Mój mąż od lat jest uzależniony od alkoholu. Za sobą ma kilka „detoksów”, które na bardzo krótki czas pomagały mu przestać pić. Wreszcie dał się przekonać, że zaraz po odtruciu powinien wziąć udział w terapii stacjonarnej. Mamy jednak pandemię, ograniczenia w przyjęciach do szpitali, jest też ryzyko zakażenia. Chciałabym jednak wykorzystać fakt, że mąż wreszcie chce się leczyć. Czy teraz, w dobie epidemii koronawirusa, jest to bezpieczne? Czy może lepiej poprzestać na samym detoksie, a terapię przeprowadzić np. za pośrednictwem skype'a i nie ryzykować zakażeniem? - pyta Ewa.
Na pytania Czytelników odpowiada dr n. med. Sławomir Adam Wolniak, specjalista psychiatra, ordynator Kliniki „Wolmed” w Dubiu k. Bełchatowa.
Pandemia koronawirusa w naszym kraju trwa już prawie rok i przez ten czas służba zdrowia przystosowała swoją działalność do reżimu sanitarnego.
- Także w naszym ośrodku od samego początku przywiązujemy ogromną dbałość do bezpieczeństwa epidemicznego. Przede wszystkim do Kliniki Wolmed przyjmujemy osoby bez objawów przeziębienia – podwyższonej temperatury, bólu gardła, kaszlu, duszności, a także tych charakterystycznych dla COVID-19, jak utrata węchu i smaku. W izbie przyjęć wykonujemy test przesiewowy lub genetyczny na obecność koronawirusa i w przypadku negatywnego wyniku pacjent może zostać na oddziale – mówi dr Sławomir Wolniak.
Detoksykacja poalkoholowa trwa minimum 5 dób, w tym czasie odbywa się proces usuwania toksyn z organizmu, który odbywa się jednocześnie z odbudowywaniem odporności i dostarczeniem energii.
- Osoby uzależnione często ograniczają spożycie posiłków, zastępując je alkoholem. Zbyt małe ilości jedzenia oraz niszczenie cennych składników odżywczych przez alkohol sprawiają, że organizm jest podwójnie osłabiony. Etanol niszczy również glukozę, która dostarcza energii do walki z metabolitami. Odtrucie poalkoholowe ma wyrównać poziom elektrolitów, glukozy i przygotować organizm do walki z „głodem”. Preparaty komponuje lekarz ustalając niezbędne dla pacjenta składniki kroplówki. Detoks alkoholowy obejmuje podawanie płynów infuzyjnych, krystaloidów, witamin, brakujących elektrolitów oraz odpowiednio dobranych leków. Trwający kilka dni proces pozwala uzyskać zadowalające rezultaty i wysoką skuteczność – wyjaśnia ordynator S. Wolniak.
Trzeba mieć jednak świadomość, że sam detoks nie wystarczy. Sprawia, że w organizmie zachodzą konieczne zmiany, ale nie w głowie uzależnionego. Dlatego tak łatwo wrócić mu do nałogu. By uniknąć tej pułapki, trzeba nastawić się na odbycie przynajmniej 4-tygodniowej terapii.
- Osoba uzależniona jest podczas niej otoczona opieką lekarza i psychoterapeuty. Zaczyna uczyć się, czym jest choroba alkoholowa i jakie przemiany zachodzą w organizmie podczas długotrwałego picia. Rozmowy z terapeutą pozwalają na uzmysłowienie osobie uzależnionej, jak ogromnych spustoszeń w jej życiu dokonał alkohol. Pomocna jest też farmakoterapia zmniejszająca chęć napicia się alkoholu, łagodząca objawy tzw. „suchego kaca” oraz przedłużająca abstynencję. Lekarz może zalecić podawanie odpowiednich leków, takich jak np. naltrekson, akamprozat i nalmefen – tłumaczy Sławomir Wolniak.
Po terapii uzależniona od alkoholu osoba powinna pozostać pod opieką lekarza, bądź grupy terapeutycznej. Po zakończeniu leczenia w klinice pacjent może je kontynuować w Instytucie Zdrowia i Równowagi Psychicznej „Wolmed” w Bełchatowie.
* Powyższa porada jest sugestią i nie zastępuje wizyty u specjalisty. W przypadku problemów ze zdrowiem należy skonsultować się z lekarzem.
Tekst powstał we współpracy z kliniką „Wolmed”.
Klinika „Wolmed”
Dubie 1A
97-420 Szczerców
www.wolmed.pl