Bariery architektoniczne nie do pokonania… nawet dla Chucka Norrisa

Nawet Chuck Norris nie był w stanie na wózku inwalidzkim pokonać schodów na poczcie. Nie pokonał także kilku stopni prowadzących do sklepów przy ul. Reymonta. Nie udało mu się także wsiąść do autobusu MPK.

Nawet Chuck Norris nie był w stanie na wózku inwalidzkim pokonać schodów na poczcie. Nie pokonał także kilku stopni prowadzących do sklepów przy ul. Reymonta. Nie udało mu się także wsiąść do autobusu komunikacji miejskiej. Nie pomógł nawet cios z półobrotu.



Jeżeli to wszystko nie udało się Chuck'owi Norris'owi, to co mają powiedzieć osoby niepełnosprawne, które na co dzień muszą pokonywać rozmaite bariery architektoniczne, na które napotykają w Radomsku? Jak oni radzą sobie z tym problemem?

Na to pytanie podczas sobotniego (25 lipca) happeningu zorganizowanego na placu 3 Maja próbowali odpowiedzieć członkowie Stowarzyszenia Rodziców i Opiekunów Osób Niepełnosprawnych "Koniczynka" oraz ci wszyscy, którzy przyłączyli się do akcji.

Pomysłodawcą niecodziennego happeningu ph. „Znani mocarze w naszym obszarze” z udziałem sobowtóra znanego Strażnika Teksasu jest Monika Ślubowska, która od kilku tygodni pomaga „Koniczynce” w organizacji rozmaitych eventów, mających na celu zbiórkę pieniędzy na dokończenie remontu centrum rehabilitacji.

- Próbujemy dzisiaj pokonać bariery architektoniczne w Radomsku, które według mnie są ciężkie do pokonania dla osób niepełnosprawnych. Na szczęście mnie to nie dotyczy, ale chciałabym, aby inne pełnosprawne osoby dołączyły do nas i przekonały się, jak to jest poruszać się na wózku i pokonały te bariery, z którymi niepełnosprawni zmagają się na co dzień – wyjaśnia Monika Ślubowska, pomysłodawca akcji, animator stowarzyszenia „Koniczynka”.

Podobne przedsięwzięcie „Koniczynka” zorganizowała półtora roku temu. Tym razem członkowie stowarzyszenia chcieli sprawdzić czy od tamtego czasu coś się zmieniło. Po poprzedniej akcji przygotowany został raport.

- Głównym celem happeningu jest po raz kolejny pokazanie barier architektonicznych, które spotykamy na terenie naszego miasta. Sprawdzimy, czy coś się zmieniło. Ja jestem życiową optymistką i mam nadzieję, że okaże się nie nie ma już żadnych barier, że świetnie jeździ się komunikacją miejską, ale to za chwilę sprawdzimy – mówiła przed wyruszeniem w miasto prezes „Koniczynki” Katarzyna Chybała.

Chuck'owi Norris'owi w jeździe na wózku inwalidzkim towarzyszył jeden z harcerzy z VII Dębowego Szczepu. Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów okazało się, że jazda wózkiem po radomszczańskich chodnikach nie jest taka prosta. Problem stanowią nawet niskie krawężniki. Potem okazało się, że osoba poruszająca się na wózku nie ma dostępu do większości sklepów znajdujących się przy ulicy Reymonta, z powodu wysokich stopni. Z relacji jednej z pracownic takiego lokalu wynika, że osoby niepełnosprawne po prostu omijają takie sklepy.

Na pobliskim przystanku w centrum miasta okazało się, że przejazd komunikacją miejską także jest niemożliwy mimo, że autobusy są przystosowane do przewozu osób niepełnosprawnych. Problemem są niedostosowane zatoki autobusowe, które uniemożliwiają swobodny wjazd z przystanku do autobusu niskopodłogowego.

Chuck Norris nie mógł także skorzystać z miejskiej toalety. Wysokie schody uniemożliwiły mu także wjazd na pocztę główną. Osoby niepełnosprawne obsługiwane są przez pracowników poczty na zewnątrz budynku.

- Wszelkie usługi, jakich potrzebuje osoba niepełnosprawna załatwiamy tak jak dzisiaj na zewnątrz – mówi pracownik poczty Jolanta Kubik, dodając, że w placówce przy ul. Leszka Czarnego również nie ma podjazdu, a klienci na wózkach obsługiwani są w podobny sposób.

Pamiątką wizyty pod pocztą będą dla Chuck'a  trzy zakupione pocztówki z Radomska.

- Barier jest bardzo dużo. Zwykły przepust wodny, który ma 10 cm powoduje, że wózek w niego wpada i zaczepia przednik kołem a także podstawkami pod nogi. Nie mówiąc o schodach, które mają  20 – 30 cm. To jest nie do pokonania – zauważa Jacek Pieniążek, aktor z Warszawy, sobowtór Chucka Norrisa. - Komunikacja miejska to kolejny problem. Niby jest znaczek informujący, że jest platforma, ale nie da się z niej skorzystać – dodaje.

Półtora roku, które minęły od poprzedniej akcji niewiele zmieniło, ale są pozytywy.

- Dla mnie fantastycznym zaskoczeniem była poczta. Okazuje się, że przycisk działa. Pojawiła się miła i sympatyczna pani urzędniczka. Jest to na pewno efekt i dowód na to, że takie happeningi działają. Natomiast tragedią jest nadal komunikacja miejska, ale ja mam nadzieję, że wreszcie ktoś, kto ma możliwość zmiany zadziała i przy następnym happeningu powoli te bariery zaczną znikać – mówiła po powrocie z Reymonta prezes „Koniczynki”.

Podczas happeningu zwrócono także uwagę na problemy, z którymi borykają się osoby niewidome oraz niedowidzące. W czasie akcji przeprowadzona została zbiórka pieniędzy na dokończenie remontu obiektu, w którym ma powstać centrum rehabilitacji osób niepełnosprawnych. Na zakończenie „Koniczynka” zaprosiła na kiermasz rękodzieła oraz pyszną grochówkę.


kt

Więcej o:
koniczynka happening chuck norris
Wróć na stronę główną

PRZECZYTAJ JESZCZE