Mówi się, że dzieci są przyszłością narodu, jednak od wielu lat można zauważyć, że polskie społeczeństwo szybko się starzeje i wciąż rodzi się zbyt mało nowych obywateli.
Mówi się, że dzieci są przyszłością narodu, jednak od wielu lat można zauważyć, że polskie społeczeństwo szybko się starzeje i wciąż rodzi się zbyt mało nowych obywateli. Przyczyną takiego stanu są m.in. niesprzyjające warunki do ich wychowywania.
Co zatem będzie z naszą przyszłością? Niektóre samorządy, w tym Bełchatów, prowadzą działania, by klimat do wychowywania dzieci był jak najlepszy. W Radomsku natomiast - po niedawnej batalii o dotację celową dla jedynego w mieście niepublicznego żłobka (publicznego nie ma) - zapanowała cisza. Czyżby rodzice najmłodszych dzieci stracili nadzieję na dalszą pomoc miasta?
Bełchatów: Publiczne i niepubliczne traktowane równo
Ponad 3 mln złotych przeznaczy w tym roku Bełchatów na dotacje dla niepublicznych żłobków i przedszkoli. Dzięki takiemu wsparciu rodzice zapłacą za pobyt dzieci w niepublicznych placówkach kwoty na poziomie tych w placówkach samorządowych. 431 złotych do każdego dziecka przebywającego w niepublicznym żłobku i 605,92 złotych do każdego dziecka uczęszczającego do niepublicznego przedszkola - tyle co miesiąc w 2013 roku dopłaca bełchatowski samorząd wszystkim podmiotom prowadzącym takie placówki.
Obecnie w Bełchatowie zarejestrowane są dwa niepubliczne żłobki i trzy niepubliczne przedszkola. Tylko w maju żłobki prowadzone przez podmioty inne niż samorządowe, w których jest 60 dzieci, otrzymały dotację o łącznej wysokości ponad 25 tys. złotych.
- Jako samorząd chcemy wspierać rodziców i ich pociechy poprzez zapewnienie dla jak największej liczby dzieci opieki wczesnoszkolnej. Bez pomocy miasta koszty utrzymania placówek niepublicznych byłyby dla wielu rodziców zbyt duże - mówi Marek Chrzanowski, prezydent Bełchatowa.
- Bardzo ważnym elementem naszej rzeczywistości są przedszkola samorządowe, gdzie opiekę uzyskuje ponad 1.250 dzieci. Ci, którzy do tych przedszkoli się nie dostali, a szczególnie dzieci młodsze, mają do dyspozycji bardzo ważną formę wsparcia, jaką jest przedszkole niepubliczne. Takich placówek w Bełchatowie mamy trzy. One są w stanie przyjąć około 350 dzieci. My chcemy, aby przedszkola niepubliczne czuły się w Bełchatowie dobrze, gdyż doskonale uzupełniają miejską ofertę. W ten sposób tworzy się bogata oferta dla rodziców dzieci w wieku przedszkolnym. Praktycznie każde dziecko, które chce do przedszkola uczęszczać, ma taką możliwość - podkreśla prezydent Chrzanowski.
Tylko w maju dofinansowanie dla trzech niepublicznych przedszkoli, do których uczęszcza 346 dzieci, wyniosło blisko 210 tys. złotych. Niepubliczne przedszkola w Bełchatowie nie otrzymują ustawowego minimum, czyli 75 proc., ale udzielana jest im dotacja do każdego dziecka w wysokości 100 proc. ustalonych w budżecie Bełchatowa wydatków bieżących ponoszonych w przedszkolach publicznych w przeliczeniu na jednego ucznia.
- Dbamy o to, by poziom dofinansowania dla placówek niepublicznych był taki, jak dofinansowanie w przedszkolach publicznych. Rodzice dzieci uczęszczających do przedszkoli niepublicznych mogą liczyć na taką samą dotację, jak w przedszkolach publicznych. Jest to obciążenie dla budżetu miasta, ale bardziej zależy nam na tym, aby wszystkim dzieciom zapewnić zachowanie takich samych standardów, jakie obowiązują w miejskich placówkach - zaznacza M. Chrzanowski.
Zgodnie z ustawą o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3, podmioty prowadzące żłobki i kluby dziecięce mogą otrzymywać na dziecko objęte opieką dotację celową z budżetu gminy. To rada gminy decyduje, czy będzie ona udzielona i w jakiej wysokości. Bełchatowscy radni uchwałę w sprawie wysokości i zasad ustalania dotacji celowej z budżetu miasta dla podmiotów prowadzących żłobki lub kluby dziecięce podjęli 25 października 2012 roku.
- Uzupełnieniem oferty przedszkoli, a tak naprawdę początkiem, czyli opieką nad dzieckiem najmniejszym, jest żłobek miejski, który przyjmuje corocznie około 80 dzieci. Zdajemy sobie sprawę, że to zapotrzebowanie jest większe, dlatego cenne dla nas jest funkcjonowanie na terenie naszego miasta również żłobków niepublicznych. Co prawda, nie ma obowiązku, by samorząd dofinansowywał tego rodzaju działalność, jednak dbając o naszych najmłodszych mieszkańców oraz ich rodziców, postanowiliśmy (taka jest decyzja rady miejskiej), aby również te żłobki były dofinansowanie w równym stopniu, co żłobki publiczne. Dzięki temu stwarza się sytuację równego traktowania, zarówno podmiotu publicznego, jak i niepublicznego - wyjaśnia prezydent Marek Chrzanowski.
Radomsko: Na bakier z prorodzinną polityką?
W Radomsku - podobnie jak w Bełchatowie - funkcjonują zarówno publiczne, jak i niepubliczne przedszkola. Przedszkola prowadzone przez miasto kosztują gminę 8.776.766,00 złotych. Dotacje dla przedszkoli niepublicznych to kwota 551.040,00 złotych. Najmłodsze dzieci w wieku do lat 3 od ubiegłego roku mogą uczęszczać do jedynego w mieście niepublicznego żłobka.
- Decyzja rady miejskiej i prezydenta Bełchatowa świadczy o tym, że miasto prowadzi politykę prorodzinną, czego w Radomsku nie zauważam. O braku polityki prorodzinnej świadczy również żenująco niski poziom dotacji dla jedynego żłobka. Nie jest dla mnie żadnym tłumaczeniem, że połowa dzieci uczęszczających do tej placówki jest spoza Radomska. W roku przyszłym może być zupełnie inaczej, dzieci z naszego miasta może być znacznie więcej. Jeśli dotacja będzie nadal na tak niskim poziomie, żłobek może tego nie wytrzymać i może zostać zlikwidowany. Wówczas rodzice nie będą mieli żadnej alternatywy, ponieważ miasto nie zamierza powołać żłobka miejskiego. A działania władz nie zmierzają do wsparcia jak na razie jedynego żłobka - zauważa radny Jacek Gębicz (PiS).
Przypominamy, że aby utrzymać placówkę oraz ochronić rodziców dzieci przed drastyczną podwyżką czesnego w żłobku, Katarzyna Margas, właścicielka niepublicznego żłobka, wraz z rodzicami zwróciła się o pomoc do władz miasta, prosząc o wsparcie finansowe. Inicjatywę wsparła grupa radnych Platformy Obywatelskiej, Razem dla Radomska oraz Jacek Gębicz z Prawa i Sprawiedliwości. Głos w sprawie zabrała także poseł Elżbieta Radziszewska.
Autorzy projektu uchwały zawarli w nim kwotę dotacji w wysokości 100 złotych na każde dziecko objęte opieką w żłobku. Taka kwota miała uchronić rodziców dzieci przed drastyczną podwyżką czesnego. Radni oraz rodzice zaangażowani w sprawę zwrócili się o poparcie również do innych mieszkańców miasta przy pomocy petycji, pod którą podpisało się ponad 1.500 osób. Po długiej batalii oraz dyskusjach o podłożu ideologicznym uchwała została przyjęta, ale zmniejszono kwotę dotacji o 50 złotych. Radni będący przeciwni 100-złotowej dotacji, a dziś wchodzący w skład tzw. honorowego porozumienia, mieli wówczas wątpliwości, czy w ogóle zasadne jest dotowanie prywatnej placówki. Brak większej dotacji argumentowano również tym, że do żłobka w większości uczęszczają dzieci spoza Radomska.
- Specyfika tego żłobka polega na tym, że większość dzieci tam przebywających nie jest z terenu Radomska. Samorząd winien dotować tylko dzieci z Radomska, resztę kosztów powinny ponosić gminy, z których te dzieci pochodzą - mówi Arkadiusz Ciach (SLD) - Jeśli pojawi się więcej dzieci z Radomska, inna będzie także wysokość dotacji - dodaje.
Z informacji uzyskanych z radomszczańskiego magistratu wynika, że zwiększenie kwoty dotacji celowej na jedno dziecko w żłobku wiąże się z liczbą dzieci z Radomska uczęszczających do niego. Jak się okazuje, obecnie w placówce przebywa 14 dzieci, z tego 10 pochodzi z Radomska. Podkreślić należy fakt, że większość rodziców dzieci, którzy walczyli o przyznanie dotacji, jej nie doczekali, ponieważ do dziś dotacja nie została wypłacona. Najprawdopodobniej rodzice dzieci otrzymają zwrot dopiero w lipcu.
- Obecnie czekam na to, bym mogła złożyć wniosek, w którym zawrę informacje o liczbie dzieci uczęszczających do żłobka. Po otrzymaniu dotacji będziemy otrzymane pieniądze odliczać od czesnego. Co prawda, 50 złotych to nie jest dużo, ale dla rodziców to bardzo ważne, bo każde pieniądze się przydadzą - stwierdza właściciela żłobka Katarzyna Margas.
Zapytaliśmy właścicielkę żłobka, czy ona i rodzice w przyszłości będą ubiegać się o zwiększenie dotacji. - Rodzice po tym wszystkim, co usłyszeli i zobaczyli, są zrezygnowani i z tego, co wiem, nie będą prosili o dalszą pomoc, chyba że miasto samo wystąpi z takim pomysłem - mówi K. Margas.
Nadzieję na powodzenie stracił także Jacek Gębicz, który powiedział, że w obecnej sytuacji politycznej w mieście wszelkie próby są skazane na niepowodzenie.
Nadzieją dla rodziców najmłodszych dzieci może okazać się ministerialny program „Maluch”. W tym roku ogłoszono 2 tury programu. W pierwszej Radomsko nie brało udziału. Druga ma być przeprowadzona w lipcu. Miasto obecnie czeka na ogłoszenie naboru wniosków i rozważa w ramach programu „Maluch” możliwość prowadzenia Klubu Dziecięcego.
***
Od czasu zaistnienia zmiany układu politycznego w radzie miejskiej (większość mają radni ugrupowań SLD, PiS, i FSG, czyli tzw. honorowego porozumienia) oddolne inicjatywy mieszkańców, które wyrażają potrzeby społeczne, są lekceważone. Tak stało się w przypadku rodziców walczących o dotację dla żłobka oraz mieszkanek dzielnicy Bartodzieje, zwracających uwagę, że obecny rozkład jazdy MPK pozbawił ich dzieci dojazdu do szkoły. A przecież pani prezydent Anna Milczanowska wielokrotnie powtarzała, że praca w samorządzie to przede wszystkim służba mieszkańcom…
Karolina Turowska
Artykuł pochodzi z bezpłatnego tygodnika "Między Stronami", który jest dostępny m.in. w sklepach OSM i Zorza. Elektroniczną wersję tygodnika można pobrać ze strony www.miedzystronami.com