Ernest Rudnicki prowadzi prace pielęgnacyjne zabytkowych dębów w gminie Gidle. W poprzednim tygodniu zabieg przeszedł Dąb Niepodległości na placu Dominikańskim w Gidlach. W ten poniedziałek, 16 sierpnia dendrolog zajmował się dębem na Placu Wolności w Pławnie.
Zabiegi dla dębów są potrzebne ze względu na to, że rosną w miejscach mocno uczęszczanych przez ludzi. Drugi argument za pielęgnacją jest taki, że ich warunki siedliskowe nie są dobre, korzenie drzew muszą rozwijać się w obrębie kostki brukowej.
- O ile Dąb Niepodległości w Gidlach od dziesięcioleci daje sobie z tym radę, to ten dąb w Pławnie cierpi od kostki w jakiej musi rosnąć. Podczas prac modernizacyjnych na rynku w Pławnie ucierpiały jego korzenie. Naszym zadaniem jest złapanie balansu pomiędzy systemem korzeniowym w części podziemnej do części nadziemnej. Musimy to wyrównać, na tyle by pozbyć się zjawiska odrzucania konarów z wierzchołka i korony tego dębu, na skutek niemożności prawidłowego pompowania wody przez ograniczony betonem system korzeniowy – mówił Ernest Rudnicki, radomszczański dendrolog.
Ponad 50 procent systemu korzeniowego - dębu w Pławnie – uległo obumarciu, ze względu na niekorzystne warunki siedliskowe. Dąb z Pławna w 2006 roku został wpisany do jako Pomnik Przyrody do Centralnego Rejestru Form Ochrony Przyrody – wtedy jego wysokości wymierzono na 25 metrów.
- Teraz ma niespełna 20… może jest to 19 lub 18. Tak samo jest ze średnicą korony, schodzimy do wewnątrz, z tego względu, że dąb sam ogranicza zasięg z racji tego, że nie jest w stanie pompować wody, tym zniszczonym systemem korzeniowym, do dalszych partii – tłumaczy Ernest Rudnicki. Walka o drzewo trwa, są duże szansę na regeneracje.
- Postaramy się o to by miał przed sobą przyszłość w postaci kilkuset kolejnych lat – komentuje dendrolog zajmujący się pielęgnacją drzewa.
Dąb w Pławnie, zarówno jak ten w Gidlach zostały zasadzone zaraz po zakończeniu I Wojny Światowej.