych 8 godzinach, więc zostawaliśmy od razu na treningi. W domu często byliśmy dopiero po 22 – mówi Klaudia.

Rywalizacja
Taniec jest sportem. Za występy na zawodach tancerze otrzymują punkty, a krajowe organizacje prowadzą rankingi i przydzielają zawodnikom poszczególne klasy. W Polsce istnieje kilka tanecznych federacji. Największe z nich to Polskie Towarzystwo Taneczne (PTT) i Polski Związek Tańca Sportowego (PZTS).

– Jest tak wiele kroków, tak wiele sposobów zatańczenia jakiejś figury, że każda para zatańczy trochę inaczej, nawet jeśli tańczą to samo. Nikt nie ma takiej samej choreografii – tłumaczy Klaudia.

Klaudia i Norbert należą do PTT. W swojej kategorii (młodzież starsza) znajdują się w pierwszej dziesiątce ogólnopolskiego rankingu: z 772 punktami na koncie zajmują ósmą pozycję. Dla porównania: para z miejsca 10 ma ich 690, a liderzy rankingu – 1994.

– Gdy mówimy, że trenujemy taniec towarzyski, ludzie często nie wiedzą o co chodzi, szczególnie ci młodsi. Starsi natomiast kojarzą to z walcem angielskim i innymi klasycznymi tańcami. Przyjmują to dosyć pozytywnie, ale też raczej mało o tym wiedzą – twierdzi Klaudia.

– Ludzie mają często skojarzenia z „Tańcem z Gwiazdami”. Ale nasz taniec mocno różni się od tego, co zobaczyć można w telewizji. W rzeczywistości wygląda to inaczej, nie aż tak widowiskowo – dodaje.

Punkty można zdobywać poprzez udział w turniejach. W zależności od ich rangi i zdobytego miejsca można ich otrzymać od 10 do nawet 350. Za sam udział w Mistrzostwach Polski dostaje się ich 40, natomiast zajęcie jednego z trzech pierwszych miejsc da nam od 210 do 350 punktów.

Dwa tygodnie temu zarząd PTT postanowił przyznać Klaudii i Norbertowi klasę S w tańcach standardowych i latynoamerykańskich – najwyższą, jaką można zdobyć. Jest ich 7: oznacza się je literami F, E, D, C, B, A, S.

– Można zdobyć jakąś tam konkretną liczbę punktów i przejść do wyższej klasy, ale istnieje też opcja nadania: wtedy trzeba wygrać lub zająć wysokie miejsce w jednym z tych bardziej prestiżowych turniejów – tłumaczy Norbert. Oni skorzystali z tej drugiej opcji.

– Jednym z naszych największych sukcesów był też półfinał Mistrzostw Polski w 10 tańcach. Udało nam się wtedy dostać do pierwszej dwunastki najlepszych par w Polsce – dodaje.

A skąd czerpią inspirację? Klaudia i Norbert wymieniają wiele nazwisk – swoich trenerów (Kasia i Dawid Fiszerowie), innych szkoleniowców (Michał Le, Sandra Jabłońska, Igor Wilczyński czy Paweł Szajda) oraz zagranicznych tancerzy – Sergeya Surkova i Dashy Chesenkovej.

– To są autorytety, z którymi mamy do czynienia na co dzień, ale i takie, które oglądamy na ekranie. Przede wszystkim bardzo szanujemy naszych trenerów i szkoleniowców, z którymi regularnie pracujemy. Ale wiadomo, czasami oglądasz jakieś zagraniczne pary na YouTubie czy Facebooku, i od nich też czerpiesz jakieś inspiracje – mówi Norbert.

Pandemia
Przed wybuchem pandemii trenowali w MDK-u, jednak obecnie – ze względu na zawieszenie wszystkich zajęć – musieli poszukać sobie nowego miejsca.

– Trenujemy na zmianę w restauracji „Las” i w PSP nr 9. W „Lesie” jest na górze taka sala z lustrami, tam są zazwyczaj organizowane różne imprezy – tłumaczy Norbert.

Zmiany dotknęły też samych turniejów: wszystkie odbywają się obecnie bez publiczności, a zawodnicy muszą stosować się do sanitarnych obostrzeń.

– Trzeba przynieść oświadczenie, że nie miało się kontaktu z osobą zarażoną i że nie przechodziło się ostatnio kwarantanny. Przy wejściu mierzona jest temperatura, w hali nie może też być nikogo poza tancerzami, nie licząc oczywiście trenerów – mówi Norbert.

– No i oczywiście maseczki, możemy je zdjąć tylko wtedy, gdy wchodzimy na parkiet – dodaje Klaudia.

Klaudia i Norbert zgodnie przyznają, że turniej bez publiczności traci sporo charakteru. Bo przecież tancerze ciężko trenują właśnie po to, by zaprezentować swoje umiejętności widzom – bez nich przypomina to bardziej trening. Z większą liczbą uczestników i światłami kamer, ale nadal trening.

– Jak nie widzisz, dla kogo tańczysz, to nie czujesz tej specyficznej energii – mówi Norbert.

– Zawsze chodzi o to, żeby pokazać się publiczności – wtóruje mu Klaudia.

Przyszłość
– Jeszcze nie wiadomo, jak to wszystko się potoczy, ale chciałbym wybrać takie studia, by dało się pogodzić naukę z tańcem. Mam nadzieję, że to będzie wykonalne – mówi Norbert.

– Chcielibyśmy robić to jak najdłużej, ale nie wiemy, czy w przyszłości wystarczy nam czasu – dodaje Klaudia.

Młodszym tancerzom radzą natomiast, by nie zastanawiali się zbyt wiele i po prostu zaczeli trenować. Możliwie dużo i systematycznie. Bo jeśli chce się coś w tym sporcie osiągnąć, trzeba wylać na treningach całe hektolitry potu. I nie poddawać się, nawet gdy przyjdą pierwsze porażki.

– Tego nie można robić tylko na 50 procent, może nawet trzeba się odrobinę poświęcić. Jeśli chcesz być najlepszy, to musisz sporo trenować. Innej drogi nie ma – mówi Norbert.

Więcej o:
klaudia zielińska norbert głogosz taniec ptt sport zawody mistrzostwa pasja
Wróć na stronę główną

PRZECZYTAJ JESZCZE