Ostatnio w Radomsku huczy od dyskusji na temat konfliktu wokół punktu serwisującego telefony Tel-Fon, którego wejście zastawił bus. W mediach społecznościowych pojawiły się oskarżenia o nieuczciwą konkurencję i utrudnianie działalności. Jednak prawdziwe źródło problemu sięga kilku lat wstecz i jest znacznie bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać.
Ostatnio w mediach społecznościowych w Radomsku zawrzało, kiedy wejście do punktu serwisującego telefony Tel-Fon zastawił bus. Od razu pojawiły się komentarze o nieuczciwej konkurencji, utrudnianiu pracy i byciu „nie fair”. Ale czy na pewno tak jest? Czy bus rzeczywiście stoi tam nielegalnie? Otóż cała sprawa jest o wiele bardziej zawiła i sięga kilku lat wstecz. Aby w pełni zrozumieć, co właściwie zaszło na Przedborskiej 42, trzeba przyjrzeć się sprawie od podstaw.
Kto jest właścicielem?
To kluczowa kwestia. Kto jest właścicielem nieruchomości? Otóż właścicielem w 3/4, jest Bartosz Mickiewicz, co poświadczone jest notarialnie. Druga strona w tej sprawie, czyli Łukasz Miśkowiec, właściciel serwisu Tel-Fon, posiada 1/4 udziału oraz ma umowę dzierżawy. I tutaj pojawia się podstawowy problem, ponieważ wiele wskazuje na to, że umowa dzierżawy nie jest prawomocna. Dlaczego? Otóż prawdopodobnie Łukasz Miśkowiec nie zdobył pozwolenia od wszystkich właścicieli. Sam twierdzi, że posiada taką zgodę, natomiast jedna z właścicielek wydała oświadczenie, że nigdy jej nie wyraziła i nie upoważniała innych właścicieli do podejmowania decyzji w jej imieniu. To bardzo ważny aspekt sprawy. Trudno powiedzieć, czy początkowo wszyscy właściciele byli zgodni, a jedna z właścicielek zmieniła zdanie, czy też od początku brakowało zgody.
Samowola budowlana?
Przez wiele lat, aż 16 - serwis Tel-Fon mieścił się w popularnej „Stodole” (Zorzy). Pod koniec ubiegłego roku, poprzedni właściciel „Stodoły” wypowiedział umowę najmu Państwu Miśkowiec, w związku ze sprzedażą nieruchomości i rozpoczęciem prac remontowych przez nowego właściciela, Bartosza Mickiewicza.
Miśkowiec zawarł wtedy nową umowę dzierżawy i postawił kontener na 180 dni (okres ten zakończył się w maju). Kontener wg. Pana Mickiewicza zastawia front działki, blokując powstanie parkingu i tym samym uniemożliwiając rozpoczęcie inwestycji. Sprawę zgłoszono do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Radomsku, który wydał decyzję o wstrzymaniu budowy, uznając sytuację za samowolę budowlaną. Decyzję tę podtrzymał Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego, wydał on postanowienie ostateczne w administracyjnym toku instancji. Negatywne opinie wydały także: Starostwo Powiatowe w Radomsku, Wojewoda Łódzki, Urząd Miasta w Radomsku i PGK, które odmówiło przyłączenia wody i kanalizacji. Wszystkie te decyzje zostały potwierdzone odpowiednimi dokumentami.
Dlaczego Miśkowiec musiał przenieść swój biznes do kontenera? Według niego, Mickiewicz „wyrzucił” go ze „Stodoły”. Choć początkowo pojawiły się propozycje pozostania w budynku, to Miśkowiec nie chciał mieć niepotrzebnej konkurencji, gdyż na miejscu powstał chiński market.
Pozostaje kwestia degradacji terenu, o której mówi Mickiewicz. Według niego, teren ulega zniszczeniu z powodu demontażu ogrodzenia, co umożliwia dostęp osobom postronnym. Twierdzi, że instalacje elektryczne poprowadzone przez Miśkowca stanowią zagrożenie. Miśkowiec z kolei zapewnia, że uporządkował teren, wycinając chaszcze, a na dowód ma dokumentację zdjęciową (Zamieszczona w galerii).
Z perspektywy Miśkowca, kontener nie jest związany z gruntem, więc nie można go uznać za samowolę budowlaną. Mimo to, tego typu obiekt powinien być zgłoszony do odpowiednich władz, co Miśkowiec uczynił, ale odpowiedzi, jak wspomniano wcześniej, były negatywne.
Bus jako forma protestu czy nękanie?
I teraz wracamy do busa, który wywołał burzę w mediach społecznościowych. Bus stoi na prywatnym terenie i jest tam legalnie, co potwierdza policja. Pojazd posiada ważne badania techniczne i polisę OC. Według Mickiewicza, bus ma zwrócić uwagę na problem. Z kolei Państwo Miśkowiec twierdzą, że bus zasłania ich kontener, co utrudnia klientom dostęp do serwisu. Uważają, że to forma nękania, gdyż pojazd został postawiony w nocy bardzo blisko wejścia do kontenera i posiada blokadę na kole, aby nie można było go przestawić. Państwo Miśkowiec przyznają, że obawiają się o obiekt i bezpieczeństwo i pracowników. Podobne słowa wypowiedział Mickiewicz.
Bus stał się punktem zapalnym w sporze, który trwa od dawna. Miśkowiec twierdzi, że Mickiewicz dąży do ich usunięcia z terenu, a napięcie narasta.
Jakie rozwiązanie konfliktu?
Wydaje się, że rozwiązanie jest proste. Mickiewicz zaproponował przesunięcie kontenera o kilka metrów, na jego koszt, co pozwoliłoby na stworzenie parkingu. Obie strony mogłyby na tym zyskać – Mickiewicz mógłby kontynuować inwestycję, a Miśkowiec zapewniłby lepszy dostęp do serwisu dla swoich klientów. Miśkowiec twierdzi jednak, że wszelkie próby dogadania się z Mickiewiczem kończyły się fiaskiem, a całość działań Pana Mickiewicza jest tylko po to, aby poznyć się z tego miejsca Państwa Miśkowiec. W rezultacie w internecie trwa niepotrzebna burza. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest szczera, konstruktywna rozmowa.
W tym miejscu zamieszczamy oświadczenia obu stron:
OŚWIADCZENIE
W związku z falą ataków jak została zainicjowana przez p. Miśkowiec, właścicieli firmy Tel-Fon z Mysłowic przeciwko mnie i moim bliskim oraz zainteresowaniem lokalnych mediów pragnę złożyć oświadczenie:
Samochód postawiony na parkingu przy przedborskiej 42 znajduje się na terenie prywatnym, którego jestem większościowym właścicielem i nie blokuje on wejścia do nielegalnego kontenera handlowego. Brak popełnienia przeze mnie jakiegokolwiek wykroczenia dwukrotnie potwierdziła Policja, interweniująca po zgłoszeniu sprawy przez p. Miśkowiec.
Postawiłem go w formie protestu przeciwko:
1. samowoli budowlanej (stwierdzonej przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Radomsku i potwierdzonej przez Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Łodzi), której dopuścił się pan Łukasz Miśkowiec ustawiając kontener i rozpoczynając działalność wbrew obowiązującym przepisom, prawom właścicieli terenu i wreszcie bezpieczeństwu ludzi (kabel energetyczny zawieszony na płocie stwarza zagrożenie życia i zdrowia)
oraz
2. przeciwko nieważnej umowie dzierżawy, która się posługuje się p. Miśkowiec uzurpując sobie prawo do prowadzenia w tym miejscu działalności, choć nie miał i nie ma zgody wszystkich współwłaścicieli terenu (ważność umowy tego wymaga).
a także
3. degradacji terenu, którego jestem właścicielem – p. Łukasz Miśkowiec rozebrał ogrodzenie, wyciął drzewa, utwardził teren należący do miasta w celu urządzenia nielegalnego tymczasowego parkingu i prowadzi działalność z naruszeniem wszelkich zasad. Obecnie p. Miśkowiec zainicjowali nagonkę na mnie i moich bliskich. Choć z przedmiotową sprawą nie mają żadnego związku moi rodzice - właściciele sklepu Milo (Barbara i Longin Mickiewicz) w Radomsku, którzy nie są właścicielami, ani tego terenu, ani samochodu.
Być może niektórym podoba się łamanie prawa, działanie metodą faktów dokonanych, i hejt, jednak nie ma mojej zgody, żeby p. Łukasz Miśkowiec stawiał się w roli ofiary, a mnie w roli oprawcy, w sytuacji kiedy wyłącznie on łamie prawo i wbrew pozorom nie dla dobra konsumentów, lecz wyłącznie dla uzyskiwania własnych korzyści moim kosztem, co czyni każdego dnia prowadząc handel w samowoli budowlanej.
Z poważaniem
Bartosz Mickiewicz
I bezpośrednia odpowiedź Państwa Miśkowiec
"Przecież my jeszcze przed pana zakupem działki informowaliśmy, że prowadzimy tam działalność (tak jakby pan jako właściciel stodoły z której się przecież przeprowadzaliśmy tego nie wiedział) kupił pan te działkę z prowadzona tam przez nas działalnością nasłał na nas wszelkie kontrole, wraz z ministerstwem, odciął nam wodę i niedługo odetną nam też prąd a pan potrzebował jeszcze w akt protestu postawić ten samochód, który blokuje dostęp do kontenera- nie widać czy on jest w ogóle otwarty przez co tracimy klientów. Po co pan kupował udziały w nieruchomości w lutym, skoro my byliśmy właścicielami udziałów i kontenera stojącego tam już od listopada? Może dodam jeszcze takie głośne pytanie-dlaczego używa pan terminu samowola budowlana, czy to czasem nie pan- jako osoba która kupiła już działkę z tym kontenerem nie wyraził zgody na jakiekolwiek podejmowane przez nas działania związane ze zgodami na budowę, nawet na sprzeciw co do naszego wniosku o wydanie WARUNKÓW ZABUDOWY? Dewastacja ogrodzenia, czyli ściąganie starej siatki z ówczesnym współwłaścicielem panem Cezarym, oraz wycinanie drzew na które jest fizyczna osobista zgoda KAŻDEGO ze współwłaścicieli ówczesnych w urzędzie? Kupił pan udziały i jak zapowiedzieliście, myśleliście że da się nas usunąć, MY Z TEGO ŻYJEMY!!! Ps. Kabel jest w peszlu, bo to przyłącze tymczasowe- na podpisanie z nami umowy na prąd napisałeś skargę, że się nie zgadzasz. Wszystko co mamy „źle” mamy dzięki tobie!!!!"