W nocy z soboty na niedzielę przesuniemy zegarki o godzinę do przodu, a zatem będziemy spać o godzinę krócej. Czy to jednak ostatnia czekająca nas zmiana czasu?
Czas zmieniamy w Europie już od ponad 100 lat. Pierwsza zmiana czasu miała miejsce w Niemczech w 1916 r., natomiast w Polsce (regularnie) dzieje się to od lat 80. Pierwotnie chodziło o oszczędzanie energii elektrycznej, co w czasie I Wojny Światowej miało olbrzymie znaczenie. Jak jednak wskazują eksperci, dziś oszczędności z tego tytułu są minimalne, a zmiana czasu może rozregulować zegar biologiczny i powodować różne problemy zdrowotne.
W 2019 r. Parlament Europejski zdecydował, że do 2021 r. w Unii Europejskiej zmieniać czasu już nie będziemy. Pozostawił jednak dowolność w kwestii tego, przy którym czasie chcą pozostać państwa członkowskie – zimowym czy letnim. Ponadto te kraje, które zadeklarują taką chęć, nadal będą mogły dwa razy do roku go zmieniać.
W Polsce kwestia ta jest regulowana przez odpowiednie rozporządzenie premiera. Obecnie obowiązuje to wydane w 2016 r., jeszcze przez Beatę Szydło, które ustala daty zmiany czasu do 2021 r. Polska może zatem zmienić czas w ten weekend i już przy nim pozostać lub zrobić to dopiero jesienią – wtedy w naszym kraju obowiązywałby już na stałe czas zimowy.
Istnieje również możliwość pozostania przy zmianie czasu, jednak rozwiązanie to nie cieszy się zbyt wielkim poparciem społecznym: w konsultacjach, które przeprowadził Parlament Europejski w 2018 r., 95% ankietowanych z Polski wypowiedziało się negatywnie o zmianie czasu. Ostatecznej decyzji w tej sprawie jednak jak na razie brak.
