Już niedługo mieszkańcy Bełchatowa i Tomaszowa Mazowieckiego będą cieszyć się bezpłatną komunikacją miejską. Czy takie rozwiązanie mogłoby funkcjonować również w naszym mieście?
Już niedługo mieszkańcy Bełchatowa i Tomaszowa Mazowieckiego będą cieszyć się bezpłatną komunikacją miejską. Czy takie rozwiązanie mogłoby funkcjonować również w naszym mieście? Takie oto pytanie zadają mieszkańcy naszego miasta, szczególnie ci, którzy z racji wieku nie są uprawnieni do żadnych zniżek.
W Radomsku z usług Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego bez wątpienia najwięcej korzystają dwie grupy wiekowe. Chodzi tu o emerytów uprawnionych do zniżki i osoby, które ukończyły 70. rok życia - w ich przypadku opłata za przejazd nie jest pobierana. Dużą grupę klientów radomszczańskiego MPK stanowią również dojeżdżający do szkół uczniowie.
- Autobusami jeździmy cały czas. Nie ma takiego dnia, żebym gdzieś się nie przejechał. Jestem po siedemdziesiątce i nie płacę za przejazd. Czasami jest tak, że w godzinach dojazdu lub powrotu ze szkoły brakuje miejsca w autobusie, tyle jest dzieciaków, ale one też nie płacą pełnego biletu - zauważa radomszczanin Zdzisław - MPK jeżdżę już naprawdę długo i często, większość pasażerów to dzieci i osoby starsze ze zniżką lub niepłacące za bilet tak jak ja - dodaje.
MPK jest za drogie?
Co jest powodem takiego stanu rzeczy? Zdaniem naszego kolejnego rozmówcy, chodzi przede wszystkim o ceny biletów. Są zbyt wysokie w porównaniu do kosztów paliwa, które zużyłoby auto na podobnym odcinku drogi. Obecnie cena pełnego biletu za trasę do 3 przystanków wynosi 2 złote w przypadku płatności kartą elektroniczną lub 3 złote w przypadku kupna biletu u kierowcy - ten bilet dotyczy przejazdu na terenie miasta.
- To trochę nieekonomiczne korzystać z MPK na tak krótkich trasach, lepiej przejść się piechotą albo pojechać rowerem, jeśli ma się taką możliwość. 3 złote za kilka kilometrów to jest lekka przesada - zauważa Kuba.
Kolejną kwestię związaną z cenami biletów poruszył Sylwester, który w okresie zimowym codziennie korzysta z usług MPK, by dojechać do pracy. Sylwester pracuje na Dąbrówce znajdującej się w drugiej strefie biletowej. Cena biletu w jedną stronę wynosi 4,50 złotych. By dojechać i wrócić z pracy, radomszczanin wydaje miesięcznie blisko 200 złotych.
- Nie mam samochodu i zimą jestem zmuszony jeździć autobusem. Mimo wszystko, staram się jak mogę jeździć rowerem. 9 złotych za bilet w dwie strony to za dużo. Latem, wiosną i jesienią nie korzystam z MPK, jest po prostu za drogo. I chyba nie tylko ja tak uważam, bo jadąc autobusem do pracy, widzę, ile osób jedzie razem ze mną. Często są to 2 lub 3 osoby. Podczas powrotu z pracy jest tak samo albo gorzej. Zdarza się, że wracam sam - wyjaśnia Sylwester.
A może by tak bezpłatnie?
Wobec informacji o bezpłatnych przejazdach w sąsiednich miastach radomszczanie zapytali nas, czy możliwe będzie wprowadzenie podobnych rozwiązań również w naszym mieście. Ich zdaniem, skorzystałoby na tym całe lokalne społeczeństwo, a w szczególności osoby pełnoletnie, nieposiadające uprawnień do zniżek za przejazd.
- Jeśli MPK byłoby w stanie zaproponować mi coś, dzięki czemu uda się zaoszczędzić pieniądze, to taka oferta do mnie przemówi. Na dzień dzisiejszy korzystam z auta, bo jest taniej. Jak przyjdzie wiosna, to będę jeździł motorem, pali jeszcze mniej niż auto. Przeliczając cenę biletu na zużycie paliwa motocykla, wychodzi, że za 3 złote przejadę niecałe 25 kilometrów - dodaje Sławomir.
W Radomsku niekoniecznie
Póki co nie zanosi się na rewolucję w cenach za przejazdy miejską komunikacją w Radomsku. Duże zmiany będą wprowadzane w systemie biletu elektronicznego. Zdaniem prezesa radomszczańskiego MPK, Krzysztofa Nabrdalika, wprowadzenie bezpłatnych przejazdów dla wszystkich mieszkańców miasta nie ma uzasadnienia ekonomicznego, bo należy pamiętać, że koszty tych usług będą musiały być pokrywane z miejskiego budżetu.
- W efekcie za bezpłatną komunikację zapłaciliby wszyscy, również ci, którzy z niej nie korzystają. Nie jestem zwolennikiem bezpłatnej komunikacji dla wszystkich. Uważam, że koszty tych usług muszą być rozsądnie rozkładane. Dla pasażera pełny koszt przejazdu byłby zbyt drogi, z drugiej strony przerzucenie całości kosztów na samorząd, który ma w swoich zadaniach własnych świadczenie usług przewozowych dla mieszkańców, mógłby zablokować rozwój komunikacji i przełożyć się na spadek jakości świadczonych usług - wyjaśnia Krzysztof Nabrdalik, dodając, że spółka zamierza przygotować program rozszerzania ulg w przejazdach komunikacją miejską dla dzieci, młodzieży i seniorów, tak aby większymi ulgami obejmować coraz większą liczbę pasażerów, a docelowo zaproponować tym grupom bezpłatne przejazdy.
Przychody ze sprzedaży biletów pozwalają obecnie na pokrywanie około 50 proc. kosztów rocznego utrzymania przedsiębiorstwa. Druga połowa pochodzi z budżetu miasta. - W 2014 roku na podstawie umowy wykonawczej realizacji zadania gminy Miasto Radomsko zapłaciło MPK 2,5 mln złotych, natomiast gminy korzystające z usług radomszczańskiego MPK za usługę przewozu mieszkańców zapłaciły 417 tys. złotych – mówi Sławomir Przybyłowicz, rzecznik magistratu.
W innych miastach - owszem
Odmienne zdanie w kwestii kosztów utrzymania oraz wpływu odcięcia się od źródła finansowania, jakim są bilety, mają przedstawiciele bełchatowskiej władzy. Ich zdaniem, o spadku jakości usług nie ma mowy i jest tak przynajmniej z dwóch powodów. Wpływy ze sprzedaży biletów zawsze stanowiły co najwyżej kilkunastoprocentowy odsetek przychodów bełchatowskiego MZK. To nie były środki, które decydowały o „być albo nie być”, ponieważ przy ponad 3,5-milionowym dofinansowaniu z urzędu miasta pieniądze ze sprzedaży na przykład w 2014 roku uplasowały się na poziomie 800 tys. złotych.
- Poza tym wart zauważenia jest również fakt, że tabor bełchatowskiego MZK jest bardzo nowoczesny. Osiem z szesnastu autobusów to zaledwie 4-letnie solarisy, które nie nastręczają problemów natury technicznej, a ich utrzymanie jeszcze przez kilka następnych sezonów z pewnością nie będzie się wiązać z inwestycjami - wyjaśnia Robert Kornacki z Urzędu Miasta Bełchatów.
Robert Kornacki zauważył też, że Bełchatów od kilku lat przoduje w rankingach ilości aut osobowych przypadających na jednego mieszkańca. W 2013 roku na tysiąc mieszkańców przypadło blisko osiemset aut. W mieście, w którym praktycznie nie ma wielopasmowych jezdni, tworzy to poważny problem komunikacyjny.
- Bełchatowianie po prostu coraz częściej stoją w korkach. Chcemy więc ich zachęcić do korzystania z alternatywnych środków komunikacji, a jednym z nich bez wątpienia jest oferta Miejskiego Zakładu Komunikacji. By była jeszcze bardziej atrakcyjna, prezydent Mariola Czechowska zdecydowała o udostępnieniu jej bezpłatnie. Mamy nowoczesne, komfortowe autobusy, które dojeżdżają w każdy zakątek miasta. Sądzę więc, że wielu mieszkańców, a przy okazji nasze powietrze, może na tym zyskać - dodaje Kornacki.
***
O wprowadzeniu w Radomsku bezpłatnej komunikacji mówił w trakcie kampanii wyborczej Jarosław Ferenc.
- W tej chwili autobusy nie są wykorzystane w pełni, często wożą powietrze. Bezpłatne bilety mają na celu zwiększenie bezpieczeństwa podróży dzieci do szkoły, ale też aspekt edukacyjny, czyli nauczenie młodych ludzi korzystania z komunikacji publicznej - mówił w listopadzie 2014 roku Ferenc.
Jak pokazuje życie, zwolennicy wprowadzenia bezpłatnej komunikacji w mieście są. MPK staje jednak okoniem. Czy w Radomsku zawsze musi być tak, że głos mieszkańców miasta się nie liczy?
Inne miasta mogą wyjść naprzeciw potrzebom swoich obywateli. W Bełchatowie funkcjonuje żłobek państwowy i żłobki prywatne, które są dotowane przez miasto. W Radomsku, gdy w lutym okazało się, że rodzice dzieci do lat 3 chcą albo dofinansowania przez miasto prywatnego żłobka, albo budowy publicznego - władza podeszła do tematu jak zwykle, czyli po macoszemu...
W Bełchatowie prezydent widzi potrzebę bezpłatnej komunikacji, bo dostrzega w tym korzyści dla mieszkańców. W Radomsku, jak zwykle do tematu podchodzi się po
macoszemu…