17 czerwca na policję zgłosił się mężczyzna, który korzystał z usług nietrzeźwego stomatologa w jednym z radomszczańskich gabinetów znajdujących się na obrzeżach miasta.
Wczoraj, tj. 17 czerwca na policję zgłosił się mężczyzna, który korzystał z usług stomatologicznych w jednym z radomszczańskich gabinetów znajdujących się na obrzeżach miasta. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie okazało się, że w rzeczonym gabinecie usługi świadczył 50-cioletni dentysta z zawartością 2,7 promila we krwi.
Na Komendę zgłosił się 28-latek, któremu w gabinecie stomatologicznym wykonywano zabieg przygotowania jedynek i dwójek do założenia koron i pobrania wycisku. Po podaniu znieczulenia i szlifowaniu zębów, dentysta po chwili podał mężczyźnie kolejną porcję znieczulenia. Pacjent, zaniepokojony zachowaniem stomatologa i podejrzewając, że jest on pod wpływem alkoholu, wysłał sms-a do koleżanki z taką informacją. Inaczej pomocy wezwać nie mógł, ze względu na opatrunek znajdujący się w jamie ustnej. Gdy okazało się, że kolejne szlifowanie zabrnęło za daleko, bo siekacz wylądował w koszu na śmieci, mężczyźnie puściły nerwy. Zażądał od dentysty dokumentacji medycznej, ale jej nie otrzymał. Oprócz tego, stomatolog zabarykadował się w gabinecie i nie chciał wpuścić tam policjantów.
Po zasięgnięciu opinii biegłych będzie można określić rozmiar szkód, jakie spowodował nietrzeźwy dentysta. Już teraz wiadomo jednak, że po natychmiastowej wizycie w innym gabinecie, w którym zabezpieczono ranę po zębie stwierdzono, że zeszlifowanych zostało pacjentowi kilka innych zębów, których leczenie będzie niewątpliwie kosztowne.
na podstawie KWP Łódź