Radomszczanin Rami Fares miał być wolontariuszem podczas zbliżających się Mistrzostw Europy, dostał nawet wszystkie niezbędne dokumenty. Akredytacja UEFY została jednak cofnięta po negatywnej rekomendacji policji.
Radomszczanin Rami Fares miał być wolontariuszem podczas zbliżających się Mistrzostw Europy, dostał nawet wszystkie niezbędne dokumenty. Akredytacja UEFY została jednak cofnięta po negatywnej rekomendacji policji. Jak podejrzewa Rami, powodem jest jego pochodzenie.
Rami Fares ma 23 lata. Latem 2011 roku na stronie UEFA znalazł informację o naborze na wolontariuszy podczas Euro 2012.
- Wypełniłem ankietę, podałem przyczyny dla których chciałem zostać wolontariuszem, dołączyłem cv i inne podstawowe informacje. Aplikowałem do Warszawy, tam było dwadzieścia różnych sektorów, moim sektorem miała być akredytacja. Moja praca polegałaby na udzielaniu prawa wstępu dziennikarzom i sportowcom na odpowiednie obiekty. – mówi Rami Fares.
Po kilku miesiącach Rami dostał zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną w Warszawie, którą przeszedl pozytywnie. Po dwóch miesiącach otrzymał informację, że został wolontariuszem. Następnie otrzymał wszystkie szczegółowe informacje na temat swojej pracy oraz zaproszenie na otwarcie wolontariatu.
- Odbyło się ono 21 kwietnia w Warszawie. Wszystko przebiegało fajnie do 27 kwietnia, kiedy to – 4 dni przed rozpoczęciem pracy – dostałem maila od UEFA że polska policja wystawiła negatywną opinię w stosunku do mojej osoby, nie podając żadnej przyczyny. W tym momencie UEFA ugięła się pod tą decyzją i cofnęła moją akredytację, czyli prawo wstępu na moje miejsce pracy. Początkowo nawet nie wiedziałem, co mam o tym myśleć – to wydarzyło się cztery dni przed rozpoczęciem pracy, myślałem że to żart. Ale jednak żart to nie był. – opowiada radomszczanin.
Ani policja, ani UEFA, nie poinformowały radomszczanina o przyczynie cofnięcia akredytacji. Jedynym powodem takiej decyzji, jaki przychodzi Ramiemu do głowy, jest jego pochodzenie:
- Mój tata jest Palestyńczykiem, ja jestem Polakiem palestyńskiego pochodzenia. Mam obywatelstwo polskie, mój ojciec od 30 lat mieszka w Polsce, nigdy nie mieliśmy żadnych problemów z policją.
Rami Fares nie chce tak zostawiać tej sprawy – tym bardziej że aby zostać wolontariuszem, zrezygnował z pracy w Anglii (gdzie wcześniej również studiował). W sobotę 12 maja wysłał pismo do Komendy Głównej Policji z prośbą o wyjaśnienie przyczyny takiej decyzji. Policja na odpowiedź ma 30 dni.
- Policja musi mi coś odpowiedzieć, ale jeśli nie poda konkretnej przyczyny, to skieruję pismo do Rzecznika Praw Obywatelskich i będziemy działać dalej. Jeśli to nie pomoże, to może Trybunał w Strasburgu? – zastanawia się.
Jaki będzie finał sprawy? Przekonamy się być może już niedługo. Jedno jest jednak pewne: marzenie radomszczanina o zobaczeniu Euro 2012 „od kuchni” pozostanie niespełnione.