Kultura w hali Famegu

„Kartoteka” to jedno z najbardziej znanych dzieł Tadeusz Różewicza. Ma ono charakter bardzo otwarty i pozwala na wiele swobodnych interpretacji teatralnych. We wtorek w hali Famegu odbył się... ››

„Kartoteka” to jedno z najbardziej znanych dzieł Tadeusz Różewicza. Ma ono charakter bardzo otwarty i pozwala na wiele swobodnych interpretacji teatralnych. We wtorek w hali Famegu odbył się spektakl wykonany przez Wrocławski Teatr Współczesny.

 

Widzowie wchodząc do hali fabrycznej zastają już grających aktorów. Wszyscy są zaskoczeni. Nie ma wyraźnego podziału pomiędzy sceną, a widownią. Goście zajmują miejsca na schodach, opierają się o poręcze. To nie jest zwykłe przedstawienie.

 

Akcja dzieje się w wielu miejscach jednocześnie. Niełatwo jest śledzić dokładny przebieg wydarzeń. W „Kartotece” nie liczy się chronologia. To zbiór luźno powiązanych ze sobą scen. W książce w końcu wszystko zaczyna się zapętlać, tutaj też ma to miejsce. Jako że aktorzy grają wśród gości, jest możliwa wysoka interakcja pomiędzy tymi dwiema grupami. Jerzy Senator, aktor Wrocławskiego Teatru Współczesnego uważa, że widzowie mają nie raz decydujący wpływ na przebieg akcji:

 

- Wszystko zależy od publiczności. Czasami się ona włącza, czasami wychodzi kiedy coś się dzieje w innym planie. Raz się nawet widzowie przysiedli do kółka w którym rozmawiamy z wujkiem. Rzadko zdarza się tak gdy jest ten moment powtarzania i zapętlania, że publiczność wychodzi. A można już to robić.

 

To odważna interpretacja dzieła Tadeusz Różewicza. Pomijając zmienioną chronologię w stosunku do pierwowzoru, zostało dodanych wiele komicznych scen. Były utrzymywane w specyficznym humorze, który nie wzbudzał tumanów śmiechu. Aktorzy jak szaleni biegali po pomieszczeniu, skakali z platform, wspinali się po słupach. Nie znalazło się tutaj miejsce na zbędne rekwizyty, odnosiło się wrażenie niedostatku przedmiotów potrzebnych do toczącej się akcji.

 

W jakich nietypowych miejscach była odgrywana „Kartoteka”?

 

Lena Frankiewicz: Graliśmy w hali montażowej na Śląsku w Gliwicach, w wytwórni wódek w Warszawie „Koneser”. Generalnie spektakle, które były poza siedzibą we Wrocławiu odbywały się w niecodziennych pomieszczeniach takich jak hale, fabryki czy magazyny. To też generuje inną energię.

 

Zostało coś przygotowane specjalnie dla Radomska?

 

Spektakl ma dosyć określoną konstrukcję. Jest on o tyle mobilny, że rdzeń jego pozostaje nienaruszony. Oczywiście jak przyjechaliśmy to zbadaliśmy przestrzeń, która wymusza nowe sytuacje.

 

Jak sam mistrz Różewicz zareagował na tą dość niekonwencjonalną interpretację jego dzieła?

 

Z tego co wiem to powiedział tylko, że jest za dużo hałasu.

 

„Kartoteka” zakończyła się wspomnianym zapętleniem akcji. Przemijały sceny, bohaterowie w kółko wygłaszali te same kwestie. Tworzyło to jeszcze gęstszą atmosferę niż wcześniej. Oczekiwano reakcji widzów, którzy jednak cierpliwie czekali na oficjalny koniec. Gdy on nastąpił, szczodrze oklaskali zmęczonych aktorów. Dla gości przygotowano jeszcze bankiet, podczas którego można było porozmawiać z osobami odpowiedzialnymi za ten spektakl.

 

Publiczność bardzo ciepło przyjęła to nietypowe przedstawienie. Przypadło go gustu ono między innymi Arturowi Kwiatkowskiemu:

- Spektakl mi się podobał, gdyż bardzo różnił się od tych, które można było obejrzeć wcześniej – realizacji telewizyjnych, teatralnych. Miał on wyraźny, perfomence'owy charakter. Niesamowita dynamika, ogrom improwizacji. Wszystko to mnie zaskoczyło.

 

Jednakże „Kartoteka” to nie tylko samo przedstawienie. Nie odbyłoby się ono bez współpracy aż czterech żywiołów - Wrocławskiego Teatru Współczesnego, miasta Radomska, Miejskiego Domu Kultury i naturalnie Famegu. O ile przygotowanie platform i innych podstawowych dekoracji trwało dwanaście godzin, sama hala musiała zostać wcześniej wysprzątana. To zajęło o wiele więcej  czasu i koszty tego poniosła Fabryka Mebli Giętych.

 

W Radomsku jest obserwowany od kilku lat delikatny wzrost w sferze rozwoju i promocji kultury. Coraz więcej instytucji pomaga w jej krzewieniu. Dzięki „Kartotece” do grona mecenasów sztuki dołączył Fameg.

 

Jednakże należy pamiętać, że nawet to wydarzenie kulturalne miało swoje wady. Niewiele biletów udostępniono dla zwykłych, szarych obywateli miasta. Większość zostało rozesłanych w ramach zaproszeń. Wiele więc osób zainteresowanych tym spektaklem nawet nie miało możliwości przybyć. A kultura na takim poziomie powinna być ogólnodostępna dla wszystkich, nie dla wybranych.

Więcej o:
wrocławski teatr współczesny fameg mdk radomsko jerzy senator lena frankiewicz artur kwiatkowski
Wróć na stronę główną

PRZECZYTAJ JESZCZE