Miał być kawiarnią, jest bazą dla telefonii komórkowej…

Stara wieża ciśnień co pewien czas staje się obiektem zainteresowania. Tym razem radni próbują dociec, dlaczego władze miasta nie egzekwują od właściciela obiektu, by wyremontował go i zaadaptował na lokal gastronomiczny

Nieczynna wieża ciśnień, czyli popularny grzybek przy ulicy Leszka Czarnego, co pewien czas staje się obiektem zainteresowania. Tym razem radni próbują dociec, dlaczego władze miasta nie egzekwują od właściciela obiektu, by wyremontował go i zaadaptował na lokal gastronomiczny.



- 10 października 2004 r., zaraz po sprzedaży działki, jej nabywca wystąpił o warunki zabudowy. Nie sprzeciwiliśmy się, wyraziliśmy zgodę, ponieważ w dokumencie był zapis mówiący o tym, iż inwestycja będzie polegała na budowie obiektu usługowego pod wynajem oraz zmianie sposobu użytkowania wraz z rozbudową wieży ciśnień na lokal gastronomiczny. Proszę państwa, to byłoby coś pięknego: taras widokowy, kawiarnia. Czy to nie jest ładna rzecz? - pyta Zbigniew Podobiński, przedstawiciel mieszkańców.

Mijały lata. Zmieniła się władza, a popularny grzybek jak restauracją nie był, tak i nie jest. Stał się natomiast bazą dla telefonii komórkowej.

- Właściciel działki, za zgodą urzędu miasta, wynajął wieżę ciśnień. Zostały postawione na niej dwie stacje bazowe telefonii komórkowej. W tej kwestii warto zwrócić uwagę na fakt, iż pismem z 22 stycznia 2008 roku pani prezydent wyraziła zgodę na ich lokalizację. Natomiast 1 kwietnia 2008 roku na zebraniu mieszkańców w PSP nr 1 mówiła, że zrobi wszystko, żeby tych stacji nie było… -  podkreśla Z. Podobiński, który na sesji 29 stycznia stwierdził wprost, że urzędnicy sprzedali mieszkańców. - Sprzedano nas. Walczymy z tym tematem już 7. rok. Ponieśliśmy wiele kosztów, jednak nie poddamy się. Ponieważ promieniowanie ze stacji bazowych jest szkodliwe, z uwagi na to, co jest udowodnione, że zachorowalność na choroby nowotworowe wzrosła trzykrotnie, szykujemy pozew zbiorowy w sprawie odszkodowania od urzędu miasta - mówił wówczas poirytowany mieszkaniec osiedla Leszka Czarnego.

Już 29 stycznia radni większościowi próbowali uzyskać od obecnego na sesji wiceprezydenta Marka Błasiaka odpowiedź na pytanie, dlaczego magistrat nie egzekwuje od właściciela obiektu tego, do czego ten się zobowiązał. Niestety, ich głos można określić mianem głosu wołającego na puszczy. - Ja nie mam takich dokumentów - stwierdził, jak zwykle elokwentny, wiceprezydent Błasiak.

Żadna z zainteresowanych osób 29 stycznia niczego nie dowiedziała się w przedmiotowej kwestii. Wiedząc, iż mieszkańcy bloków znajdujących się w bliskim sąsiedztwie grzybka są żywo zainteresowani tematem, zapytaliśmy naczelnik wydziału architektury między innymi o to, dlaczego magistrat - pomimo upływu lat i niewywiązywania się inwestora z zapisów dokumentu - nie egzekwował tego od niego. Czy istnieją jakieś przeszkody, a jeżeli tak, to jakie?

- Każdy może wystąpić z wnioskiem o ustalenie warunków zabudowy dla wymarzonej inwestycji. Obowiązkiem prezydenta jest rozpatrzenie każdego wniosku. Inwestor po uzyskaniu decyzji może złożyć projekt architektoniczno-budowlany w starostwie i wystąpić o pozwolenie na budowę – wyjaśnia Katarzyna Ciupa, naczelnik Wydziału Architektury, Budownictwa i Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta Radomsko.  

- W spisach i rejestrach Wydziału Budownictwa i Architektury Starostwa Powiatowego w Radomsku dotyczących wydanych pozwoleń na budowę z lat 2005 – 2008 nie znaleziono zgłoszenia dotyczącego budowy lokalu gastronomicznego na nieczynnej wieży ciśnień – zauważa Arkadiusz Szczegodziński, rzecznik starostwa.

I znów potwierdza się, że im więcej stron w sprawie, tym więcej racji i stanowisk. Problem w tym, że żadna ze stron nie chce popuścić. Kto wie, być może mieszkańcy spuściliby z tonu, gdyby nie to, że na grzybku zamontowane zostały maszty telefonii komórkowej.

- Zabawili się nami. Nigdy nie zapomnimy pani prezydent, że nie dotrzymała słowa danego mieszkańcom. Z perspektywy lat widać, że się nami zabawiła, bo deklarację o tym, że zrobi wszystko, aby tych stacji nie było na grzybku, złożyła 1 kwietnia, czyli w prima aprilis… - podnosi poirytowany Zbigniew Podobiński. - Nie może być tak, że władza idzie na rękę przedsiębiorcy, a nie liczy się z mieszkańcami. My nie odpuścimy - dodaje.

Autor: Monika Bednarczyk-Bojdo

Artykuł pochodzi z bezpłatnego tygodnika "Między Stronami", który jest dostępny m.in. w sklepach OSM i Zorza. Elektroniczną wersję tygodnika można pobrać ze strony www.miedzystronami.com.


Więcej o:
grzybek magistrat wieża ciśnień
Wróć na stronę główną

PRZECZYTAJ JESZCZE