Już niedługo uda się zebrać potrzebne na leczenie Miłosza Małysa 1 mln 500 tys. zł. Brakuje nieco ponad 100 tys. zł. Pomoc dla chłopca napływa z wielu stron - kilka dni temu udało się wylicytować (za 200 tys. zł) medal przekazany przez olimpijkę Marię Andrejczyk. Jednak leczenie, na które obecnie prowadzona jest ta zbiórka to dopiero początek walki o zdrowie dziecka. Będzie potrzebna kolejna operacja i kolejna zbiórka.
Rodzice chłopca są szczęśliwi, że zbiórka na leczenie Miłosza przebiega w tak szybkim tempie. Pomagają ludzie dobrej woli z całej Polski a wirtualna skarbonka zapełnia się realnymi pieniędzmi. Jednak 1,5 mln zł, które są obecnie zbierane, to można powiedzieć pierwszy etap leczenia chłopca. Ta pieniądze zostaną przeznaczone tylko na cewnikowanie serduszka oraz zabieg - częściową anormalną naprawę żył. Niestety rodzice napotkali na kolejną trudność. Wstępna informacja jaką otrzymali od kliniki w Stanford, gdzie ma się odbyć operacja dla dziecka jest taka, że trzeba będzie na nią sporo poczekać, są kolejki... zabieg może się odbyć dopiero w przyszłym roku.
- Odległe są terminy na operację, jednak robimy wszystko by jeszcze w tym roku była możliwość zabiegu. Dla Miłka ważny jest każdy dzień. Każda minuta to walka o życie. Musimy się skupić na tym, żeby zrobić wszystko by ten termin jak najszybciej otrzymać. Nasi administratorzy - fundacja Najdroższa Blizna - też robi wszystko aby nasz syn otrzymał możliwość leczenia jak najszybciej - mówi Michał Małysa, tata Miłosza.
Dopiero po zabiegu w Stanford w USA, lekarze stwierdzą czy Miłek zakwalifikuje się na operację serca, która uratuje mu życie, będzie wiadomo co dalej, jakie podjąć działania. Jednak to tylko przeszczep serca i płuc w przyszłości daje dziecku szansę na normalne życie.
- Cieszę się, że jesteśmy bardzo blisko celu... ale to nie jest koniec. Będziemy walczyc dalej, jeśli uda się to co planują w Stanford dla Miłoszka, to będziemy mieć kolejny kosztorys leczenia. To może być kwota od 4 do 8 mln zł. Będzie otwarta kolejna zbiórka. Mamy nadzieję, że uda się wszystko i przeprowadzona zostanie kolejna operacja - mówi Monika, mama chłopca.
Pochodzący z Radomska Miłosz Małysa ma dopiero 8 miesięcy, ale już od urodzenia jego życiu zagraża niebezpieczeństwo – cierpi na bardzo rzadką i poważną wadę serca TAPVC - całkowity nieprawidłowy spływ żył płucnych, nadciśnienie płucne. Przeszedł udar i jest częściowo sparaliżowany - jedna rączka jest słabsza.
Chłopiec miał być operowany w Belgii. W lipcu jego stan zdrowia znacznie się pogorszył i klinika ostatecznie odmówiła zakwalifikowania go do operacji. Odmówiły również inne ośrodki w Europie.
Pomóc Miłoszowi może tylko kosztowna operacja w USA. Szpital w Stanford, gdzie operuje światowej sławy kardiochirurg, specjalista od najtrudniejszych przypadków wad serca na świecie zakwalifikował Miłosza do operacji.
Operacja serca Miłoszka w szpitalu w Stanford w USA