Pomimo kilku lat obecności na polskiej scenie, kabaret Ani Mru Mru wciąż ma się dobrze i rozśmiesza publiczność. Przekonali się o tym radomszczanie w niedzielę 17 listopada podczas występu w Miejskim Domu Kultury.
Pomimo kilku lat obecności na polskiej scenie, kabaret Ani Mru Mru wciąż ma się dobrze i rozśmiesza publiczność. Przekonali się o tym radomszczanie w niedzielę 17 listopada podczas występu w Miejskim Domu Kultury.
Kabaret Ani Mru Mru przyjechał do Radomska w pełnym składzie. Na scenie mogliśmy więc zobaczyć Marcina Wójcika, Michała Wójcika oraz Waldemara Wilkołka. Kabareciarze zaprezentowali swoje najnowsze skecze - m.in. o tygodniu bez Facebooka czy wieczorze kawalerskim, jak również wyczekiwany od samego początku, choć trochę "zakazany" kabaret o koniu... nie zabrakło także "odgrzewania kotletów", czyli zaprezentowania dowcipu o Polaku, Rusku i Niemcu uwięzionych u diabła.
Radomszczańska publiczność podczas ponad 1,5-godzinnego programu zaśmiewała się do łez. Na koniec, w ramach bisu, kabareciarze chcieli zaprezentować wiersz - bo według Artura Andrusa poezja to najszybszy sposób na znudzenie słuchaczy i opuszczenie przez nich sali. Jak się jednak okazało - poezja w wykonaniu Ani Mru Mru wcale nudna nie była, bo jak nudny może być Waldek tańczący balet, Michał w wirtualnym fraku grający na jeszcze bardziej wirtualnym fortepianie czy Marcin próbujący zachować powagę?
Na koniec, pomimo późnej pory (występ skończył się o 22.30) kabareciarze wyszli do czekających fanów i cierpliwie pozowali do zdjęć, robiąc przy tym głupie miny. Takie zdjęcia - jak sami zauważyli - dla niektórych są ważniejsze od samego występu.