Informacja Prezydenta Miasta na temat powodów nieskutecznego przygotowania zmiany organizacji ruchu, związanego z czasowym wyłączeniem z ruchu skrzyżowania ulic Narutowicza i Kraszewskiego – to temat środowej (17 listopada) nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej w Radomsku. Sesja odbyła się w trybie zdalnym… chociaż i tak duża liczba radnych była obecna w Urzędzie Miasta i tam łączyła się zdalnie.
Sesja rozpoczęła się od wytłumaczenia, dlaczego przeprowadzana jest w trybie zdalnym. Radni opozycyjni pytali, czy to specjalne po to by w posiedzeniu nie mogli uczestniczyć zainteresowani tematem mieszkańcy miasta.
- Państwo wiecie, że obecnie sytuacje epidemiczna nie jest dobra, chorują nawet ludzie zaszczepieni. W naszym szpitalu mamy trzy oddziały już zapełnione, w związku z tym nie chcąc nikogo narażać na zachorowanie - wszystkie i ta sesja i następne - dopóki sytuacja epidemiczna się nie poprawi będą odbywały się w trybie zdalnym. Tym bardziej, że zachorowań jest dwa, trzy razy więcej niż to podają oficjalne statystyki – mówił Tadeusz Kubak, przewodniczący Rady Miejskiej w Radomsku.
Mimo, iż sesja odbywała się w trybie zdalnym, to kilkoro mieszkańców z rejonu ulic Narutowicza i Kraszewskiego pojawiło się w sali obrad Urzędu Miasta.
- Ubolewam nad tym, że zamknęliście salę przed mieszkańcami - mówił radny Rafał Dębski.
- Przyszli tutaj, chcieli zabrać głos. My we wniosku złożyliśmy jasną informację, że prosimy o udostępnienie miejsca na to aby odbyła się dyskusja, żeby mieszkańcy mogli powiedzieć o tym, co przez ostatnie kilka dni przechodzą. Przyszli tutaj prosić o pomoc, a państwo się zamknęliście, tak się po prostu nie robi, jest to nieprzyzwoite i tak nie powinien postępować gospodarz miasta – mówił radny Rafał Dębski.
- Ta sesja zdalna jest bez sensu… ten problem z dźwiękiem, brak możliwości dyskusji. Przecież firmy pracują, urzędy pracują – skomentował Łukasz Więcek, radny KO.
- Przepraszam mieszkańców za to jak ta sesja zdalna jest słyszalna. Mam taką prośbę, by radni kiedy pan przewodniczący zwołuje ją w trybie zdalnej to łączyli się z miejsca zamieszkania, jeśli oczywiście jaką takie możliwości techniczne. Nie przychodzili na salę Urzędu, bo wtedy dźwięk z komputerów się nachodzą i tworzy się pogłos. Bardzo o to proszę – powiedział prezydent Jarosław Ferenc.
- Proszę nie przerzucać odpowiedzialności na radnych… pan jest odpowiedzialny za właściwe przygotowanie sesji – to zdanie radnego KO Rafała Dębskiego.
- Te sesje nie są robione na złość, jest stan epidemii, proszę o zrozumienie i nieutrudnianie tego – powiedział przewodniczący Tadeusz Kubak.
Głównym punktem sesji była jednak informacja Prezydenta Miasta na temat - jak określili to wnioskodawcy posiedzenia - powodów nieskutecznego przygotowania zmiany organizacji ruchu, związanego z czasowym wyłączeniem z ruchu skrzyżowania ulic Narutowicza i Kraszewskiego. Dyskusję rozpoczęła wiceprezydent miasta Monika Andrysiak.
- Nie do końca rozumiem stwierdzenie – nieskutecznego przygotowania - bo jeżeli mają państwo na myśli fakt, iż utrudnienia związane z zamknięciem skrzyżowania mają miejsce, jest to rzecz oczywista. Każda przebudowa, każdy remont wiąże się z utrudnieniami. Oczywiście w zależności od klasy drogi, od miejsca realizacji tego zadania, utrudnienia są mniejsze lub większe. Mamy tutaj do czynienia z rozbudową skrzyżowania w ciągu drogi krajowej, jak sami państwo doskonale wiecie ruch na drodze krajowej jest bardzo duży. Dużo osób korzysta z przebiegu tej drogiej aby dostać się z jednego końca miasta na drugi. Należało liczyć się z tym, że utrudnienia w związku z tą rozbudową będą. Organizacja ruchu w ciągu drogi krajowej jest zatwierdzana przez generalnego dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad, po zasięgnięciu opinii, w tym przypadku uzyskano również opinię starosty oraz Komendy Powiatowej Policji. Znaki świadczące o planowanym objeździe były ustawione już dużo wcześniej. Wszyscy byli poinformowani, tablice kierunkowe zostały zamontowane na wszystkich wlotach gdzie odbywa się ruch tranzytowy. Znaki były ustawione już dużo wcześniej, były tylko przekreślone, tak aby kierowcy podróżujący częściej, zdążyli się przyzwyczaić do tego, że utrudnienia lada moment zostaną wprowadzone – mówiła Monika Andrysiak.
Najbardziej aktywnymi radnymi byli Rafał Dębski i Radosław Rączkowski, którzy mieszkają w tej dzielnicy miasta. Przedstawili obraz ulic, które ucierpiały na tym, że kierowcy wybierali je jako objazd ulicy Narutowicza. W imieniu mieszkańców wyrazili także ich niepokój o własne bezpieczeństwo.
Służby miejskie powinny tak koordynować działania przy inwestycji aby uciążliwość przy jej realizacji była jak najmniejsza mówił Rafał Dębski.
- Po pierwszym dniu wprowadzeniu rozwiązań należało spodziewać się chaosu. Natomiast przy tym chaosie nie pojawił się żaden urzędnik, żaden pracownik odpowiadający za inwestycje, po to aby wprowadzić na bieżąco określone zmiany, do tego aby poprawić bezpieczeństwo dzielnicy Miłaczki. Prezydent miasta, każdy gospodarz miasta prowadzący remont na swoim podwórku ma za zadanie zabezpieczyć swoje gospodarstwo w taki sposób aby ono nie ucierpiało. Jesteśmy świadkami tego jak pieniądze, które zostały wydane, są w tym momencie niszczone i dewastowane w dzielnicy Miłaczki. Wszystko tylko, dlatego że oznaczenia, które zostały zastosowane okazały się niewystarczające, ponieważ ruch komunikacyjny ma to do siebie, że jest rotacyjny, w określonych godzinach jest większy bądź mniejszy, są również różnego rodzaju warunki atmosferyczne, które czasami kierowcom pogarszają widoczność. Kierowca jedzie jak we mgle nie wie co zrobić jeśli pomyliły mu się drogi, nie ma żadnej informacji przy ulicy Architektów jak się zachować, w którą stronę skręcić i ci biedni kierowcy kręcą się, szukają alternatywy przejazdu i niszczą poszczególne drogi – twierdzi radny Rafał Dębski.
- Mieszkańcy tej dzielnicy są narażeni na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Drodzy państwo należy nadmienić również, że ulicę Architektów przecina gazociąg, który powstał w roku 1956, niemal codziennie słyszy się o wybuchach gazociągów przez ich nieszczelność… a te auta ciężarowe, które poruszają się tymi małymi ulicami stwarzają niebezpieczeństwo jego uszkodzenia. Widzimy, że kilkaset tirów wjeżdża w te małe ulice, w które wjeżdżać nie powinny, w większości są to kierowcy z Białorusi, Ukrainy… dlaczego tak się dzieje. Bo znaki są niewidoczne. A część z nich po prostu wyblakła... Kierowca musi się domyślać co jest na tym znaku – dodał radny Radosław Rączkowski.
Wiceprezydent Monika Andrysiak zapewniała podczas sesji, że chodniki, które zostały uszkodzone przez to, że poruszały się po nich ciężkie auta zostaną naprawione po zakończeniu przebudowy skrzyżowania.
Dyskusja radnych dotycząca stanu ulic, które przyjęły na siebie ruch pojazdów trwała ponad dwie godziny. W temacie wypowiedzieli się także mieszkańcy. Zauważyli, że mimo zakazów, dużo aut, także tych bardzo ciężkich wjeżdża w małe uliczki po prostu je niszcząc.
Prezydent Jarosław Ferenc przeprosił za niedogodności, jednocześnie podkreślając, że służby zrobiły wszystko by odpowiednio oznaczyć objazdy.
- Niestety zawsze kiedy są prowadzone tego typu inwestycje trzeba mieć na uwadze, że pojawią się problemy. Wszystko zostało zrobione zgodnie ze sztuką. Organizacja ruchu została przyjęta przez odpowiednie instytucje – mówił prezydent.
Po dyskusji w punkcie dotyczącym informacji radni mogli zgłosić swoje rekomendacje i wnioski. Rafał Dębski poprosił o wprowadzenie dodatkowych oznaczeń tonażowych (zakaz wjazdu aut powyżej 5 ton) w obrębie ulic: Architektów, Norwida, Kołłątaja, Parkowej i Cichej. A dodatkowo też wprowadzenie oznakowania (w ciągu dróg od strony Piotrkowa Trybunalskiego i Częstochowy) mówiącego o formie alternatywnej możliwości zawrócenia.
Radosław Rączkowski zasugerował ja najszybszą wymianę znaków drogowych, które są niewidoczne, stare, wyblakłe. Poprosił także o naprawę ubytków na ulicy Łącznej.