Opłata handlowa szokuje bywalców Targowicy

Ponoć każdy pieniądze liczyć umie. W szczególności te, które mu się należą. Czyżby TBS jest wyjątkiem potwierdzającym regułę?

Dużo emocji budzi sprawa opłat jakie teraz będzie zbierać TBS od handlujących na Targowicy przedsiębiorców. 

Widok Targowicy po niedzielnym handlu

Jak się okazało, od 2011 roku stawka była źle naliczana. Ujawnił to obecny prezes TBS przy okazji analizy istotnych dokumentów regulujących sposób pracy spółki. Biorąc pod uwagę, że ustalone opłaty są efektem Uchwały Rady Miejskiej i stanowią prawo miejscowe od chwili wpisania do Dziennika Urzędowego Województwa Łódzkiego, muszą być bezwzględnie respektowane.

W związku z wykrytym niedopatrzeniem, handlowcy teraz będą musieli uiszczać opłatę za pojazd na placu targowicy w wysokości nie 10 zł, a 25 zł. Na odzew najbardziej zainteresowanej grupy nie trzeba było długo czekać. Przedsiębiorcy zorganizowali protest i zaczęli zbierać podpisy pod petycją w sprawie obniżenia opłat. Dokument na którym widniało kilkaset podpisów przekazano przewodniczącemu komisji gospodarki komunalnej, radnemu miejskiemu Tomaszowi Kornackiemu. Samorządowiec zaznaczył, że komisja zajmie się sprawą już w przyszłym tygodniu.

Czemu poprzedni prezydent oraz prezes TBS nie dopilnowali spraw związanych z prawidłowym naliczaniem opłat? - Jeszcze jestem przed rozmowami z prawnikami. W najbliższym czasie dowiem się jakie kroki należy podjąć, aby prawidłowo tę sprawę rozwiązać. Jedynie co można teraz stwierdzić to fakt, iż poprzednicy dopuścili się naruszenia prawa – komentował na konferencji prasowej 6 maja prezydent Jarosław Ferenc. 

Jest światełko w tunelu. Prezydent będzie wnioskował do Rady Miejskiej o przywrócenie poprzednich stawek, choć póki zmiany nie będą wprowadzone TBS musi pobierać opłaty w wysokości przewidzianej w dokumentach. 

Więcej o:
tbs targowica ferenc
Wróć na stronę główną

PRZECZYTAJ JESZCZE