W Radomsku nie ma komu pracować?

W Radomsku nie ma komu pracować?

Radomsko jest bardzo specyficznym miastem jeśli chodzi o temat zatrudnienia. Dużo problemów mają zarówno pracodawcy jak i poszukujący pracy. Z jednej strony widzimy oficjalne dane mówiące o relatywnie wysokim bezrobociu, jednak z drugiej strony dochodzą nas głosy o tym, że radomszczańskie firmy borykają się z brakiem chętnych do podjęcia pracy. W powiecie radomszczańskim jest ponad 4300 osób bezrobotnych, taka ilość pracowników wystarczyłaby do obsadzenia fabryki Fiata w Tychach i jeszcze starczyło by na pełną obsadę 33 restauracji KFC.

 

Możemy zauważyć, że organizowane przez Powiatowy Urząd Pracy Radomsku giełdy pracy wciąż się powtarzają. Wśród organizowanych przez pośredniak giełd w poszukiwaniu pracowników przodują zakłady działające w strefie ekonomicznej. W maju 2016 roku radomszczański urząd zorganizował łącznie 33 giełdy pracy. Do obsadzenia było 67 wakatów, nie wszystkie z nich dotyczyły firm z Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, były też giełdy organizowane dla mniejszych przedsiębiorców działających na naszym lokalnym podwórku.

- Wyniki nie są rewelacyjne, w maju tego roku mieliśmy do obsadzenia 67 stanowisk pracy na terenie naszego powiatu. Po przeprowadzeniu wstępnej selekcji potencjalnych pracowników skierowaliśmy na giełdy 354 osoby. Z tych osób jedynie 22 bezrobotnych zostało zatrudnionych. Pragnę podkreślić, że osoby skierowane na giełdę były poddane wstępnej selekcji pozwalającej wyłonić bezrobotnych, którzy faktycznie szukają pracy. Pracujemy nad tym, aby minimum połowa wakatów deklarowanych przez przedsiębiorców była obsadzana poprzez giełdy pracy organizowane przez nasz urząd. Jedna trzecia skuteczności to stanowczo za mało – zauważa dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Radomsku, Łukasz Więcek.

Czym jest spowodowany taki stan rzeczy? Dyrektor placówki zwraca uwagę na kilka podstawowych czynników mających wpływ na trudności w znalezieniu pracy przez pracowników jak i poszukiwaniu kadry przez przedsiębiorców.

Po pierwsze istnieje podejrzenie, że w urzędzie pracy rejestruje się bardzo dużo osób, które nie szukają pracy, bądź pracują na czarno i potrzebują ubezpieczenia zdrowotnego, które przysługuje osobom ze statusem osoby bezrobotnej. Jak podkreśla Łukasz Więcek, takie osoby nie tylko psują statystykę urzędu, ale przede wszystkim zabierają czas urzędnikom, którzy mogliby pomóc tym osobom, które faktycznie poszukują pracy.

- Urząd Pracy nie jest darmową ubezpieczalnią, chcemy pomóc osobom faktycznie poszukującym pracy. Znaczna część osób nie jest jednak zainteresowana podjęciem zatrudnienia, jeśli ktoś rejestruje się z innych powodów niż poszukiwanie pracy, to mamy konflikt interesów. Takie osoby najczęściej mają do nas pretensje, bo dla nich każde wezwanie z urzędu to problem. Postanowiliśmy bardzo aktywnie działać i wspierać osoby bezrobotne, ponieważ uważamy, że jest im potrzebna nasza pomoc. Problem polega na tym, że osobom którym zależy tylko na ubezpieczeniu zdrowotnym nie podoba żadna aktywność PUP. Wydaje się że jedyne czego oczekują to tak zwany „święty spokój” - zauważa Łukasz Więcek.

Po drugie, sporą grupę bezrobotnych w naszym powiecie reprezentują osoby, które faktycznie szukają pracy, jednak nie są zainteresowane wszystkimi ofertami radomszczańskiego pośredniaka. Wynika to z faktu, iż urząd w większości przypadków oferuje pracę dedykowaną dla mniej wykwalifikowanych pracowników. Nie można jednak generalizować, od czasu do czasu PUP poszukuje również pracowników z „wyższej półki”.

- Mamy pracę dla magazynierów, sprzedawców, kasjerów, operatorów wózka widłowego mechaników, pracowników budowlanych, kierowców czy stolarzy. Czasem zdarzy się oferta na krawcową, kontrolera jakości, kelnerkę lub pracownika biurowego. Ogólnie można powiedzieć, że jest mało ofert dla osób z wyższymi kwalifikacjami. Chociaż takie się zdarzają - dodaje Łukasz Więcek.

Po trzecie, duża część bezrobotnych w naszym regionie pod względem posiadanych umiejętności nie jest dopasowana do realiów panujących na lokalnym rynku pracy. Zdaniem dyrektora, to nie uczelnie i kierunki studiów decydują o tym, czy ktoś w Radomsku znajdzie dobrze płatną pracę.

- Wiele z osób z ukończonymi studiami humanistycznymi będzie uparcie szukać pracy w swoim zawodzie. Nie będą chcieli podjąć mniej wymagającej pracy, nieadekwatnej do ich umiejętności. Jednak prawa rynku są nieubłagane, rynek pracy wchłonie tych którzy są potrzebni przedsiębiorcom. Jeśli jest zapotrzebowanie na inżynierów, pracowników produkcji, magazynierów czy szeroko pojętych fachowców z wykształceniem zawodowym to powinniśmy kształcić się w tych kierunkach. Faktem jest, że osoby wybierają rożnego rodzaju studia i często mają problemy ze znalezieniem pracy w kierunkach, których się kształcili – dodaje dyrektor Więcek.

Tak wygląda sytuacja radomszczańskiego bezrobocia z punktu widzenia Powiatowego Urzędu Pracy. Już jutro opublikujemy drugą część materiału, poświęconą spojrzeniu pracodawców i pracowników na problem bezrobocia w powiecie.

Więcej o:

PRZECZYTAJ JESZCZE