Pacjencie, opatrz się sam i poczekaj w kolejce

Od roku radomszczańscy pacjenci korzystają z nowego szpitala. Jak jednak skarżą się nasi czytelnicy, obsługa pamięta jeszcze czasy komuny.

Od roku radomszczańscy pacjenci korzystają z nowego  szpitala. Jak jednak skarżą się nasi czytelnicy, obsługa pamięta jeszcze czasy komuny.

 

Kilka dni temu na naszą redakcyjną skrzynkę (redakcja@radomsko24.pl) wpłynął mail od pana Łukasza, któremu we wtorek 17 lipca przydarzył się wypadek w pracy. Do szpitala, z dość poważnie wyglądającą raną kciuka, zawiózł go jego tata. Tak pan Łukasz relacjonuje wizytę w szpitalu:

 

W samochodzie prawie zemdlałem, jednak jakoś szczęśliwie dotarłem i o własnych siłach wszedłem do szpitala, z krwawiącą ręką zaciskając bandaż i ręcznik pytam przechodzącą Panią pielęgniarkę gdzie mam się udać z takim urazem. Pani skierowała mnie na izbę przyjęć, przeszedłem długie piękne korytarze nowego szpitala i otrzymuję informację od Pań siedzących w okienku, że muszę się wrócić i zapisać do chirurga. Wracając oblał mnie straszliwy pot, musiałem się napić wody. Dochodzę do okienka, aby się zarejestrować do Pana chirurga i stoję w kolejce z przeciekającą krwią przez ręcznik. Dopiero mój ojciec zadał pytanie czy jeszcze długo mam tutaj stać, więc Pani spokojnie odpowiedziała, "proszę iść do pokoju chirurga" a dodam, że pokoje są dwa. Poszedłem do jednego, okazało się, że lekarz przyjmuje pacjentów, jednak wszedłem bez kolejki ponieważ czekający mnie przepuścili. Pomyślałem sobie wtedy: to już koniec chodzenia po szpitalu, już teraz jestem pod opieką lekarza. Myliłem się i to bardzo: okazało się, że lekarz właśnie przestał przyjmować i o 14.00 będzie drugi.

 

Poprosiłem lekarza, aby chociaż opatrzył mi ranę, jednak z racji tego, że jadł sobie ciastko smacznie i pani pielęgniarka przyniosła mu herbatkę, nie chciał sobie psuć smaku, wiec powiedział: "pewnie rana jest do szycia", po czym zabrał teczkę i wyszedł z pokoju. Zdziwiony całą sytuacją i zniesmaczony zachowaniem lekarza zostałem w pokoju sam bez żadnej opieki, czekałem 15 minut krwi, nie mogłem zatamować i wyszedłem na korytarz. Po czym przychodzi drugi lekarz i proszę go o pomoc. Tutaj moje spostrzeżenie co do służby zdrowia sięgnęły zenitu, myślałem, że to sen. Powiedziałem, że zaraz się wykrwawię, Pani pielęgniarka odpowiedziała "to dobrze, że się Pan wykrwawi", na co ja mówię: proszę Panią, ja płacę składki zdrowotne i mam się wykrwawić? Lekarz zaczął na mnie krzyczeć, spytał czy jestem zarejestrowany, powiedziałem, że nie, odpowiedział "to proszę wyjść na korytarz i poczekać aż wszystkich przyjmę". Nie miałem wyjścia, musiałem opuścić salę, dodam tylko iż na sali oczekiwało ok. 25 osób. Pojechałem szybko na zabieg prywatnie. Mam założone dwa szwy, jednak całą sytuacją jestem rozczarowany, tym naszym pięknym szpitalem i komunistyczną obsługą, która nigdy się nie zmieni!

 

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy dyrekcję szpitala, odpowiedzi udzieliła nam lek. med. Katarzyna Szewczyk, zastępca dyrektora ds. medycznych.

 

Trudno ustosunkować się do tego typu zarzutów. Dziwi mnie bardzo, że sam pacjent lub świadkowie wydarzenia nie udzielili poszkodowanemu pomocy w postaci założenia opatrunku na krwawiącą ranę=pierwsza pomoc przedlekarska. Przybywając do szpitala z krwawiącą raną poszkodowany wymusił na innych chorych wejście do gabinetu lekarskiego. Trudno odpowiedzieć, czy pacjenci w kolejce kierowali się empatią do rannego czy obawą przed pochlapaniem krwią, która jest materiałem potencjalnie zakaźnym. Lekarz może udzielić pomocy tylko chorym zarejestrowanym, ze względu na konieczność prowadzenia dokumentacji medycznej.

 

Zgodnie z obowiązującą wiedzą medyczną, rana kciuka nie jest raną zagrażającą życiu, zatem chory w opatrunku założonym we własnym zakresie, mógłby spokojnie zarejestrować się i czekać  na przyjęcie przez lekarza. Mogę zrozumieć cierpienie i niepokój pacjenta, ale dziwi mnie pieniaczy typ zachowania w dążeniu do uzyskania świadczenia, którego nikt mu przecież nie odmówił. Niestety przykrą koniecznością staje się obecnie czekanie w kolejce do lekarza, co część pacjentów traktuje jako  szykanowanie. Z ubolewaniem muszę stwierdzić, że wiele problemów z jakimi biały personel boryka się w pracy codziennej wynika z łamania przez pacjentów zasad dobrego wychowania obowiązujących w kontaktach międzyludzkich. Część pacjentów  ma za nic tak personel jak i innych chorych żądając wykonania usługi natychmiast, tu i teraz, bo im się to należy.

 

A Wy co sądzicie o całej sprawie?

Więcej o:
szpital wypadek pomoc
Wróć na stronę główną

PRZECZYTAJ JESZCZE