Wiosna, słoneczna Niedziela Palmowa. Na termometrach 12 stopni. Nic tylko spacerowa, ale dzisiaj? W dobie koronawirusa ? W czasie, gdy szleje pandemia na świecie i Polsce. Rzeczywistość niestety szokuje.
Zalew Fryszerka. Dziewięć kilometrów od Radomska. Niedziela 5 kwietnia, godzina 11.30. Zza szyb samochodu szybko liczymy. 1.., 4.., …8. W sumie chyba 14 osób, trudno wszystkich dostrzec.
W grupach po dwie, trzy osoby. Staramy się (zachowując maksymalne środki ostrożności - maski i rękawiczki), zapytać z odległości dlaczego wbrew zaleceń spacerują? Wychodzą z domu?
Odpowiedzi szokują.
- To nie Pan sprawa, nie muszę się nikomu tłumaczyć - złośliwie odpowiada mężczyzna w czteroosobowej grupie.
- Szukacie sensacji. Jesteście żałośni – brzmi odpowiedź, gdy się przedstawiamy z jakiego medium jesteśmy.
- Nie ma co przesadzać trzeba się dotlenić - komentarz młodej kobiety.
- Żal siedzieć w taką pogodę. W domu koronowirusa w powietrzu nie ma. Spacer dla zdrowia - odpowiedź kolejnej osoby.
Gdy odjeżdżamy, na parkingu zatrzymują się dwa samochody. Obserwujemy. Z jednego wysiadają cztery osoby w średnim wielu (i tak na oko trzyletnie dziecko). Mężczyzna wyjmuje z bagażnika rowerek. Czyli Niedziela Palmowa w plenerze.
Tymczasem od 1 kwietnia 2020 obowiązują nowe ograniczenia, nakazy i zakazy.
Rozporządzenie wprowadza nakazy, zakazy i ograniczenia, dotyczące m.in: przemieszczanie się, odbywania kwarantanny, przekraczania granicy, działania placówek handlowych oraz handlu detalicznego w weekendy w obiektach sprzedających artykuły budowlane czy organizowania widowisk i innych zgromadzeń ludności.