MEN wydało rozporządzenie o nauczaniu zdalnym. Wszystkich uczniów obowiązuje edukacja na odległość.
W związku z epidemią koronawirusa w Polsce Ministerstwo Edukacji Narodowej wydało oczekiwane od kilku dni rozporządzenie regulujące nauczanie zdalne. Podano, jak oceniani mają być uczniowie, w jaki sposób nauczyciele powinni prowadzić lekcje, a także jaka ilość materiału powinna być zadawana uczniom. Nowe przepisy będą obowiązywać do 10 kwietnia 2020 roku.
Rodzice komentują. Odebraliśmy kilka telefonów w tej sprawie.
- Jestem przerażona, jak to ma wyglądać. W domu mam jeden komputer. Pracuje zdalnie. Prawie od niego nie odchodzę, to kiedy dziecko ma się uczyć zdalnie? Znowu pełna „spychologia” – komentuje podenerwowana Maria, matka 10-letniego Mateusza.
- Mam w domu Internet, który nie najlepiej działa. Zawsze tak było bo mieszkam w peryferyjnej części miasta. Jak ta nauka ma wyglądać? Kto weźmie pełną odpowiedzialność za takie decyzje? - mówi Barbara, matka 12-letniej Doroty.
- Mój syn jest po takiej lekcji z matematyki. Ma tyle zadane, że siedziałem z nim przy zadaniach ponad 2,5 godziny. Miałem trudności, komunikator się zawieszał. Tak być nie może, to jakiś absurd. Komu oceny będą wystawiane? Dzieciom czy nam rodzicom? - pyta Łukasz, ojciec 10-letniego Kacpra.
- To mało przemyślana decyzja. Ale u nas wszystko jest szybko i po łebkach. Nie chce, aby moje dziecko uczyło się w taki sposób, jak też komputer do pracy potrzebuje. Na nowy mnie nie stać, przecież nie będę teraz robił spacerów po sklepach, zresztą są zamknięte – komentuje, Artur ojciec 14-letniej Natalii.