"Marzenie Nataszy" w Miejskim Domu Kultury

W piątkowy wieczór do Radomska znów zawitała Scena Regionalna Teatru im. S. Jaracza, tym razem prezentując monodram „Marzenie Nataszy”.

W piątkowy wieczór do Radomska znów zawitała Scena Regionalna Teatru im. S. Jaracza, tym razem prezentując monodram „Marzenie Nataszy” w wykonaniu młodej łódzkiej aktorki, Agnieszki Skrzypczak.

foto z informatora na temat spektaklu

Przygotowany spektakl opowiadał o młodzieńczym dążeniu do szczęścia, o miłości do ukochanego mężczyzny, o marzeniu przez duże „M”. Jak przeżywały swe emocjonalne namiętności dwie nastolatki mogliśmy zaobserwować w dwóch odsłonach: Agnieszka Skrzypczak najpierw przedstawiła widzom butną i bitną Nataszę z bidula, czyli z domu dziecka, w drugiej odsłonie cukierkową Nataszę z tak zwanego dobrego domu, wypieszczoną jedynaczkę dobrze sytuowanych rodziców. Pierwsza epatowała nieposkromionymi niczym  ekstremalnymi emocjami, wybuchała gwałtownie, spalała się w swych działaniach, często nieprzemyślanych, naiwnych, pozbawionych racjonalności. Żywiołowość jej wynikała z faktu, że nikt nigdy nie kierował jej życiem uczuciowym. Dziewczyna grzęzła w swych niedoścignionych marzeniach, ufając tylko im, a wszelkie przeszkody taranowała, zaciekle broniąc swego wymarzonego kawałka szczęścia.

 

Druga Natasza ma w życiu pozornie łatwiej, zna się na delikatności, manifestacyjne gardzi biedą i ludzkimi przypadłościami, jest wysoce edukowana i ślepo zapatrzona w rodzicielskie ideały. Nawet nie spostrzega, że z czasem te moralne i materialne wartości wystąpią przeciwko niej. Lecz gdy w swym marzeniu o byciu blisko ukochanego też natrafia na przeszkody, nie waha się przed niczym, by szczęście osiągnąć. Staje się równe bezwzględna i egoistyczna jak jej imienniczka z bidula. 

 

I ten cały tygiel zdarzeń, słów, namiętności, odruchów, zachowań, ogrom radości i wściekłości, serię podstępów i maskowania wad charakteru pokazuje widzom w sposób wręcz namacalny i mistrzowski młoda łódzka aktorka. Długi tekst, który ma do przekazania – a robi to w tempie kierowcy Formuły 1, ale przy  świetnej dykcji - wypływa fantastycznie nie tylko z jej ust, ale także jakby z serca i duszy, z każdej części ciała. Mając do dyspozycji po jednym rekwizycie i jedno krzesło za całą scenografię, aktorka przedstawiła kilkadziesiąt lat z życia swych bohaterek znakomicie, demonstrując szeroki wachlarz przeróżnych środków wyrazu, które odkrywały jej świetny zawodowy warsztat. Chciałoby się powiedzieć: taka młoda, a już tak dojrzała aktorsko.

 

I tylko szkoda, że radomszczańska publiczność, która, owszem, dopisała (pustych miejsc było niewiele), nie doceniła ogromu pracy jaką wykonała łodzianka i nie doceniła talentu, jakim niewątpliwie dysponuje Agnieszka Skrzypczak, nagradzając ją zaledwie „poprawnymi” brawami. Mam nadzieję, że to sceniczne faux pas widzowie innych wyjazdowych scen Teatru Jaracza np. w Piotrkowie Tryb., Sieradzu, Bełchatowie już wcześniej zrekompensowali, wynagradzając aktorkę rzęsistymi brawami. Bo nawet gdyby tematyka spektaklu komuś nie odpowiadała, to brawa należały się za mistrzostwo warsztatowe.     

Więcej o:
marzenie nataszy miejski dom kultury w radomsku teatr radomsko
Wróć na stronę główną

PRZECZYTAJ JESZCZE