1 grudnia 2020 r. pod piły pójdzie pomnik przyrody – niemal 140-letnia lipa, rosnąca na Starym Cmentarzu w Radomsku. Drzewo nie zostanie wycięte. Musi jednak przejść w trybie pilnym silną chirurgiczną redukcję korony (i będzie to usunięcie około połowy drzewa), ponieważ – jak podkreśla dendrolog Ernest Rudnicki, nie spełnia minimalnych norm bezpieczeństwa.
- Testy obciążeniowe wykazały skrajne ryzyko wywrócenia się pnia lub rozłamania konarów głównych w ubytku, mimo założonego między nimi wiązania stalowego. W wielu podobnych przypadkach w naszym kraju, dla takich drzew status pomnika przyrody jest znoszony i są one usuwane, dlatego że konieczne cięcia zapewniające stabilność przekraczają ustawiczne 30 procent i wymagają trwałego zniekształcenia korony. Znak czasu – mówi dendrolog, Ernest Rudnicki.
- Urzędnicy argumentują to utratą walorów przyrodniczych. Tu o zastanowienie się nad tą sytuacją wnoszę do osób zarządzających polską zielenią na różnych szczeblach i zahaczam o przykłady ikonicznych polskich drzew, które całe swoje istniejące obecnie korony zbudowały na reiteratach – Dąb Bażyńskiego, Wiąz Wiedźmin, lipy: Reymonta, Siemiradzkiego czy Cielętnicka. Czasami w skali kilkusetletniego życia drzewa, nawet drastyczny zabieg przechodzi do historii i z czasem jego efekty nikną pod listowiem, ale w tym newralgicznym momencie decyduje o całym jego „być albo nie być” – dodaje Ernest Rudnicki.