Na portalu siepomaga.pl, organizowana jest zbiórka pieniędzy na leczenie 4-letniego Wojtusia, cierpiącego na nowotwór złośliwy neuroblastoma.
- Zupełnie przypadkiem trafiliśmy do szpitala. Chcieliśmy upewnić się, czy serce Wojtka pracuje prawidłowo. Dźwięk jego bicia nie pozostawiał wątpliwości - wszystko jest w porządku. Chciałam pakować walizkę i szykować się do powrotu do domu. Niestety, podczas jednego z badań wykryto guza. Usłyszałam, że to może być wszystko. To był piątek, doskonale pamiętam, bo na cały weekend zostaliśmy bez informacji, bez wskazówek, bez diagnozy. Cały dzień płakałam na oddziale. A później wypuszczono nas do domu. To był najgorszy weekend w naszym życiu. Przynajmniej wtedy tak myślałam… Lekarze na kardiochirurgii podejrzewali chłoniaka. Usunięcie podczas operacji miało rozwiązać wszystkie problemy. Choroba miała raz na zawsze zniknąć z naszego życia. Byłam zadowolona, że tak szybko się to wyjaśniło. Czekałam na operację jak na rozwiązanie czegoś, co mnie przeraża.
Skierowanie na oddział onkologii miało być tylko formalnością. Poproszono mnie do gabinetu. I wtedy usłyszałam wyrok: neuroblastoma. Najgorszy, najtrudniejszy przeciwnik, siejący spustoszenie w młodym organizmie. To słowo, ta diagnoza rozbiły nasz świat na kawałki. Nasze życie przestało istnieć. Nie mogłam płakać. Nie mogłam się załamać. I chociaż moje serce krwawiło, nie mogłam sobie pozwolić na chwilę zawahania. Zamiast myśleć o konsekwencjach, zaczęłam szukać możliwości. Nie było chwili do stracenia. Kiedy wysłaliśmy dokumentację medyczną do tłumacza, okazało się, że nie ma takich uprawnień, by się nimi zająć. Zamiast tego przesłała je do koleżanki, która skontaktowała nas z włoską kliniką specjalizującą się w podobnych przypadkach. Przebłysk szczęścia w morzu rozpaczy – czytamy w opisie zbiórki.
Na leczenie chłopca potrzeba ponad 900 tys. zł. Pieniądze można wpłacać TUTAJ.