Nad ranem 13 grudnia gen. Wojciech Jaruzelski ogłosił w programie I Polskiego Radia wprowadzenie stanu wojennego na terytorium Polski. Konstytucja PRL z 1952 r. nie przewidywała bowiem takiego terminu jak stan wyjątkowy. Przewrót wojskowy, który dokonał się wtedy, był niechybnie obliczony na zdławienie opozycji. W tym celu internowano tysiące działaczy związkowych i politycznych, zawieszono działalność organizacji społecznych i wprowadzono godzinę milicyjną. “Solidarność” przestała być organizacją legalną w tym sensie, iż dalsze prowadzenie działalności związkowej uznawane było za przestępstwo przeciw państwu. Łamanie przepisów o stanie wojennym groziło poważnymi restrykcjami. Oficjalnie działalność związku była jedynie zawieszona.
W Radomsku internowano w sumie 8 osób tj.: Józefa Kowalczyka (przewodniczącego Delegatury NSZZ “Solidarność”), Romana Walasa (przewodniczącego KZ ZPM NSZZ “Gwardia Ludowa”), Mieczysława Zarębę (wiceprzewodniczącego KZ ZPM NSZZ “Gwardia Ludowa), Stanisława Sobczyńskiego (przewodniczącego KZ ZP NSZZ “Komuna Paryska”), Józefa Krogulca (pracownika Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej O/Radomsko), Zbigniewa Fiutego (pracownika Zakładów Wytwórczych Urządzeń Sygnalizacyjnych w Rybniku), Andrzeja Frymusa (właściciela fermy kur), Romana Szczygłowskiego (pracownika Zakładu Opieki Zdrowotnej Radomsko).
Początkowo internowanych osadzono w zakładzie karnym w Sieradzu, w styczniu 1982 r. przeniesiono ich do Łowicza. Warunki bytowe przetrzymywanych działaczy były ciężkie, w jednej celi umieszczano po 6 osób, a wyposażenie składało się z trzech piętrowych łóżek i nie osłoniętej toalety. Wyżywienie było ubogie, śniadanie składało się z chleba, sera topionego i czarnej kawy. Na święta Bożego Narodzenia umożliwiono widzenie z rodziną. Znacząca odmiana losu internowanych nastąpiła w lutym 1982 r. Ogłoszono, że wkrótce Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MKCK) udzieli pomocy humanitarnej represjonowanym przez władzę Polakom. W końcowym rozrachunku była to suma opiewająca na kilka milionów dolarów. Paczki z żywnością oraz papierosami pozwalały złagodzić negatywne skutki pobytu w zakładzie karnym. Żona Romana Szczygłowskiego wspomina: “Byłam zaszokowana widokiem produktów, które otrzymywali internowani. Dlatego, że ja o takich rzeczach mogłam w tamtym czasie jedynie pomarzyć”. Pomoc zagranicznych ośrodków, oprócz paczek, niosła za sobą coś więcej. Dawała poczucie, że cały zachodni świat współczuje internowanym i jest z nimi.
Istotną rolę po wprowadzeniu stanu wojennego odgrywał polski Kościół katolicki. Kardynał Józef Glemp już w pierwszych dniach stanu powołał Prymasowski Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności. W Radomsku działał odpowiednik komitetu głównego. Rozdzielano w im pomoc dla osób internowanych, udzielano także w marę możliwości informacji o ich losie. Bardzo ważna była posługa jaką księża nieśli opozycjonistom. Dla radomszczan nieformalnym kapelanem więziennym stał się, pochodzący z Łodzi, jezuita Stefan Miecznikowski. O uwięzionych nie zapomnieli również koledzy z “Solidarności”. Organizowano zbiórki pieniężne dla rodzin osób internowanych, rozdzielano paczki itd.
Radomszczanie spędzili w zakładach karnych w Sieradzu, a następnie Łowiczu od dwóch do nawet pięciu miesięcy. Jako ostatni (30 kwietnia) zostali zwolnieni Mieczysław Zaręba oraz Roman Walas. Politykę władz wobec represjonowanych oddaje relacja tego ostatniego z przyjazdu do więzienia w Łowiczu: “Skojarzenie miałem jednoznaczne, przypomniałem sobie filmy wojenne, które oglądałem w młodości, zomowcy byli łudząco podobni do esesmanów. Wrażenie było po prostu piorunujące. Padły hasła “czapki z głów” i “skończyły się wakacje, teraz jesteście w więzieniu”. Pierwszy w rzędzie stał student z Łodzi, nie chciał zdjąć czapki zomowcy pobili go, aby pokazać nam o co tutaj chodzi…”.
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. doszło w Radomsku do protestu pracowników ZP im. “Komuny Paryskiej” i ZPM im. “Gwardii Ludowej”, którzy na wieść o zatrzymaniach działaczy, zgromadzili się pod komendą Milicji Obywatelskiej. Głośny sprzeciw nie zapobiegł wywiezieniu zatrzymanych do ośrodka odosobnienia w Sieradzu. Autokar z internowanymi ruszył z impetem wprost na protestujących, którzy w ostatniej chwili odsunęli się. Na szczęście odbyło się bez rozlewu krwi. Dzień później, dla zademonstrowania sprzeciwu wobec decyzji władz, pracę wstrzymano w ZPM im. Gwardii Ludowej oraz ZP im. Komuny Paryskiej. W następnych dniach radomszczańskie zakłady funkcjonowały już bez przerw.
Chociaż wprowadzenie stanu wojennego w naszym mieście odbyło się bez ofiar śmiertelnych, to podczas pacyfikacji kopalni “Wujek” w Katowicach 16 grudnia 1981 r., śmierć ponieśli: Ryszard Gzik z Radomska i 19 – letni Andrzej Pełka z Niedośpielina.
Tuż po wprowadzeniu stanu wojennego SB i MO rozpoczęły akcję zabezpieczania siedziby Delegatury NSZZ “Solidarność” w Radomsku. Zarekwirowano całą dokumentację wyprodukowaną przez związek podczas wielomiesięcznej działalności. Podobnie działo się z dokumentacją komisji zakładowych. Z wieloma działaczami “Solidarności” przeprowadzono tzw. “rozmowy profilaktyczne” i wymuszano podpisywanie tzw. “deklaracji lojalności”. Działalność związkowa została formalnie zawieszona. Jednak dopiero w październiku 1982 r. władze uchwaliły ustawę rozwiązującą NSZZ SOLIDARNOŚĆ.
Wprowadzenie stanu wojennego wywołało wśród mieszkańców Radomska atmosferę zwątpienia. Szare ulice, zamknięcie granic, zakaz gromadzenia się i strajków, aresztowania, godzina milicyjna (zakaz wychodzenia z domów od 22.00 do 6.00) i patrole milicyjne na ulicach nie nastrajały optymistycznie, a ich obecność dla większości radomszczan była ostrzeżeniem przed podejmowaniem opozycyjnej działalności. Były jednak osoby, które decydowały się na takie działania. Na murach miasta pojawiły się hasła ośmieszające władzę ludową, w zakładach pracy kolportowano ulotki i wydawnictwa podziemne “Solidarność”.
Piotr Pawłowski (plastyk Miejskiego Domu Kultury w Radomsku) przekazywał podziemną prasę zaufanym osobom, drukował w miejscu pracy znaczki z wizerunkiem Lecha Wałęsy, ks. Jerzego Popiełuszki, ojca Maksymiliana Kolbego oraz kartki świąteczne ze znakiem “Solidarności”. Wykonał także z betonu tablicę pamiątkową dla uczczenia ofiar Grudnia 81, którą Stanisław Sobczyński wraz z nieznanymi pracownikami “Komuny Paryskiej” wmurował w nocy z 19 na 20 sierpnia 1982 r. w pustą wnękę klasztornego muru OO. Franciszkanów. Tablica w szybkim czasie została usunięta przez SB. Jesienią 1982 r. dla uczczenia pamięci poległych górników kopalni “Wujek” w Katowicach Pawłowski i Sobczyński wykonali 9 krzyży na brzozach rosnących między wsiami Podświerk i Cadówek.
Zbigniew Fiuty po powrocie z internowania kierował podziemną grupą o nazwie: “Niepodległa Wolna Polska” (NWP), którą założył jeszcze przed stanem wojennym. Kilkuosobowa grupa przeprowadzała akcje malowania na murach miasta haseł politycznych, wieszania (m.in. na przewodach wysokiego napięcia) transparentów ukazujących prawdziwe oblicze władz. Za swoją działalność Z. Fiuty był wielokrotnie zatrzymywany przez SB. 28 października 1984 r. jego grupa, w hołdzie dla zamordowanego kilka dni wcześniej przez SB ks. Jerzego Popiełuszki, ułożyła krzyż z kwiatów na placu kościoła św. Lamberta. Krzyż był przystrojony zdjęciem zamordowanego kapłana oraz flagą Polski. W bardzo szybkim czasie całość została zdewastowana, a następnie usunięta przez SB. Mimo tego następnej nocy krzyż został ułożony ponownie.
Pracownik kolei – Zdzisław Gałwa – produkował nalepki z napisami “Solidarność żyje”, “wolność więźniom politycznym”, stemplował banknoty pieczątką z napisem “Solidarność”. 23 kwietnia 1986 r. został zatrzymany przez MO jako podejrzany o drukowanie i rozklejanie nalepek, a ponieważ nic przy nim nie znaleziono, oskarżono go o znieważenie funkcjonariuszy. Sąd skazał Gałwę na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz 150 tys. zł grzywny.
Info i foto: Muzeum Regionalnego w Radomsku