Mieszkańcy ulicy Grodzkiej w Radomsku nie przebierają w słowach. Ich problem leży nie tyle na drodze, co w drodze.
Ulica Grodzka - łącznik i skrót do ulicy Przedborskiej. Na Grodzkiej codziennie, zwłaszcza rano i po południu ruch jest spory. Grodzka nie ma chodnika, więc mieszkańcy zmuszeni są chodzić jezdnią.
- Nie ma chodnika, nawierzchnia dziurawa jak ser szwajcarski. Jak mamy chodzić? Po takim opadzie jak dzisiaj woda w niektórych miejscach jest nawet do kostek – komentuje pani Anna, mieszkanka ulicy Grodzkiej.
- Może ktoś mi odpowie, jak mam zaprowadzić dziecko do przedszkola i jak iść, gdy spod kół jadących samochodów lecą fontanny wody – pyta kolejna mieszkanka ulicy.
- Już nie irytuję się, bo temat zawsze jest ten sam. Przed wyborami np. radny Kopeć zjawia się na ulicy i roztacza niebywałe wizje o remoncie drogi. Gdy ponownie zostaje radnym, tematu nie ma. Wstyd – dodaje mieszkaniec ul. Grodzkiej.
Radny Dariusz Kopeć odpiera zarzuty.
- Jak grochem o ścianę. Tak kończą się moje rozmowy i pisma składane do wiceprezydent Moniki Andrysiak, czy naczelnika Wydziału Inżynierii Miejskiej. Nikt nie ma ochoty podjąć nawet dyskusji - komentuje radny Dariusz Kopeć.
- Z drugiej strony mieszkańcy ulicy Grodzkiej - przykro mi to stwierdzić, ale są roszczeniowi. Jedni domagają się chodnika, ale nie po swojej stronie. Druga grupa chce chodnik z pasem zieleni, ale chce, żeby to miasto odśnieżało go zimą. Jedna z mieszkanek domagała się na piśmie oświadczenia ode mnie, że w okresie zimy miasto będzie odśnieżać – dodaje D. Kopeć.
Było, jest i będzie zawsze aktualne porzekadło: „Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził”.