Walery Wysocki, bo o nim mowa, to kolejna ciekawa postać, którą powinni poznać radomszczanie
Walery Wysocki, bo o nim mowa, to kolejna ciekawa postać, którą powinni poznać radomszczanie.
Urodził się 4 czerwca 1835 roku w Radomsku. Skąpe źródła na jego temat, niewiele mówią o związkach z naszym miastem.
Ukończył gimnazjum w Piotrkowie a następnie wstąpił do służby pocztowej. Porzucił ją przenosząc się do szkoły dramatycznej i operowej w Warszawie.
Analizując informacje o jego rodzicach, dowiadujemy się, że ojciec urodził się w 1799 roku w Woli Łyszkowskiej (okolice Sieradza) i był rejentem a matka w roku 1806 w Kaliszu. Walery miał czworo rodzeństwa. Warto zaznaczyć, że rodzina Wysockich posługiwała się herbem szlacheckim Godziemba.
Walery Wysocki debiutował w wieku 26 lat w zespole operowym w Odessie (Ukraina). Rok później wyjechał na nauki do Włoch. Jako solista występował w Mediolanie w La Scali. Dawał koncerty w Hiszpanii, Niemczech a także na ziemiach polskich. Nauka śpiewu oraz liczne występy we Włoszech sprawiły, że Wysocki w chwilach dużego zdenerwowania... klął po włosku.
Ostatecznie zamieszkał we Lwowie w 1868 roku. Otworzył tam szkołę śpiewu, pracował także w Konserwatorium Galicyjskiego Towarzystwa Muzycznego.
Zamieszkując we Lwowie zajął się nauczaniem śpiewu. Prowadził klasę śpiewu solowego w latach 1875-1907, początkowo dla mężczyzn, a następnie także dla kobiet. Dzięki jego zaangażowaniu w operze lwowskiej zadebiutowało kilkunastu uczniów. Od 1907 prowadził tylko lekcje prywatne.
Stosował metodę nauczania polegającą na wyrazistej i wzorowej wymowie a także na umiejętnym stosowaniu oddechu.
Wśród ponad dwustu osób będących jego wychowankami warto wymienić Janinę Korolewicz-Waydową, Irenę Bohuss-Hellerową, Aleksandra Myszugę, Salomeę Kruszelnicką, Adama Didura, Marię Mokrzycką, Józefa Manna czy też Henryka Mikolasha. Były to osoby różnych narodowości oraz różnego wyznania.
Walery Wysocki pisał m.in. do "Tygodnia Literackiego, Artystycznego, Naukowego i Społecznego" i "Przeglądu Muzycznego". Zasłużył się w zbieraniu pieniędzy na budowę obecnej filharmonii lwowskiej.
Został pochowany we Lwowie, na cmentarzu Łyczakowskim.
Znany polski muzykolog i autor wielu podręczników, profesor Józef Reiss, w jednej ze swoich książek napisał, że "(...) drugiego takiego mistrza, jak Walery Wysocki nie miał już Lwów później".
Wiele lat po śmierci Wysockiego, powtarzano sobie utrzymany w zabawnym tonie wierszyk, podsumowujący metody nauczania stosowane przez niego:
Kto chce śpiewać prawidłowo, niech wymawia każde słowo
między językiem i zębami wyraźnymi sylabami.
Niechaj gardłem nie forsuje, a głos w ustach konserwuje.
Niech udaje, że wciąż ziewa, a ustami mówi, śpiewa.